Czarny i inne kolory. Kolczyki w stylu boho {DIY}
Niektórzy mówią, że czarny to nie kolor. Niektórzy mówią, że biały to nie kolor. Tak? Ciekawa jestem, czy taki ktoś, spędził dzieciństwo w PRL-u i wie, co to znaczy żądza posiadania białej kredki.
Czy taki ktoś, chcąc namalować zimę, musiał uciekać się do różnych forteli tyu pasta do zębów, malowanie świecą, wyklejanie watą? W ostateczności, czy musiał jako zamiennika używać po prostu ołówka, który na ten czas umownie stawał się kolorem białym? Taki biały-na-niby, jak tyle innych rzeczy, których nie mieliśmy, a pewnie mieć byśmy chcieli.
Och, to nasze peerelowskie dzieciństwo, taka prawdziwa Nibylandia, nie jakieś tam wymyślone Neverland z Piotrusia Pana.
Czy taki ktoś, chcąc namalować zimę, musiał uciekać się do różnych forteli tyu pasta do zębów, malowanie świecą, wyklejanie watą? W ostateczności, czy musiał jako zamiennika używać po prostu ołówka, który na ten czas umownie stawał się kolorem białym? Taki biały-na-niby, jak tyle innych rzeczy, których nie mieliśmy, a pewnie mieć byśmy chcieli.
Och, to nasze peerelowskie dzieciństwo, taka prawdziwa Nibylandia, nie jakieś tam wymyślone Neverland z Piotrusia Pana.
Są też tacy, którzy twierdzą, że białe nie jest białe, a czarne nie jest czarne i w sumie to kto wie? Wszak nigdy nie należy wierzyć temu, co sie widzi, bo nawet sól próbuje wyglądem naśladować cukier.
Jaki jest Twój ulubiony kolor? Czasami, gdy ktoś mnie o to spyta, próbuję szybko podjąć decyzję co do mojego ulubionego koloru (zielony?), byle tylko nie mówić prawdy. Bo prawda jest taka, że moim ulubionym nie-kolorem jest czarny. Jednakże mam w sobie jakieś pokłady empatii i aby zaoszczędzić osobie pytającej rozczarowania, zdziwienia, że jak to? czarny? czarny to nie kolor! nie-kolor. musisz mieć jakiś ulubiony kolor-kolor! decyduję się na białe kłamstwo i mówię, że x lub y lub z jest moim ulubionym kolorem.
Ta czerń przylgła już do mnie w dzieciństwie. Mam takie podejrzenie, że to zaczęło się na początku lipca 1986, miałam 10 lat z haczykiem i oto tak nagle, z dnia na dzień, bez żadnego ostrzeżenia, wczesnym niedzielnym rankiem zostałam półsierotą. Żałobna czerń nie odstępowała mnie na krok przez następne 365 dni. Tak chyba było wtedy przyjęte, że to co w sercu, to i na zewnątrz musiało być widoczne. Nie wiem, ale ja nie wpadłabym raczej na pomysł ubierania swojego dziecka w barwy żałobne przez cały rok. Na pewno nie wpadłabym na ten pomysł!
Jakimś cudem jednak nie uprzedziłam się do tej czerni, a wręcz przeciwnie. Odrzuca mnie tylko zapach pogrzebowych wieńców.
Potem przyszły czasy nastoletnie i era depeszów, a ja należałam do ortodoksów, co oznaczało zero innej muzyki i oczywiście all-black-outfit. Czarna ramoneska, czarne buty, czarne wszystko. Black celebration.
Ta czerń przylgła już do mnie w dzieciństwie. Mam takie podejrzenie, że to zaczęło się na początku lipca 1986, miałam 10 lat z haczykiem i oto tak nagle, z dnia na dzień, bez żadnego ostrzeżenia, wczesnym niedzielnym rankiem zostałam półsierotą. Żałobna czerń nie odstępowała mnie na krok przez następne 365 dni. Tak chyba było wtedy przyjęte, że to co w sercu, to i na zewnątrz musiało być widoczne. Nie wiem, ale ja nie wpadłabym raczej na pomysł ubierania swojego dziecka w barwy żałobne przez cały rok. Na pewno nie wpadłabym na ten pomysł!
