Spakowana na jesień. DIY fairy garden {rozdawajka}


U schyłku lata postanowiłam zabrać się za dopieszczanie naszego balkonu. Właściwie to nie powinnam używać słowa balkon, bo nasz czwarty pokój tak naprawdę jest dość dużą loggią. Jednak jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że mówię do męża mego: "Kochanie, robię kawkę. Wypijemy w loggi czy przy stole?". Koń by się uśmiał. Sami więc rozumiecie, że ta loggia musi pozostać balkonem.

Zabrałam się zatem za zabiegi upiększające balkon. Dziwna pora na takie zabiegi, ale przez całe wakacje po prostu nie było na to czasu, choć jak zwykle plany były ambitne. Miałam uszyć nowe poduchy na ławeczkę bawarską, kupić outdoor'owy dywanik, nowe lampki (nie, nie te wszechobecne), mieliśmy nawet położyc nowe płytki. Nic z tych rzeczy oczywiście się nie zdarzyło.

Jedyny sukces to ziołowy zakątek w moich tuningowanych doniczkach plus jakaś donica z lawendą, chmielem japońskim i begonią. Zioła rosły jak szalone, ale one zawsze tak rosną. Do momentu gdy przychodzi dzień wyjazdu na urlop. Pomimo, że jestem świadoma, że to już koniec, podejmuję rozpaczliwe próby ocalenia balkonowych roślinek przed zagładą. Magazynuję je w wannie napełnionej wodą i liczę na cud. Niestety nie mamy w promieniu 440 km żadnej rodziny a wszyscy nasi znajomi też należą do tych dużo podróżujących i oczywiście podróżujących w tym samym terminie co my.

W związku z powyższym proszę sie już nie dziwić, że  właśnie teraz reaktywuję balkonowe życie zamiast szykować go do uśpienia, bo właśnie teraz mogę mu poświęcić swój czas i wodę z konewki. Mam już zatem gromadkę wrzosów, iglaczków, chryzantem, nowy zielnik (z wawrzynem na czele, bo akurat tylko on przetrwał dumnie i bez uszczerbku na zdrowiu naszą rozłąkę) i .... mój własny fairy garden!!


Fairy gardeny śniły mi się po nocach od kiedy tylko mój mózg odnotował ich istnienie (a dokładnie ta część mózgu, która niekontrolowanie szlaja się po Pintereście). Nie wiem co bardziej przemawiało do mojej wyobraźni: sama idea miniaturowego ogródka czy po prostu te cudowne mini mebelki

Skłaniam się jednak ku mini mebelkom. Wiecie, jest ponoć taka teoria, że kobiety, które po czterdziestce zaczynają mieć skłonności do wściekłego różu i tym podobnych historii nadrabiają po prostu jego brak w dzieciństwie. U mnie może być całkiem podobnie z tymi mebelkami, bo jakoś nie przypominam sobie, abym miała domek dla lalek. Kolekcję samochodzików owszem, ale domek? Małe mebelki? Zaćma totalna.

Przyjmijmy więc dla potrzeb tego posta, że domku dla lalek nie było. Nie było, stąd potrzeba posiadania miniaturowych mebelków jest w pełni uzasadniona. A ile ja się ich naszukałam!! Ile naguglowałam! Wyobrażcie sobie zatem banan na mojej twarzy, gdy w końcu mogłam zawołać: "bingo!". 

Wszystkie cudeńka (i weź się tu człowieku zdecyduj), jakie tylko można sobie wymarzyć czekały na mnie w gardenlove. Krzesełka, pergole, ławeczki, konewki, płotki, latarenki. Wszystko w wersji mini! Szaleństwo totalne! Zanim wejdziecie na stronę - uprzedzam - sweetness overload!






Mój fairy garden urządziłam w starej walizce. Kiedyś być może poddam ją renowacji, ale w takim stanie jak teraz wydawała mi się idealna do stworzenia kompozycji.

Wyłożyłam walizkę foliowym workiem, na dno oczywiście drenaż, na to ziemia ogrodowa. Reszta to już improwizacja. Wrzosik, mini krzewik, mini chryzantema (chyba?), mini sukulent, mini-coś-udające-dynie (jakiś owoc, ale nia pamiętam jaki). Do tego płotek, pergola i altanka. Z altanką zaszalałam, bo nie omieszkałam zamontować tam małych ledowych światełek. Na bogato!


No i co powiecie na taki jesienny kącik? Mistrzynią mini-ogrodnictwa nie jestem, ale chyba może być? Tym bardziej, że to pierwszy raz. Po ilości zdjęć poniżej szybko zorientujecie się, że jestem zachwycona tymi mebelkami. Jeśli uda się Wam dotrwać do końca, to na samym dole czeka na Was niespodzianka!









O! Cieszę się, że doszłaś do tego miejsca. Niespodzianka wygląda tak:

razem z przemiłą właścicielką sklepu gardenlove wybrałam dla Was prezent: 


Zestaw jest w kolorze kremowym, składa się z samych cudowności: altanki, krzesełek, stoliczka, ławeczki i leżanki.

Czy naprawdę muszę dodawać, że jest boski??

Jest boski!! Macie na to moją gwarancję, bo to mój osobisty wybór, ha ha.

Jeśli masz ochotę na to cudo wystarczy, że napiszesz w komentarzu swoją wizję mini ogródka. 
To wszystko.

Oczywiście zachęcam Was do odwiedzenia sklepu gardenlove.pl (wiecie, że są tam nawet domki dla jeża?? obłęd!! chyba kupię sobie jeża!) .

Zapraszam Was również do polubienia mojego Fan Page'a. Powstał już jakiś czas temu (po pięciu latach blogowania, brawo ja!!), ale jakoś zapominałam do tej pory podzielić się z Wami tym niusem. Będzie mi niezwykle miło jeśli dołączycie do grona fanpejdżowych Fanek (rumieniec). Zapraszam KLIK.


Jak zwykle serdecznie Was pozdrawiam i zapraszam na kolejny odcinek. Już jest w realizacji i już mi się podoba (zresztą kilka zajaweczek było już TUTAJ ).

Buziaki!!

XOXO


Post powstał we współpracy z gardenlove.pl

Komentarze

  1. Coś z tym różem jest po prawdzie, bo ja zaczęłam kupować sobie odzienie w tym kolorze, choć wyłącznie w pastelowych odcieniach :-) Ja swój balkon zaniedbałam przez wciąż niekończący się poremontowy sajgon. Mieszkanie przeszło przemianę na nowoczesny styl. Ogródek zaś chciałabym mieć w moim ulubionym stylu shabby chic, więc te małe śliczności oplatałyby miniaturowe różyczki i inne małe kwiatki. Oczywiście w kolorze pudrowego różu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlaczego ja nie pomyślam o mini różyczkach!! tak, do shabby te mebelki są idealne!

      Usuń
  2. fajna teoria z tymi brakami z dzieciństwa.. , walizkowy ogródek boski !
    a ja z tymi mebelkami wyobrażam sobie na balkonie mini las byłoby cudnie , taki w słoiku/szkle potem na zime do domu :) -chetnie przygarnę mebelki


    ps. jaka walizka taki i paznolieć ;) na wesoło :))) ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obdarta waluzka, obdarty paznokieć? mozna rzec-paznokiec ogrodniczki ha ha. w sloju mega!!!

      Usuń
  3. Kocham jesień i wszystko co jest z nią \związane. fajny pomysł z walizką, dałaś mi bodziec do tego by się też za jesienny wygląd ogródka zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że jesienny ogródek też może być piękny i cieszyć oko. bardzo się cieszę, ze wpadłas!!!! buziaki!!!

      Usuń
  4. Aż buzia mi się uśmiechnęła na widok tych mebelków 😊 Mam córeczkę ,której wymyśliłam bajkę o wróżce mieszkajacej w domku na drzewie przy naszym domu. I ostatnio myślałam żeby pod tym drzewem zrobić jej mini ogródek dla wróżki i drzwi wejsciowe do drzewa. Chcę jej stworzyć taki bajkowy świat wróżek. Chyba każdy z nas później miło wspomina takie chwile w życiu. Pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowny pomysł, sama z chęcią zrealizowalabym taki projekt!

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamelki powinny mieć oficjalny zakaz w braniu udziału w takich konkursach bo rozwalają system ha ha ha

      Usuń
    2. o matko, Mamelku, usunął mi się Twój cudowny wierszyk!!! nie da się go odtworzyć? buuuuu

      Usuń
    3. Chciałam zobaczyć co mi odpiszesz a tu takie buty...
      To było pisane ot tak z głowy bez brudnopisu...
      Spróbuję jednak;)

      Usuń
  6. Drewniane Mamelkowo a w nim mini ogródek,
    Może na mini krzesełku usiądzie krasnoludek.
    Rozprostuje maciupkie nóżki i tyci rączki
    I powącha na pergoli te różane pączki.
    Drugi schowa się w altance przed chrabąszczem złotym,
    By później wróbelkowi opowiedzieć o tym.
    Trzeci twarz wystawi do słonka, rączki wciśnie do kieszeni,
    By się przygotować do polskiej jesieni.
    Wszystko maluteńkie, tyci, tyciusieńkie,
    Ale trzeba przyznać jest to piękniuteńkie.

    PS. Mniej więcej tak:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakież to wszystko przesłodkie i przeurocze!!!!
    A ja już sobie wyobrażam taki mini aranż do sesji dla moich szydełkowców ;p
    Co do balkonu- ja też co roku mam plan żeby w końcu Coś zrobić z paskudną blachą obiciową i jak zwykle nic nie robię ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba sobie jakoś osładzać szarugi przedjesienne :-) do szydełkowców? fakt! Idealne!

      Usuń
  8. Ja balkonu nie posiadam, a dekoracje zrobiłabym w szklarence na kuchennym parapecie. I chetnie zaprosiłabym Mamelkowe krasnoludki😄

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam w domu ukochaną Wnusię - maleńkiego Skrzata,
    jak to dzieci mają w zwyczaju - ciekawa jest świata.
    Choć na razie bawi się ze mną w kosi-kosi-łapci,
    to kocha wszystkie kwiatki - na pewno po babci!
    Chce mieć własny ogródek, nasza Zosia-Samosia,
    a w nim...cud -miód mebelki - taka z niej jest gosposia!
    I na przyszłość Emilka poczyniła już plany-
    w rogu staną: stoliczek i krzesełka, z boku cudnej altany.
    Na ławeczce przysiądzie ważka, zmęczoną podróżą,
    na pergoli zaplecie warkocze wszystkim rosnącym tu różom.
    Zaprosi świerszcze i pszczółki na pyszny podwieczorek,
    I zawsze- obiecuje - będzie mieć dobry humorek...

    to tyle mojej "radosnej" twórczości.... a mebelki są absolutnie cudne i tylko to mnie tłumaczy, ze zdecydowałam się na zamieszczenie mojego pleciugowego wierszyka, by o nie zabiegać. Dla ukochanej Wnusi zrobię bowiem wszystko!
    pozdrowienia ciepłe dla Wszystkich
    Bogda

    OdpowiedzUsuń
  10. U lala...
    W Twoim mini słodkim ogródeczku same cudowności:) Chętnie skurczyłabym nasz, duży ogród, do takich rozmiarów, na czas koszenia trawnika...
    Ale poziom rymów w komentarzach powala na kolana!
    Dziewczyny!
    Nie śmiem konkurować:)
    Pogapię się i poczytam - bajecznie tu dzisiaj...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli ogród to tylko magiczny i tajemniczy jak z książki o tym samym tytule...autorki Frances Burnett w filmowej ekranizacji Agnieszki Holland...marzę o magicznym ogrodzie, trochę ekranowym i trudnym do odzwierciedlenia, tym bardziej w naszym klimacie....niemniej będzie to polski słowiański w duszę i serce, dlatego nie może zabraknąć roślin i drzew, które zachwycałyby mnie przez cały rok prowadząc przez wszystkie jej pory......świerki, jodły ze srebrnymi szyszkami, leszczyny, sosny i spokojnej, opanowanej brzozy..ogródek, który będzie domem dla roślin i krzewów owocowych, nie wyobrażam sobie ogrodu bez malin, jeżyn i aronii, sąsiadek wysokich grusz, jabłek i maribelek......mój magiczny ogród to fuzja smaków, aromatów i kolorów, które działają na wszystkie zmysły i wyobraźnię.....po ciężkim dniu pracy, w poszukiwaniu spokoju i ucieczki od codzienności....nie potrzeba dżina...słonia w karafce czy złotej rybki, tylko klucza do mojej krainy szczęścia...i małego raju na Ziemi:):)....a...walizkę zostawię zawsze rozpakowaną...bo to, czego szukam będzie na wyciągnięcie ręki....przekręceniem klucza do ogrodowej bramy...

    pozdrawiam,
    Małgosia
    E-mail: long_lashes123@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. O takim wróżkowym ogródku od dawna marzę :)) Nawet koszyk wiklinowy odpowiedni znalazłam w Ciocinej piwnicy. Teraz jesienią byłby ogródkiem domowym, przykominkowym (bo kominek to raczej do dekoracji jest w domu), ze zmieniającą się aranżacją: jesienią z wrzosami w tle, zimą bajkowo - mikołajowo, wiosną z mini zajączkami wyglądającymi spod krzaczka :))
    Tak, masz rację to chyba tęsknota za domkiem za lalek, którego nigdy nie miałam :))

    Twój domek w walizce - cudny! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. W jednej z opowieści o mojej ukochanej od dzieciństwa Mary Poppins dzieci robiły takie mini ogródeczki w parku. I też mi się taki marzył. Wybrane mebelki idealnie pasują do stworzenia nostalgicznego klimatu.Już widzę Janeczkę i Michasia wiercących się na krzesełkach, stoliczek zastawiony do podwieczorku, na leżance drzemią bliźniaki : Jaś i Basia, a Mary siedzi jak to ona w sposób dystyngowany i spogląda, kto to jeszcze zbliża się do altanki. A ja cichutko, żeby im nie przeszkadzać, pielęgnuję roślinki. To byłby miły pomysł na czas późnojesienny, gdy już trzeba będzie na dobre wynieść się z "dużego" ogrodu. A póki co, zajrzę co słychać w wiktoriańskim domku dla lalek, czy wszyscy przykryci, grzecznie śpią. Może miło by im było mieć obok swojego domu taki ogródek? Aż się rozmarzyłam, wielu pięknych pomysłów Paniom życzę.
    Merynos Anonim

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm, ja pewnie wybrałabym takią wielką, glinianą beczkę do kiszenia kapusty :D Dlaczego akurat to? Bo znalazłam ją dwa lata temu na wystawce (no wiesz, śmieci wielkogabarytowe i te sprawy). Jest uszkodzona, ale w tym miejscu pięknie wyglądałby bluszcz, który zakryłby dziurę :) Do tego jeszcze jeden bluszcz i jeszcze jeden, a do tego mebelki - i osobisty mini ogródek dla Młodego gotowy. Cieszyłby się jak wariat, bo ja ostatnio żyję swoim dopiero-co-powstającym ogrodem, a on biedny musi to wytrzymywać. A tak - miałabym go na 10 minut z głowy. Wiesz, ile da się w ciągu 10 minut ciszy dziecka zrobić w ogrodzie? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję, piękny ogródek. Swój zrobiłabym w stylu angielsko-francuskim różano-lawendowy. Myślę, że właśnie takie mebelki najbardziej by do niego pasowały.
    Z pozdrowieniami
    Monika
    kurnicka.monika@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepiękny. Zakochałam się w tym pomyśle i do tego mam stara walizkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz