Something old, something new

Tak, dziś ponownie będzie o vintage, ale dla równowagi,
również zdrowa dawka nowego, świeżego, sklepowego :-)
Pomimo, że jestem zagorzałą fanką flohmarkt'ów
zdarza mi się nabywać (nawet często!) dobra wszelakie w sklepach tradycyjnych.
Uwierzycie??

#vintage camera

Często w komentarzach piszecie, że vintage, owszem, ale najchętniej łączony z nowym.
Wcale mnie to nie dziwi-uważam, że to najszlachetniejsze z możliwych połączeń,
zarówno w modzie jak i we wnętrzu.
Dom urządzony nowocześnie bardzo zyskuje po dodaniu akcentów szlachetnego vintage'u.
Może to być stara bieliźniarka, fotel, stół, lampa
i pomieszczenia od razu stają się bardziej przytulne, indywidualne i z duszą.


#ombre

Dokładnie tak samo w modzie:
szczypta vintage pozytywnie podkręci każdą stylizację.
W mojej szafie można znaleźć kilka perełek wykradzionych (za przyzwoleniem oczywiście)
z szafy mojej mamy:
koronkowe bluzki, czarną sukienkę z lat 80, kapelusz i kilka innych rzeczy,
chociażby tą piękną, skórzaną kopertówkę.

#vintage

Koniec lat '80 i początek '90 to czas modowego kiczu.
Ortalionowe dresy, neonowe kolory, wszechobecny plastik i jeans'y marmurki.
Łza się w oku kręci, szczególnie na myśl o tym,
jak trudno było wejść w posiadanie takowych :-)
Z tamtego okresu nie chciałabym raczej powrotu żadnego z powyższych,
choć wciąż próbuję odnaleźć na strychu mojego rodzinnego domu
swoją starą jeans'ową kurteczkę :-)
Póki co "pocieszam się" moją nową, leciutką jak piórko, ombre koszulą.
Klasyk pasujący do wszystkiego.

#ombre

Wracając do wnętrz:
przejrzałam wczoraj najnowsze wydanie magazynu Ilobahie creative
(któremu bardzo kibicuję od początku).
Muszę jednak odnieść się do tekstu, który znalazłam na wejściu:
"Zbyt wiele domów podobnych jest do sklepów ze starzyzną, prowincjonalnych muzeów
lub składów mebli...a gdyby tak wszystkie wnętrza ogarnął prosty, nienachalny i wartościowy design? Czy wtedy ludzie czuliby się dobrze?..."

#blog watch

Pierwsza moja reakcja: czy mój dom wygląda jak sklep ze starzyzną?
W końcu bardzo dużo w nim rzeczy starych.
Pieczołowicie wyszukanych, wybranych staranie, wiele z nich jest rodzinnymi pamiątkami,
bezcennymi świadkami czasu, ale jednak starych...
Czy to dyskwalifikuje moje wnętrza?
Czy to oznacza, że nie mogę czuć się w nich dobrze?
Druga moja reakcja, a właściwie pytanie: co to znaczy wartościowy design??
Nie wiem.
To się da wartościować?

#vintage

Być może zabrzmi to dziwnie, szczególnie "na łamach" blogosfery,
szczególnie z ust klawiatury kogoś, kto raczej przykłada wagę do tego jak mieszka,
ale uważam, że rola designu jest mocno przesadzona
i uważam, że jest to świadomy zabieg marketingowy.

W moim domu nie znajdziecie niczego "designerskiego",
podejrzewam że w większości Waszych domów też nie.
Na szczęście nie jest to kryterium decydujące o tym, czy czuję się w nim dobrze.
Nie mam nic przeciwko designowi,
z chęcią przygarnęłabym kilka klasyków, chociażby w postaci thonetowskich krzeseł,
ale zdecydowanie jestem bardzo odległa od unifikacji wnętrz,
powielania wzorów i schematów co, jak obserwujemy w blogosferze,
jest zjawiskiem niezwykle popularnym.
Jednakże każdy sam decyduje o tym jakie wnętrze mu odpowiada,
w jakim czuje się dobrze,
bez względu na to, czy jest to wnętrze na wskroś skandynawskie i dedykowane trendom,
czy to, przypominające prowincjonalne (nie lubię tego słowa za jego pejoratywność!) muzeum.


