My little kitchen helper - vintage fork upcycling
"To invent you need a good imagination and a piece of junk."
Thomas Edison
Po opublikowaniu ostatniego postu ogarnęła mnie lekko przerażająca myśl:
a co jeśli to był klasyczny strzał w stopę??
Bo cokolwiek teraz napisze i pokażę, może tak naprawdę okazać się niezamierzonym plagiatem.
Wszak nasze głowy pękają już od milionów obrazów,
które przejrzałyśmy w poszukiwaniu inspiracji a nasza kreatywność jest już tak mocno skażona,
że stwierdzenie iż wszystko już było, naprawdę nabiera na sile.
które przejrzałyśmy w poszukiwaniu inspiracji a nasza kreatywność jest już tak mocno skażona,
że stwierdzenie iż wszystko już było, naprawdę nabiera na sile.
No trudno. W końcu ja też jestem na początku drogi a te 7 kroków
to wcale nie taka prosta sprawa.
Raz postaram się bardziej, raz odpuszczę.
Moje vintage'owe zacięcie znacie doskonale.
Podobnie jak zamiłowanie do pieczenia słodkości.
Zaczynam się poważnie zastanawiać nad tym, skąd mi się to wzięło (chodzi o pieczenie)
i czy czasami nie jest to jakaś droga, na którą nieświadomie wkroczyłam
i gdzieś mnie to wszystko doprowadzi?
Ale jak to mówią : "dobre rzeczy przychodzą do tych co czekają pieką"
to ja sobie tak jeszcze pomalutku tą ścieżką po-kroczę i po-obserwuję sytuację.
Doskonaląc warsztat oczywiście.
Jeśli chodzi o tytułowy upcycling to w roli głównej mamy stary widelec
wykopany gdzieś tam na strychu podczas ostatniego pobytu w PL.
Mam poważne podejrzenia, że jest srebrny - okazał się być wyjątkowo oporny
na wszelkie próby modelowania, ale wiecie....jak się baba uprze...
Widelec po kilkudziesięciu latach zmienił więc swoje zastosowanie (w pięć minut)
i służy teraz jako stojak na moją "książkę kucharską".
Jakie czasy, taka książka :-)
Pozdrawiam Was weekendowo z mojej ulepszonej kuchni :-)
Trzymajcie się cieplutko!!
XOXO
M.
powodzenia , fajny stojak !
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba :-) pozdrawiam gorąco :-)
UsuńŚietny pomysł na stojak. Najważniejsze że nie kupiony a zrobiony z tego co miałaś :) Lubię takie rozwiążania.
OdpowiedzUsuńW sklepie nawet nic interesującego nie wpadło mi w oko a takie rozwiązanie jest zupełnie bezkosztowe :-)
UsuńCzyżby tam serniczek powstawał, moje ukochane ciasto ? ;) Jeśli tak, to się wpraszam , w rewanżu przyniosę szarlotkę z dodatkiem wiśni ;))
OdpowiedzUsuńPomysł na stojak z widelca świetny :)
Słoneczka na weekend :)
Niestety, to tylko babka piaskowa ale wbijaj :-) uściski!!
Usuńhahahahah, uwielbiam Twój stojak <3
OdpowiedzUsuńStojak jest świetny. Ja wolę tradycyjne książki kucharskie;)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy z książkami kucharskimi się nie przyjaźniłam, ale mam dwa opasłe zeszyty zapisywane przez lata ulubionymi przepisami. Teraz jednak najczęściej korzystam z formy cyfrowej. Buziaki Aniu!!
Usuństojak genialny :)) upcykling pierwsza klasa :))
OdpowiedzUsuńI w dodatku takie to proste :-) uściski Aniu !!
UsuńStojak rewelka ! Idealny na współczesną książkę kucharską. Zdjęcia fantastyczne,bo takie twoje.
OdpowiedzUsuńUściski weekendowe
I to najmilszy komplement :-) dziękuję Mario i gorąco pozdrawiam!!
UsuńJasne, że to był strzał we własną stopę! hehe! ;)))
OdpowiedzUsuńKomentarze w ostatnim poście poczytałam bardzo uważnie. Jedna z blogerek bardzo trafnie stwierdziła, że WSZYSTKIE powinnyśmy szczerze walnąć się w pierś i mogłabym się pod jej komentarzem podpisać obiema łapkami. Te wszystkie rozkopane łóżka, tulipany, wazoniki, nogi odziane w skarpetki, wyciągnięte łapki... Noooo, przy tym ostatnim to się trochę uśmiechnęłam, bo kochana, przecież Ty też masz takie zdjęcie z wyciągniętymi łapkami i jelonkiem! I nie piszę teraz tego, żeby Ci dokopać (panie Boże broń!). Po prostu, wiele z nas lubi "pewne ujęcia" mieć w swoim repertuarze, nawet jak są już mocno opatrzone na blogach... ;) Ja też.
Stojaczek ciekawy, ale...
...widziałam już podobny w sieci! ;) I co? Popełniłaś plagiat? Tak to właśnie kochana wygląda. Ja nie biorę sobie do głowy takich spraw, jak mi się coś podoba, to poprostu to sobie zrobię. Jak znam źródło inspiracji to podaję, jeżeli nie, to nie.
