Made in DDR...

...to ciąg dalszy robótek z udziałem tiulu.
Będąc na wakacjach w domu rodzinnym udało mi się wygrzebać jeszcze to i  owo, chociaż to już są ostatki,
może gdybym zerwała podłogę jakaś perełka trafiłaby się jeszcze, kto wie?
Do brzegu jednak płynąc - wpadły mi w ręce stare tarcze zegarków, popsutych oczywiście, tan który tu prezentuję akurat znanej kiedyś, żeby nie powidzieć kultowej w czasach swojej świetności wschodnioniemieckiej (poprawność polityczna zachowana!) marki RUHLA.
No i jak to zwykle bywa, najpierw coś znajdę, potem następuje krótki/długi proces myślowy.
Tu mi się wymyślił pierścionek, bo akurat miałam element potrzebny do zrobienia pierścionka, dodałam tiul, żeby nie było nudno, a wygląda to tak:

Będę go nakładać każdego 29 dnia miesiąca:-)

W sumie trochę szkoda, że nie działa - miałabym 2 w 1


Komentarze

Prześlij komentarz