Do zdjęć pozowały dzisiaj następujące ruchomości:

koszula jeans'owa - no name
zegarek - Michael Kors golden rose MK5128 (love it!!!)
kaperta vintage - La moda
aparat fotograficzny vintage - flohmarkt
bransoletka - DIY
perfuma - Burberry London
etui na aparat vintage - flohmarkt
wieszak vintage - flohmarkt

Dziękując za uwagę pozdrawiam Was serdecznie
i oczywiście zachęcam do przeglądnięcia majowego wydania Ilobahie :-)
XOXO

Komentarze

  1. Myślę, że w swoich kątach musimy czuć się dobrze po prost. A są tacy, co czują się dobrze mając obok siebie upragniony klasyk i tacy, których cieszy widok za oknem i to im wystarczy do szczęścia :). Zawsze mówię, że ilu ludzi tyle zdań.
    Twoje zakupy świetne :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Martusiu, ważne by nie narzucać nikomu swojej "wersji" :-) uściski!

      Usuń
  2. zgadzam się absolutnie z tym co napisałaś. wartościowy design? a co to takiego i kto niby ma o tym decydować, bo nie wiem? według mnie w domu trzeba się po prostu dobrze czuć. i tyle. jeśli komuś odpowiada mieszkanie z katalogu, jego rzecz. jeśli komuś się podoba kuchnia na czerwono, spoko. ja lubię po swojemu i cieszy mnie każda pozytywna na to reakcja, ale krytyka jednak nie sprawi, że dokonam jakiś w nim zmian, bo to byłoby sprzeczne ze mną - skoro mój dom jest MÓJ.

    uwielbiam łącznie starego z nowym, bieli z kolorem, wariacji ze spokojem. lubię różnorodność, ale taką jakąś wyważoną :)

    i nie cierpię nadmiaru topowych przedmiotów w domu. wolę najbardziej zardzewiałą kankę niż mega modny blogersko wazon :D ale to przecież wiesz :)

    miłego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Sandrynko i bardzo to w Tobie lubię ;-) buźka!!!

      Usuń
  3. Cóż, moja pierwsza myśl, po takim tekście, to "autor (lub- jak podejrzewam, bo jeszcze nie czytałam- autorka)to osobowość strasznie wąskohoryzontalna i ślepo zapatrzona w dyktat okładek". Jakiś czas temu na jednym z popularnych blogów przeczytałam komentarz czytelniczki, że kiedyś mieszkanie autorki i ona sama miały niepowtarzalny, wspaniały styl, a teraz - nie widząc nazwy- trzeba by się poważnie zastanowić, na którym blogu się jest, bo wszystkie wnętrza tak bardzo się do siebie upodobniły.
    Pominę fakt, że ciężko jest jednoznacznie definiować design- więc jak można go wartościować? Jeśli ktoś zaproponowałby zamianę naszych wnętrz na ikeowską bazę okraszoną koniecznie eamesami, słodkim motywem sokeri czy gruszką na plakacie i wszystko oczywiście oświetlone w najgorszym wypadku rządem żarówek na czarnym kablu (na którym warto powiesić małpkę Kaya Boyesena)- spojrzałabym jak na wariata. Może jestem dziwna, ale z wielu przedmiotów, które nawet podobają mi się na tyle, że chętnie bym je u siebie widziała- rezygnuję właśnie dlatego, że widzę je na co drugim blogu- kłóci się to z moją potrzebą indywidualizmu- może nie zawsze, ale dość często. Zresztą co do tego prowincjonalizmu- ślepe podążanie za "jedynym słusznym designem" kojarzy mi się trochę z ludźmi, których kiedyś określano mianem nowobogackich- wszystko najnowsze, wszystko najdroższe- i wszystko na pokaz. Oczywiście nie chciałabym nikogo urazić, ot, taka moja myśl.
    Nasze domy powinniśmy kształtować według siebie- bo tworzymy je dla siebie. I nie dyktować nikomu niczego:)
    Swoją drogą co ma zrobić producent czy sklep z konkretną marką? W jego działalność wpisana jest chęć sprzedaży, więc będzie na wszelkie sposoby nam wmawiał, że tylko z produktami właśnie od niego nasze wnętrze stanie się piękne i wartościowe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że nie było moją intencją krytykowanie Autorki. Podejrzewam, że tekst wcale nie miał mieć ładunku negatywnego czy oceniającego, stało się jednak inaczej, wg mnie oczywiście, być może nadinterpretuję??
      Ilonko, muszę powiedzieć, że ostrość Twojego języka przyprawia mnie o dreszcze (pozytywnie oczywiście) i doprawdy, trudno Ci odmówić trafności spostrzeżeń i wniosków.
      Przyznaję, że ja również zniechęciłam się do wielu rzeczy (także do samego skandynawskiego stylu, który przecież lubiłam!) na zasadzie "opatrzenia": blogosfera, szczególnie ta wnętrzarska, funkcjonuje niestety na zasadzie "kopiuj-wklej", ile można??? Do bólu, do mdłości?? Ja tak nie potrafię niestety, szukam miejsc inspirujących, innych, podążających własnymi ścieżkami, nie utartymi szlakami. Zupełnie nie rozumiem dlaczego blogerom wydaje się, że jeśli kupią/pokażą/urządzą się tak samo jak inni, to jest to fajne i cool?? Być może na zasadzie "głodny sytego nie zrozumie" ktoś, kto ceni indywidualizm nie zrozumie nigdy tych, co lubią powielać i mieć to, co wszyscy. I odwrotnie. Dziwię się jednak, bo przecież czasy, kiedy wszyscy mieli w domach to samo, bo po prostu nie było wyboru, dawno już minęły. Dlaczego teraz również wolimy powielać zamiast kreować?? Dlaczego wciąż chcemy mieć to co inni, zamiast stawiać na niepowtarzalność?? Lenistwo?? marketing?? brak inwencji?? ślepe podążanie za trendami?? A może indywidualizm po prostu nie jest trendy?? tak, to chyba kiepsko się sprzedaje...
      Bardzo Ci dziękuję za ten mądry komentarz i pozdrawiam gorąco!!!