Dorotko mam nadzieję, że oprócz komentarzy przeczytałaś równie uważnie post, w którym to czarno na białym biję się w piersi z resztą większość treści tego postu wynika z autorefleksji - chociażby to osławione ujęcie z rąsi, mam ich wiele a to z jelonkiem ma już dwa lata. To wszystko nie oznacza jednak, że nie chciałabym inaczej, po swojemu... Próbuję i próbować będę. Podobne ujęcia to jeszcze pół biedy, ale zerżnięte kropka w kropkę, z użyciem tych samych rekwizytów, pomysłów, stylizacji to już lekka przesada. A i takie kwiatki widujemy często. Ale w sumie... Może rzeczywiście nie warto sobie tym głowy zaprzątać :-) tylko jak to jest z tym źródłem inspiracji, że raz się zna a raz nie??
OdpowiedzUsuń10/10 ♥
Usuń:-)
Usuń"...jak to jest z tym źródłem inspiracji, że raz się zna a raz nie??"
UsuńMagda, jeżeli siedzę u dentysty w poczekalni i przeglądam gazetki i wpadnie mi jakiś obraz w oko i potem urzeczywistnię to u siebie w domu, jakie mam podać źródło? Nie znam autora pomysłu. Tak samo jest z internetem. Przed naszymi oczami przelatuje wiele zdjęć...
Faktem jednak jest, że jak ktoś wchodzi regularnie na powiedzmy bloga Vibeke Design i robi jota w jotę to samo (tak na marginesie świetna blogerka, od dawna ją obserwuje), to tylko się ośmiesza. Bo niby, że blogosfera jest potężna, to z drugiej strony dzięki internetowi świat się bardzo, ale to bardzo zmniejszył.Tak jak napisałaś w poprzednim poście, wiele z nas obseruje ten blog. Z czymś podobny się już zetknęłam gdzie indziej. Cóż mogę powiedzieć? Takie blogi kopiujące po prostu przestaję obserwować. Tak samo te blogerki, co swój wirtualny kącik w sieci kreują na wstawianiu postu za postem ze zdjęciami ściągniętymi z sieci. Magda, jeżeli będę chciała poszukać sobie jakichś inspiracji, to po prostu sama sobie je znajdę! Nie potrzebuję "kopiującego guru", wystarczy wejść na Pinterest, albo wrzucić w Google wyszukiwanie grafiką. Ale to jest pryszcz... Gorzej jest,jak ktoś kradnie pomysły i zarabia na tym pieniądze. To jest naprawdę przykre i coraz częstsze na blogach. Drugim faktem jest, że wiele osób ZNA źródło inspiracji, ale nie poda go u siebie.Dlaczego? Zeby przepisać sobie może i chwałę, albo żeby przypadkiem obsrwatorzy nie uciekli w tamto miejsce, bo jest fajniejsze...
I znowu się rozpisałam, ale dla tego bo to jest temat rzeka.
Już nic więcej do tego nie dodaję! Stop. Finito. Miłej niedzieli!
Soboty miało być... hehe! ;)
UsuńAch, to jest temat rzeka, ale cieszę się, ze dodałaś swoje własne przemyślenia i obserwacje, bo to w bardzo trafny sposób uzupełnia mój post...ja czasami piszę niedosłownie, między wierszami, trochę dlatego, żeby nie wywoływać po imieniu, a trochę dlatego, że taki mam styl. Kilka przykładów z zarobkiem na kopiowaniu też w naszej blogosferze mamy, a jakże...no oczywiście same ochy i achy...ja niestety tak nie potrafię, ale przynajmniej w lustro rano mogę spojrzeć z mniejszym bólem, ha ha ha...pozdrowionka z Bawarii :-)
Usuńno superowy pomocnik:))
OdpowiedzUsuńSprawdza się idealnie :/)
Usuńpotrzeba matką wynalazków:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak to zadziałało :-)
UsuńMadziu, tylko ty możesz wymyślić coś tak superowego!!! Stojak boski:)
OdpowiedzUsuńcudownego weekendu:)
Och Natalko, miło mi że tak uważasz, ale jak wyżej w komentarzu u Dorotki można przeczytać, że już taki gdzieś się pojawił więc zbsolutnie nie vhcę się podawać za autorkę. Ale podoba mi się również, to fakt :-) pozdotionka!!
UsuńZnalazłaś lepsze wykorzystanie dla widelca:) przynajmniej nie leży zapomniany gdzieś w szufladzie:)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu
Oporny i dał się wygiąć w 5 minut? To Ty na prawdę strong woman jesteś :) Ja się kiedyś męczyłam z 20 minut, bo chciałam sobie z widelca bransoletkę zrobić... i nic :) Może mało zmotywowana byłam. Podstawka super! I zdjęcia fajne :) We mnie są tony miłości do słodkości, ale ani grama talentu do ich pieczenia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Haha,dobre-jakie czasy,taka książka ;p
OdpowiedzUsuńJa nie mam ciągot do pichcenia i nie za dobrze mi to wychodzi-jak już muszę coś zrobić więc ograniczam się do najprostszych ciast ;p
Widelczyk mnie rozbroił ;p
Uściski!
No przecież to jest GENIALNY pomysł! KURDE jutro szukam widelca!
OdpowiedzUsuńWidziałam już takie widelce i bardzo pomysł mi się podoba, ale sądziłam, że te stare mogą być mało plastyczne do tego celu i prędzej złamię niż wywinę... Jak to gięłaś - po prostu jakimiś cążkami?
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia :) oczywiście stojak REWELACJA!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo romantyczny, retro stojak:)
OdpowiedzUsuńMój mąż mi już wypomniał po co nam stojak na książkę kucharską, jeśli korzystam tylko z komórki. Muszę zamienić nasz stojak na taki widelcowy hehe
OdpowiedzUsuń