Home-made American Style
Witajcie:-)
Często, szukając nowych, "innych" przepisów w sieci,
czy w czasopismach,
trafiam na te amerykańskie.
Ubaw mam wtedy po przysłowiowe pachy,
bo przepis na domowej roboty ciacha wg tychże przepisów
zazwyczaj zaczyna sie tak:
"wsyp paczkę mieszanki takiej i takiej do miski, dodaj jajka, mleko...."
Czyli jak zrobić, żeby się nie narobić:-)
Przyznam się bez bicia, od wielkiego dzwonu korzystam.
Ostatnio w amerykańskim sklepie
wypatrzyłam puszeczkę z .... bułeczkami!
Puszka po otworzeniu dosłownie eksploduje:-)
W środku 5 bułeczek, które wystarczy wyłożyć na blaszkę i włożyć na chwilkę do piekarnika:
Muszę przyznać, że wyglądają pysznie
a z dodatkiem konfitury (prawdziwej domowej!)
są nawet zjadliwe:-)
W sumie może warto mieć coś takiego w lodówce w razie emergency:-)
Wiadomość z ostatniej chwili:
znalazłam też takie w niemieckich sklepach:-)
Pewnie niedługo pojawią się i w naszych polskich,
chyba że już są???
Jeśli tak, to i u nas nastanie czas,
kiedy home-made będzie oznaczało tyle tylko co zrobione w domu :-)
Mam nadzieję, że moje amerykańskie koleżanki
(jeśli już przebrną przez google translator)
nie obrażą się:-)
XOXO!!!!!!
Ale smakowitości u Ciebie kochana:) I jak pięknie podane:) Aż ślinka cieknie:) Ściskam i pięknego dnia dla Ciebie Madziu
OdpowiedzUsuńCzasem taka łatwizna jest bardzo pomocna zwłaszcza jak trzeba ciacho wyczarować bardzo szybko :) a to wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńCóż Madziu mamy XXI wiek! Niedługo jak "Seksmisji" posilać się będziemy:))) Ale zdjęcia urocze!
OdpowiedzUsuńwyglądają smakowicie:) nie szkodzi że z przysłowiowej torebki:)
OdpowiedzUsuńHa ha, niezła jazda- ale przyznam się, że pierwszy raz moje oczy widza takie cuda. Z braku czasu też korzystam z półproduktów, albo i całych... bo iść do sklepu, kupić, wyłożyć na talerz to już jest wysiłek... :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo nieźle ;-). Ale pięknie wyglądają to bym zjadła. U nas też jest przecież mnóstwo ciast z torebek ;_) noo ale chyba nie takich potrzeba tylko wsadzić do piekarnika. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńW Norwegii jest cala gama gotowych mieszanek.Chleby,buleczki,babeczki i rozne cuda.Sa tez gotowe zestawy obiadowe.Wystarczy tylko podgrzac albo podpiec i gotowe.Ja wole tradycyjna polska kuchnie i wszystko robie sama.Pieke chleb,wedze szynki,kisze zurek,robie weki,nawet ryby sama lowie:)
OdpowiedzUsuńNo niestety ,takie czasy... ale ja nie ulegam !!! Właśnei zaraz idę zarabiać ciasto drożdżowe na bułeczki z czekoladą!!! Dzieci mają ferie, więc trzeba im troszkę dogodzić:)))
OdpowiedzUsuńBUZIAKI!
Nie widziałam takich bułeczek jeszcze, ale myślę, że nie przyjęły by się u nas tak dobrze. Piekę tylko proste ciasta i ciasteczka ale staram się je wykonywać od początku do końca:)
OdpowiedzUsuń:-D Bedac w stanach ponad 10 lat temu bylam niezle zaskoczona gdy zobaczylam jak Amerykanie przygotowuja swoje wypieki/posilki :p Gdy upieklam im cos "from scratch" nie mogli uwierzyc, ze komus sie jeszcze tak chce robic :p
OdpowiedzUsuńBuleczki wygladaja slicznie :-) Pozdrawiam cieplo i zycze milego popoludnia :-)
Pomysł niezły, ale aż boję się myśleć jaka w tym chemia siedzi. Bo wiadomo, że w Ameryce wszędzie to jest - nic dziwnego, że kraj z otyłością walczy jak się spulchniaczy wszelakich nałykają i innych cudowności...
OdpowiedzUsuńludzka wynalazczość nie zna granic;)
OdpowiedzUsuńNie jestem wybitna fanką "gotowców", ale czasami z półproduktów zdarza mi się korzystać- cudownie oszczędzają czas, który przy małym dziecku tajemniczo się kurczy;)
Ubawiłaś mnie, bułeczki wyskakujące z puszki !!!! ha ha ha
OdpowiedzUsuńA to Ci dopiero!
OdpowiedzUsuńU nas też coraz więcej "gotowców" czasem się nimi ratuję np. kremem w proszku, ale zdecydowanie wolę ten własnej roboty.
Jedyne z czego używam bez mrugnięcia okiem, to gotowe ciasto francuskie. Niestety robienie go w domu jest bardzo czasochłonne, ale obiecałam sobie, że kiedyś zrobię je sama, bo to jedyne ciasto jakiego jeszcze nie robiłam.
Wszelkiej pomyślności
Myślałam, że dużo w życiu widziałam :-) Ale to jest faktycznie zabawne... słyszałam o amerykańskich farbowanych jabłkach, nigdy jednak o wypiekach z puszki:-). Chętnie bym spróbowała lubię eksperymentować :-)
OdpowiedzUsuńBułeczki wyskakujące z puszki,niecierpliwe :)) Wyglądają smakowicie,nawet bardzo:))
OdpowiedzUsuńBułeczki wyskakują z puszki - świetne:)) Trochę boję się takiego jedzenia, bo wydaje mi się, że po nim będziemy świecić w nocy, ale też od czasu do czasu korzystam. Jak się się nie ma, co się lubi, to się lubi to, co w puszce:))
OdpowiedzUsuńTakie jedzenie jest właśnie...amerykańskie:) Czyli daleko mi , oj daleko. Buziaki Madziu
OdpowiedzUsuńFakt, też mnie to uderza w tych przepisach z US. Albo to, że wszystko podają w cups. 1 cup tego, 2 cups tamtego. A przecież cup cupowi nie jest równy!:))) Niby są jakieśtam przeliczniki online, ale nie ma to jak stara szkoła. 100 gramów mąki, to 100gramów. I tyle:))
OdpowiedzUsuńJesli smakuje jak wygląda to musi być przepyszne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko