Beauty & the beast
Witajcie :-)
Dziś mam dla was kilka zdjęć na usprawiedliwienie.
Dlaczego na usprawiedliwienie?
Tak sobie myślę czasami,
że może zbyt dużą wagę przywiązujemy do przedmiotów?
Zadajemy sobie dużo trudu aby nasze mieszkania były dopracowane,
wychuchane, co chwilę coś zmieniamy w poszukiwaniu idealnego wnętrza.
Jak się nad nad całym tym wnętrzarskim cyrkiem zastanowić,
może się to wydać płytkie i zupełnie niepotrzebne.
Wystarczy jednak spojrzeć na tego pięknego oldtimera!
Jest on niezbitym dowodem na to,
że zamiłowanie do pięknych przedmiotów dawniej było po prostu normą :-)
Popatrzcie na te detale!!!
Kierownicę opleciona rzemieniem,
maskę silnika oplecioną skórzanymi pasami,
zestaw narzędzi na drzwiach pasażera,
drewnianą skrzyneczkę,
lampy,
chromowane dodatki .....
Wszystko, wszystko zachwyca!!
A przecież to tylko samochód, środek do przemieszczania się.
Ten Bentley to jeden z dwóch egzemplarzy na całym świecie.
Cena ..... hmmm.... nie daję rady, ja tylko potrafię policzyć do czterech zer :-)
Piękny, prawda?
Tak podziwiając perfekcyjność wykonania,
jakość użytych materiałów,
dbałość o każdy szczegół myślę sobie również,
że my zbyt często idziemy w stronę ilości zamiast jakości.
Kupujemy chińszczyznę, bo tania i łatwo dostępna.
W efekcie nasze mieszkania zagracają się przytłaczającą ilością bibelotów,
które wprowadzają chaos.
Być może ten piękny miętowy kubeczek w kwiatki jest ładny,
ale czy za 5,10, 20 lat będzie przedstawiał jakąkolwiek wartość??
Czy nie będziemy go chciały wyrzucić,
bo zmieni nam się opcja??
Bądźmy wybredni :-)
Nie zagracajmy przestrzeni byle czym.
W końcu chyba lepsza jedna para porządnych, wygodnych, klasycznych szpilek
niż 5 byle jakich, niewygodnych bazarówek...
*
No, i tak oto od samochodu przez wnętrza doszłam do butów:-)
Pozdrawiam Was z krainy zimna i deszczu!!!
XOXO
Zgadzam się z Tobą w każdym słowie. Podążamy pod przykrywką takich słów jak moda, design... po prostu za konsumpcjonizmem, sprzedawane są nam kruche i krótkotrwałe emocje, którymi się zachłystujemy na chwilę, by za moment zachwycić się czymś innym. Zupełnie nie patrzymy na jakość, trwałość, ponadczasowość.
OdpowiedzUsuńDlatego tak sobie cenię dobre rzemiosło, a tego niestety co raz mniej...
dziękuję za ten post :)
pozdrawiam
Któtkotrwałe emocje....piękne słowa, prawdziwe!!! myślę, że akurat w tym naszym blogo-światku szczególnie tym emocjom ulegamy; kolejny kubeczek do pokazania, kolejna zabawka....wiele z nas wpadło w tą pułapkę:-) nie doceniamy prawdziwego rzemiosła, bo trzeba za to zapłacić, a my chcemy szybko, na chwilę ti i teraz....pozdrawiam gorąco
UsuńBardzo fajny post :) Zgadzam się z Tobą zupełnie i też staram się ograniczać zakupy do minimum. Robiąc ogólne porządki w mieszkaniu, zdałam sobie sprawę, że mam tyle przedmiotów, które mi się podobały, a których prawdopodobnie nigdy nie użyję. Smutne. Buziaki
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma te grzeszki na sumieniu :-) XOXO
UsuńA wiesz ,że masz rację :-)) Zgadzam się w 100% z Tobą .
OdpowiedzUsuńAż się zastanowiłam nad swoim wnętrzem haha :-)
Konsumpcjonizmowi mówimy stanowczo nie!!!!Dlatego pusta walizka ze mną z Londynu przyleciała...less is more, już i ja się tego nauczyłam, choć nie powiem, nie zawsze tak było! Już nie wchodzę do wszystkich sklepów i sklepików czy to z ubraniami czy z przydasiami. Po co mam się wystawiać na pokusę? I same korzyści z tego: w mieszkaniu czy w garderobie więcej "oddechu" i przestrzeni a budżet domowy bez uszczerbku! Ktoś mądry powiedział: szczęscie nie oznacza, że masz to, czego chcesz, tylko, że chcesz tego, co masz:))))) Buziaki ślę moja "siostro-bliźniaczko"
OdpowiedzUsuńTeż mam słabość do takich klasyków - ale tylko, żeby podziwiać:)))
OdpowiedzUsuńJest dużo prawdy w tym co piszesz, ale sama wiesz jak czasami ciężko się oprzeć pokusie:)))
Dlatego ja zazwyczaj szaleję z drobiazgami i im ulegam, żeby później nie było żal:)))
Ps. A miętowy kubek po prostu cieszy oko - i tyle:) I tego się będę trzymać;))))
Buźka
Tak, drobiazgi są bezpieczne, szczególnie finansowo:-)
UsuńMiętowy kubeczek, taka metafora, wiadomo, cieszy oko, ale piąty czy dziesiąty ..... ja już wtedy zaczynam się zastanawiać "a na co mnie to:-)" Buziaki!!
:)))Domyślam się, że to taka przenośnia ( ale chwilowo mięty będę bronić do upadłego:))) Amen!
Usuńo tak diabel tkwi w szczególach :)
OdpowiedzUsuńTo chyba wszystko zależy, czy z naszego domu robimy rzeczywiście "wnętrzarski cyrk" (więcej, więcej, więcej!) czy nasze wnętrze jest też naszym sposobem na życie i bycie. Pewnie najlepiej sprawdza się złota zasada: wszystkiego po trochu:)
OdpowiedzUsuńA z kubeczkiem też nie jest prosta sprawa... Jedni ten miętowy kubeczek pokochają tak bardzo, że zostanie z nimi na lata; drudzy przemalują go na czarno, jak im się ta mięta znudzi; kolejni wywiozą kubeczek na działkę i zrobią z niego doniczkę: i w końcu niektórzy po prostu wyrzucą, bo już im nie pasuje do wystroju.
Ciekawy temat rzuciłaś, trza jakąś pracę doktorską zmalować:))
Tylko na jakim kierunku??? Filozofii chyba :-)
UsuńBuźka!
Takie zamiłowanie jest wciąż normą, piekno nalezy podziwiać, szanować. Człowiek z natury jest bardzo uwrażliwiony nie tylko na piekne przedmioty ale i na piekno, które mamy do okoła.
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare klasyczne samochody, takie wiekowe, zadbane, pełne historii, lekkiego romantyzmu i dopracowanego gustu.
och, piękny wóz! gdzie Ty go wypatrzyłaś?
OdpowiedzUsuńbranża motoryzacyjna jest mi bardzo bliska, dlatego wiem, ile czasu, zaangażowania i pieniędzy ludzie potrafią poświęcić swoim środkom lokomocji. Nie dziwi mnie to, bo mam tak samo jeśli chodzi o wnętrza. Ale tak jak słusznie napisałaś, skrupulatnie wybierajmy perełki, by cieszyły nas latami, i być mogły jeszcze kiedyś cieszyć nasze dzieci (o ile tak jak my, docenią ich wartość :D
Buziaki!
Basia
Znalazłam go w salonie Harley'a w DE :-) Perełka to mało powiedziane, prawda?? XOXO
UsuńNo kochana co za cudo nam dzisiaj pokazałaś !!! Piękny :) I też jestem zdania, że lepsza jedna piękna rzecz, para butów itp. niż mnóstwo czegoś byle jakiego...
OdpowiedzUsuńbuziaki
Masz świętą rację, ja od zawsze wole jedną parę szpilek a porządną niż nawet 10 byle jakich:) Dlatego swój dom urządzam "starymi gratami" a auto piękne:) buziaki też deszczowo, aga
OdpowiedzUsuńUwielbiam piękne detale i już minął czas kiedy kupowałam byle co, teraz wolę troszke poczekac i kupić coś lepszego :)
OdpowiedzUsuńi ja zaczynam dochodzić do podobnych wniosków :-)
OdpowiedzUsuńMadziu Ty to mądra kobietka jesteś:) I tak pięknie myśli swoje przelewasz na "papier"...podpisuję się obiema rękoma!
OdpowiedzUsuńJak się na tym zastanowić,to masz racje:)) A samochodzik,cudo !!
OdpowiedzUsuńCo racja to racja. Świetny samochodzik. Pozdrawiam http://jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDążę do tego by bardziej być niż mieć, ale jak każdy mam chwile słabości. Autko cudne. :)
OdpowiedzUsuńMadziu, zgadzam się z Tobą... zdecydowanie masz rację!!!
OdpowiedzUsuńA to cacko robi OGROMNE wrażenie!!! WOW:-)
ściskam i ślę słoneczko do ciebie!!!
PA
Dokładnie tak;)pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńBOSKI!!!!!!!!! Zgadza się ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam Się z Tobą w 100%. Jakość nie ilość, coraz bardziej to czuję i wiem...i przede wszystkim piękno, to jest to!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Z rozwianym włosem , w rozkloszowanej sukience i uśmiechem na ustach a za kierownicą ukochany i tak setki kilometrów. Świetny samochód i prezentuje niesamowity kunszt wykonania . Mój dziadek powiedziałby : kiedyś to było ...
OdpowiedzUsuńMagdo, nic dodać-nic ująć. Prawda. Ja jeszcze niedawno myślałam inaczej, na szczęście, zweryfikowałam to i owo, zastanowiłam się i staram się trzymać nowych zasad, choć mam świadomość tego, że czasem zdarzy mi się jeszcze złamać, a może już nie? Oby! A auto piękne!
OdpowiedzUsuńPowiem nieskromnie, że łatwo mi przychodzi takie bronienie się przed wszelakimi "przydasiami" i durnostójkami. Bardzo prosty sposób - po prostu nie mam czasu na łażenie po sklepach. A nawet jak mam, to mi go szkoda na to :D Autko bosssssskie :)
OdpowiedzUsuń