Jakimś cudem jednak nie uprzedziłam się do tej czerni, a wręcz przeciwnie. Odrzuca mnie tylko zapach pogrzebowych wieńców.
Potem przyszły czasy nastoletnie i era depeszów, a ja należałam do ortodoksów, co oznaczało zero innej muzyki i oczywiście all-black-outfit. Czarna ramoneska, czarne buty, czarne wszystko. Black celebration.
Poza tym czerń wyszczupla i nikt mi nie powie, że nie. Czerń jest elegancka (patrz Coco Chanel!) i uniwersalna, a że nie jest kolorowa? No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Moja sezonowa potrzeba koloru często znajduje ujście w akcesoriach. Kolorowa torebka, buty, kolczyki, lakier do paznokci, czerwona szminka. W szafie też się znajdzie kilka kolorowych rzeczy, choć poza czernią, mam zamiłowanie raczej do barw stonowanych. Podobnie we wnętrzach. Raczej drobne akcenty. Kropla.
Nawiązując do ideologii kropli koloru i potrzeby implementowania go jesienią zaopatrzyłam się w bardzo kolorowe kolczyki, chyba w stylu boho? DIY oczywiście. Tak kolorowe, że potrzebowałam kilku dniu na oswojenie się z nimi. Nabierały mocy urzędowej. Mają jednak już moją pełną akceptację. I Wam też polecam taką koloroterapię. Chwościki wszak każda z Was potrafi zrobić? Nie muszę zamieszczać miliardowego tutoriala? Tak myślałam :-)
świetne te kolczyki zrobiłas chyba popełnie sobie takie ;)
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś mnie tym czarnum rokiem żałoby... dziecku bym nie kazała chodzić w czerni ...
pozdrawiam serdecznie mój ulubiony to szmargad i fiolet ;p
Dziękuję pieknie :-) szmaragd jest piękny!
UsuńNiedawno żegnaliśmy trzydziestoparoletnią koleżankę - mamę dwójki dzieci (8 i 6). Na pogrzeb ubrały się same... kolorowo. Nikt nie pomyślał by dokładać im czerni...
OdpowiedzUsuńPS. Ja chyba nadal zakochana w szarościach w połączeniu z pudrowym różem:)
Szary i pudrowy róż to zestaw idealny! Mam nawet jedna bluzeczkę w kolorze pudrowego różu i bardzo ją lubię :-) buziaki!
UsuńŚwietne kolczyki. Ja uwielbiam zieleń chociaż w mojej szafie zrobiło się niebiesko. Za to do tworzenia kartek zielone elementy zawsze mają pierwszeństwo. Bardzo zdziwiona jestem tym rokiem w czerni. Ja bym nosiła ale dziecko ubierałabym normalnie.
OdpowiedzUsuńCo kraj, to obyczaj. Było, mineło...pozdrawiam Cię cieplutko!
UsuńPrzepiekne kolczyki a zdjecia to level master <3
OdpowiedzUsuńKomplement level master. Dzięki wielkie!
UsuńBardzo lubię styl boho. Niestety nie noszę kolczyków ale broszkę czy wisior w Twoim stylu chętnie założyłabym na siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wisior z frędzelkiem świetna sprawa!! Muszę taki zrobić :-) buziaki!
UsuńMagda, pamiętasz łysą kredkę? Dziecko nie mogło taty narysować, bo nie ma łysej kredki.
OdpowiedzUsuńJak byłam dzieckiem i zmarł tata, to najbardziej bałam się wchodzić potem do pokoju, w którym trumna stała. Na znak żałoby, u nas nosiło się czarną aksamitkę na rękawie, lub klapie żakietu.
Jak nie lubię dziewczynek przesadnie uróżowionych, to szaro-różowe połączenie bardzo mi się podoba. Marzena
Marzenko, łyska kredka była nie do zdobycia i chyba nadal jest :-) O tych lękach też coś wiem...dużo czasu mija zanim znikną...ściskam bardzo mocno!!
UsuńFantastyczne kolczyki, podczas ruchu muszą niesamowicie wyglądać. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczę, są efektowne :-) dziekuję i pozdrawiam cieplutko!
Usuń