The bomb!
Witajcie :-)
Zaczynam poważnie martwić się o stan pokrywy śnieżnej!
Słońce przygrzewa tak mocno, na niebie ani jednej chmurki, ptaki śpiewają...
Nieuchronnie idzie ku wiośnie a ja nieugięcie trwam przy zimie.
O, na przykład takie bombardino!!!
Niebo w gębie, szczególnie ta wersja ulepszona:
z espresso, bitą śmietaną i odrobiną cynamonu.
Idealna rzecz dla zziębniętego narciarza!!
Jeśli do tej pory nie spotkałyście się z tym (troszeczkę) wyskokowym napojem
to trzeba Wam wiedzieć, że jest on szczególnie popularny we włoskich kurortach narciarskich,
ale nie tylko - w tych alpejskich też bywa skuteczną konkurecją dla gluhwein'a.
Jak przygotować takiego drinka?? Nic prostszego!!
Potrzebujemy:
-brandy
-advocat/ajerkoniak
-espresso
Wszystko w stosunku 1:1.
Advocata mieszamy z brandy i podgrzewamy (nie za mocno, żeby nie zrobiła nam się "klucha"!).
Wlewamy do kieliszka, uzupełniamy gorącym espresso, do tego odrobina bitej śmietany i cynamonu.
Brzmi nieźle, prawda??
Przy okazji - jeśli rozważacie zakup ekspresu do kawy to zdecydowanie mogę polecić Siemens EQ6.
Dotykowy ekran, 7 poziomów intensywności naparu, spienianie mleka ma się rozumieć, wszystko za dotykiem paluszka :-)
Czy to espresso, czy latte czy macchiato - kawka zawsze idealna!!
A co najważniejsze, świeżo zmielona i aromatyczna (zupełnie nie wiem dlaczego przez tyle lat wypiłam takie ilości kawy rozpuszczalnej??!!)
Never again!!
Gotowe bombardino jest do kupienia w sklepach.
Można je pić solo, podgrzane, można w wersji z kawką i bitą śmietaną.
Nie muszę chyba mówić, która wersja lepsza??
Chyba osiągnęłam mistrzostwo - wyszła mi kompozycja lepsza i piękniejsza od oryginału :-)
Aż szkoda pić ...
Oj tam, zrobię kolejne :-)
Pozdrawiam Was gorąco z miejsca gdzie zima i ja dzielnie walczymy o utrzymanie
status quo :-)
Dziękuję za komentarze (ostatnio coś nie za bardzo mi wychodzi odpisywanie na wszystkie,
ale obiecuję poprawę!) i witam nowe Obserwatorki!!!
XOXO
Kochana piłam we Włoszech na stoku i zakochałam się w tym napoju:) A Twoje cudownie wygląda, ale mi narobiłaś smaku :)
OdpowiedzUsuńPięknie to wygląda, nigdy nie próbowałam. Marzy mi się taki ekspres...
OdpowiedzUsuńBrzmi i wygląda pysznie!!!!
OdpowiedzUsuńMniam, nawet nie wiesz jak bym to wypiła:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdybym miała takie widoki za oknem co Ty Madziu, też wcale nie wyczekiwałabym wiosny ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
wygląda bardzo apetycznie i na pewno smakuje wspaniale:-)
OdpowiedzUsuńAle bomba smakowa! Mniam :)
OdpowiedzUsuńMniam... wciągnęłabym teraz chętnie!
OdpowiedzUsuńO Matko,ale wygląda apetycznie:))
OdpowiedzUsuńWow! Pomimo bomby kalorycznej, nie odmówiłabym sobie :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Marta :)
Wygląda oszałamiająco!
OdpowiedzUsuńWygląda i pewnie smakuje jak wygląda smakowicie ... ale mi się skojarzył z e-mailem, który do celów służbowych otrzymałam w piątek, a dotyczył on procedury postępowania na wypadek groźby podłożenia bomby otrzymanej przez internet....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kocham kawę a ekspres do kawy to u mnie w domu prawie członek rodziny. ;)) Wygląda zachęcająco! ♥
OdpowiedzUsuńOch, nie dosyć, że wygląda pięknie, to jeszcze wydaje się niezbyt trudne do zrobienia. Mam w planie nowy, lepszy ekspres do kawy, na pewno wezmę pod uwagę Twoją sugestię.
OdpowiedzUsuńWprost mniam! A nawet MNIAM:-) A że nie jestem fanką ajerkoniaku to pędzę do kuchni zrobić sobie kawę zaparzoną ze skórką z pomarańczy i z pianką z mleka sojowego. Też pyszota:-) Po takim tekście i taaakich zdjęciach nie mam wyjścia i MUSZĘ się czegoś delikatesowego i pysznego napić:-)
OdpowiedzUsuńNie piłam ale wygląda mega kusząco:-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie szczegolnie na nartach Bez mrozu nie smakuje tak dobrze :-)
OdpowiedzUsuńNo no muszę koniecznie spróbować, uwielbiam moim gościom serwować nowości :)
OdpowiedzUsuń