      Usuń
    2. Koniecznie muszę dopisać - przykład z małpką?? chapeau bas!!!! nic dodać nic ująć :-) Właściwie można by tylko powiedzieć, że dzielimy się na tych co małpek pożądają i na tych, co raczej wieją od nich gdzie pieprz rośnie :-)

      Usuń
    3. Magda, czasami jestem przerażona tym, jak bardzo mam ochotę wyrażać własne zdanie- do niedawna poprawność ceniłam ponad wszystko, ale z okazji "trzydziestki" przeprowadziłam wiele prywatnych rewizji- m.in.diety, ale i poglądów;) U Ciebie natomiast nie odczytałam krytyki- a jedynie zdziwienie:) Zresztą i sama nie krytykuję Autorki- komentarz może był emocjonalny, owszem, ale w gruncie rzeczy tak właśnie myślę- więc to bardziej refleksja niż krytyka. Inna rzecz, że w blogosferze wszelki pogląd odmienny od "jedynie obowiązujących" szybko i często bywa okrzyknięty "okropnym hejtem i płytką zazdrością";)
      Kiedyś lubiłam przeglądać wnętrzarskie magazyny- co ostatnio też jest mega trendy, więc może dlatego przestałam?;) Zniechęca mnie podobieństwo przedstawianych wnętrz, swego rodzaju konsternację budzi obserwowanie w nich tych samych dodatków czy jednego stołka/stoliczka/tacy wędrującego przez wszystkie pomieszczenia domu z danego artykułu, nienaturalna sterylność dziecięcych pokojów z kilkoma artystycznie rozrzuconymi na podłodze (najlepiej bielonej) klockami- tak, wiem, że to na potrzeby sesji, jednak krzyczy we mnie wiele "ale..." Sama nieraz ulegam dyktatowi desaignu- nawet zakup miseczki wielkości naparstka za sporą kwotę zdarzyło mi się popełnić, a Kornelkowy pokoik w ramach remontu skończy w odsłonie biało-różowo-miętowej, ale - tak sobie tłumaczę- to raczej zachcianka czy słabość do konkretnej kolorystyki mną kieruje, a nie pościg za modą (bo smutnej gruszki czy innego niedźwiedzia u nas- chyba- nie będzie).
      Też zastanawiam się nad postępowaniem blogerów- i mam wrażenie, że im się nie tylko "wydaje"- skądś się biorą rzesze fanów, więc najwidoczniej zapotrzebowanie jest - właśnie na takie wnętrza i styl. Może długie lata meblościanek, malowanych na olejno boazerii czy lamperii i łazienek kafelkowanych od podłogi po sufit- w dużej części narodu zabiły potrzebę indywidualności? Może te ciągłe braki zaowocowały zachłyśnięciem się wszechobecną dostępnością i reklamą "możesz mieć wszystko, wybierzemy za ciebie, będziesz mieć dom jak z okładki".
      Mimo wszystko- rozumiem potrzebę popularności- w którymś momencie prowadzenia bloga - przyznaję się- przyszło mi na myśl "przyjemnie byłoby być blogerska ikoną"- ale szybko zadałam sobie pytanie- po co mi to? :)

      Usuń
    4. Przeszłam również przez te wszystkie etapy, byc może dlatego właśnie tak bardzo cieszę się z faktu, że mam to już za sobą. Co daje popularność internetowa?? nie wiem..przecież w momencie wyłączenia komputera cały ten świat przestaje dla mnie istnieć.
      Refleksja, inne spojrzenie...to chyba się słabo sprzedaje. Trochę to smutne, że małpka sprzedaje się lepiej, ale widocznie takie są czasy. W sumie w McDonaldzie tez są zawsze tłumy, bo jest zapotrzebowanie, bo marketing zrobił swoje choć i tak wszyscy wiedzą czym to pachnie :-)
      Jestem przekonana, że pokoik Kornelki w mięcie, różu i bieli będzie i tak wyjątkowo "Wasz" i niepowtarzalny.
      Blogerskie ikony?? To nie dla mnie, ale uwielbiam miejsca, gdzie mogę zatrzymać się na wartościową chwilę, zobaczyć/przeczytać coś innego - jak u Ciebie właśnie :-)
      PS-założę się o cheeseburgera, że ten nasz dialog w dużej mierze zostanie jednak odczytany jako hejt.
      Jak to, nie chcesz małpki w swoim domu? Po prostu zazdrościsz, że jej mieć nie możesz :-)
      Miłego dnia :-)

      Usuń
  4. Najważniejsze jest, żeby czuć się w swoim domu komfortowo. To jest miejsce, które jest naszym azylem. To nam ma się podobać, mamy tu relaksować się, wypoczywać, żyć. Nie ważne jest, czy innym się podoba, czy nie. Chociaż każdemu jest miło, gdy jego cztery kąty podobają się i innym osobom, ale nie to jest najważniejsze :) Twórzmy swoją przestrzeń dla siebie :)
    Pozdrawiam cieplutko, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już kiedyś pisałyśmy o tym,że powinnyśmy szukać swoich przedmiotów z duszą,niekoniecznie modnych i pokazywanych na wszelkich blogach,powielanych i schematycznych.I właśnie u Ciebie często czuję,że to co pokazuejsz,to nie jest powielanie,po porstu masz swój styl,wyszukujesz do domu rzeczy z duszą,zupełniei inne niż w wielu domach blogowiczek.A do tego jeszcze potrafisz dać im drugie zycie.A zegarek to poprostu jest bajeczka,mam taki sam ale srebrny,mało znanej w Polsce firmy Festina,mąż kupił mi go kiedyś w Andorze i uwielbiam go jak żadną biżuterie.Do tego pokazałaś moja ukochaną markę perfumów.Kocham Burrbery,od lat jestem im wierna:)Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu lubię "mieć inaczej", może niekoniecznie jest to szczególnie entuzjastycznie przyjmowane w blogosferze, ale na szczęście daleka jestem od "robienia" czegokolwiek na pokaz, byle tylko być na fali trendów. Zresztą Beatko, masz tak samo, prawda?? festine znam doskonale, mają piękne zegarki!! uściski!!!

      Usuń
  6. Perfumy burberry mmmm... :) Też uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Twój styl i lubię piękne przedmioty- bez względu na to czy są designerskie czy nie. Design oczywiście częściej bywa lepszy niż anonimowa masówka (bądźmy jednak szczerzy- kogo na niego w Polsce stać??), ale równie wartościowe bywają wytwory indywidualnych rąk i rodzinne pamiątki (bo czy wartość sentymentalna nie jest ważniejsza niż finansowa? ). Najlepiej otaczać się przedmiotami ŚWIADOMIE a nie ślepo podążać za trendami (co przypomina zabawę w gonienie króliczka, którego nigdy nie da się złapać!) Nasz styl powinien się rozwijać i ewoluować wraz z nami i naszą świadomością a nie pod wpływem dyktatu specjalistów od marketingu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, kogo w PL stać na tzw design?? tylko jednostki, nie ma co się oszukiwać. Niestety dlatego, że nas nie stać stosujemy półśrodki i zadowalamy się podróbkami, bo tak bardzo chcemy mieć coś, co chociaż wygląda jak to, co "podziwiamy" na zagranicznych blogach. Kwestia wyboru: ktoś woli podróbkę, bo modne, ktoś woli autentyczny vintage. Tego się nie ocenia, każdy sobie wybiera, co lubi. Faktem jest, że ja akurat nie jestem targetem dla specjalistów od marketingu :-) bardzo mi sie podoba to, co napisałaś!!!

      Usuń
  8. Zgadzam się w zupełności z Tobą i powyższymi komentarzami.
    Nie wyobrażam sobie urządzać domu wg tego, co ktoś uznał za jedynie słuszne i właściwe. Nie czułabym się dobrze w lofcie z betonową podłogą i nie czułabym się dobrze w mieszkaniu tylko biało-czarnym. Moim zdaniem po to mamy wolny wybór, aby każdy mógł zdecydować co mu najbardziej odpowiada i tak właśnie urządzać swoją przestrzeń, aby czuć się w niej jak najlepiej.
    Zegarek i koszula...mmmm :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy wolny wybór (a moja racja jest "mojsza" hi hi hi ) chociaż mało kto z tego korzysta :-)

      Usuń
  9. Stary z nowym to również moja absolutnie ulubiona kombinacja, zarówno jeśli chodzi o wnętrza, jak i modę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Magda swietny post. Dajacy do myslenia i tez zaczelam zerkac na moje katy, czy aby nie muzealne;)
    Swietne zdjecia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tyłu liceum z przodu muzeum- ha ha tak ki się skojarzyło:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękny zegarek i świetna torba na aparat:)
    Uwielbiam takie vintage dodatki:)
    Ja tam lubię takie rzeczy vintage:)
    wspaniałego weekendu kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój dom, to moje miejsce...i tego trzeba się trzymać, ma w nim być tak, abym to ja czuła się dobrze, a nie była modna. Dopiero wtedy mogę powiedzieć, że jest to mój dom...Ja uwielbiam domy z duszą, wyszperanymi starymi rzeczami ,mnóstwem kwiatów i dodatków. Na domy nowoczesne, z designem w roli głównej mogę tylko popatrzeć...mieszkać w nich na ten moment bym nie chciała. Ale każdy ma prawo wyboru...żyje i mieszka tak jak chce:)
    Twoje zakupy i wszelkie drobiazgi które uzbierałaś są jak najbardziej w moim stylu...bardzo mi się podobają !!! I zgadzam się ze wszystkim co napisałaś...czytałam tak jakby to był mój własny tekst:)))
    Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie. Bądźmy sobą zawsze i wszędzie !!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wczoraj weszla mama mojego meza do naszego mieszkania i mowi "jeeeejku, ale tu sterylnie" a z drugiej strony uwielbiam moja kolorowa opolska porcelane, czy dla niektorych kiczowate stare bombki ;))) W ostatnim czasie podziwam rowniez meble stylu mid century i widzialabym cos takiego w mojej jadalni.
    Inspiruje sie blogosfera i dlatego czasami moge byc postrzegana jako malpka ;)))
    Design jest ponadczasowy, ale rowniez sie nudzi. Przykladem sa moje Tolixy, taka bylam nimi zachwycona, a teraz euforia opadla.
    Kiedys poruszylam na blogu temat, ze niby w blogosferze wszystko na jedno kopyto, ale na zywo ile widzialam takich mieszkan ???
    Temat nie jest latwy,a ilu ludzi tyle opinii ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje mieszkanie w PL rowniez nalezy zaliczyc do sterylnych I minimalistycznych, to w DE ma troche odmienny charakter, wiec oba wnetrzarskie swiaty nie sa mi obce i dobrze sie w nich czuje, co chyba jest doskonalym dowodem na to, ze nie neguje ani nie oceniam zadnej z opcji :-) chyba tylko nasz chleb powszedni nie jest w stanie nam sie przejesc, cala reszta, szczegolnie jesli jestesmy nia bombardowani dzien po dniu, na wlasne zreszta zyczenie, szybko nam sie nudzi. No I chyba, tak sobie mysle, nie mozesz byc postrzegana jako malpka, wszak inspiracja I malp(k)owanie to dwa odlegle bieguny :-) A Twoje bombki sa piekne!!!

      Usuń
  15. Jak czytałam artykuł pomyślałam dokładnie to samo co zTy, nawet wspominałam o tym córce :) U mnie małpek też próżno szukać, a dobrze nam z tym :) Pozdrawiam Dziewczyny, świetny tekst i dyskusja :) aga

    OdpowiedzUsuń
  16. Madziu ja wychodze z załozenia, że mam sie czuć z ty "czymś" dobrze. Nie ważne co jest modne, ważne czy mnie w tym jest dobrze:) Ale zegarek to ma odlotowy!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz