Słodkie nieczekanie. Ciasto niewidzialne {przepis+wersja bezglutenowa}.



Zabawne są te Polaków o pogodzie rozmowy. Mamy luty (czyli kalendarzowo i astronomicznie zima w pełni), troszeczkę pomroziło i jest afera. Syberyjskie mrozy! Arktyczne mrozy! U nas aktualnie 10 na minusie. Syberia jak nic. Ale jak to?! Co to ma być?! Przecież już wiosna powinna przyjść! Mrozy w lutym? WTF?

Ludzie tak bardzo przyzwyczaili się już do tego swojego pędu, że chcieliby pewnie, aby przyroda pędziła razem z nimi i na ich żądanie. Dobra, święta były, narty były, wystarczy. Niech sobie zima idzie precz, dawać nam tu teraz wiosnę, jajeczka, zajączki i heja z tym koksem!

Narzekania, marudzenia i wieczne czekanie na coś. A to na Boże Narodzenie, a to na wiosnę, a to na weekend, a to na jutro, a to na poniedziałek. Zaraz, wróć! Poniedziałku nie ma na tej liście. 

Spędzić życie na nieustannym oczekiwaniu? Skupiać się na tym, co być może będzie, zamiast na tym, co trwa? Jaki to ma sens? Czy nie przegapiamy wtedy czegoś ważnego? Nie lepiej celebrować to, co tu i teraz? Taki luty chociażby. Niefajne są te ciepłe swetruchy, w które możemy się opatulić? Niefajne są wieczory pod kocem? Światło świec? Rozgrzewające herbatki? Ogień w kominku (gdy ktoś jest szczęśliwym posiadaczem)? Przecież to kwintesencja hygge i innych lagomów!

A jeśli ktoś naprawdę nie jest w stanie zaakceptować faktu, że żyjemy w klimacie umiarkowanym (no sorry) i mamy cztery pory roku to powinien przeprowadzić się na jakąś Florydę. I skończy się narzekanie na pogodę. Bo jaki ma sens narzekanie na coś, na co nie mamy wpływu?

No właśnie? Też tak myślę.

Zatem w ramach celebracji lutego mam dla Was przepis o typowo zimowym smaku. Jabłuszka, cynamon, syrop klonowy...aż chce się zawołać: zimo trwaj! Wiem, pewnie większość z Was myśli, że oszalałam, ale spokojnie, to tylko efekt self-coachingu.





Dzisiejsze ciacho, na które natrafiłam oczywiście w czeluściach Pinterest'u, to wynalazek o nazwie niewidzialne ciasto aka gateau invisible aka French apple cake. Pyszota i prościzna w jednym. Czyli moje ulubione połączenie. Pieczemy?


tego potrzebujesz:

3-4 duże jabłka

3 jajka

10 łyżek mąki pszennej (przesianej)

6 łyżek cukru

60 ml mleka

cynamon (ilość wg upodobania)

50 g roztopionego i ostudzonego masła

łyżka soku z cytryny

do posypania:

kruszonka (wg Waszego sprawdzonego przepisu)
lub płatki migdałów

Jak ja to robię?

1.
Jabłka obieram, kroję na ćwiartki, usuwam gniazda nasienne. Kroję na cieniutkie plasterki, naprawdę cieniutkie. Wkładam do miseczki, skrapiam sokiem z cytryny, odstawiam na bok.

2.
W misce miksuję przez chwilę jajka i cukier. Dodaję mąkę i cynamon i ponownie wszystko łączę. Ciągle mieszając dolewam mleko, potem roztopione masło. Konsystencja tego ciasta powinna być lejąca, nawet bardziej lejąca niż ciasto naleśnikowe. Zwróćcie uwagę, że nie używamy ani proszku do pieczenia ani sody.

3.
Do tak przygotowanej mikstury wsypujemy pokrojone jabłka i delikatnie mieszamy, najlepiej za pomocą silikonowej szpatułki. Plasterki jabłek muszą "obtoczyć" się w cieście.

4.
Całość przelewamy do keksówki (moja była troszkę za duża, w krótszej ciasto byłoby wyższe a przez to wyglądałoby atrakcyjniej).

5.
To nietypowe ciasto nazywane jest "niewidzialnym", bo tak naprawdę niewidzialny (a przynajmniej bardzo mało widzialne) jest główny składnik czyli jabłka. Ja swoje pokroiłam naprawdę cieniutko (tak mi się wydawało), ale jeśli Wam się uda pokroić jabłka ekstremalnie cienko. Musicie jednak wtedy bardzo delikatnie mieszać plasterki z ciastem, żeby nie połamały się.

6.
Po wylaniu masy do foremki upewnijcie się, że wszystkie plasterki są ułożone w jednym kierunku, tak żeby warstwy mogły się ładnie uformować. Posypujemy kruszonką lub płatkami migdałów.

7.
Pieczemy przez 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st.

8.
Wyjmujemy z piekarnika, studzimy i wkładamy do lodówki na min. 2 godz. To pozwoli ciastu stężeć i będzie je można bez problemu pokroić. Podajemy z syropem klonowym lub też z innym, ulubionym :-)


Ze względu na dużą zawartość jabłka ciasto to ma bardzo specyficzny wygląd. Gdy je pokroicie na kawałki zaczniecie się zastanawiać czy to czasem nie jest zakalec lub też całkowicie surowe ciasto. Nie, nie jest. Ono tylko tak wygląda a smakuje troszkę jak Apfelstrudel, troszkę jak racuchy z jabłkiem i zupełnie jest pozbawione czynnika wywołującego wyrzuty sumienia. Dlaczego?
Dlatego, że porcja to tylko 157 kalorii, a jak na deser to całkiem przyzwoicie, prawda?

wersja bezglutenowa:

jeśli zastąpicie mąkę zmielonymi migdałami i dodacie odrobinkę proszku do pieczenia będziecie mieć pyszny bezglutenowy deser!




Jestem dziś z siebie dumna, bo w końcu pokonałam lenia, napisałam ten post i udało mi się nawet dokonać tego w sposób krótki, zwięzły i na temat. Chyba.

Pozdrawiam Was cieplutko!

Enjoy the moment!

XOXO




PS - skoro ten wypiek jest tak niskokaloryczny to nie żałujcie sobie syropu klonowego.


Komentarze

  1. Nawet nie wiesz, jak mnie bawią te niekończące się narzekania na pogodę. Najważniejszy temat, niektórzy ludzie nie mają chyba nic ciekawego do powiedzenia. Gdyby jeszcze martwił się jeden z drugim o plony, czy zwierzęta, to rozumiem, ale nie on marznie. Sama nie podejmuję dialogu o pogodzie. Pogoda jest jaka jest i jeśli nie jest ekstremalna i niebezpieczna, cieszę się z jej uroków. No dobra, na upały trochę narzekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, jest nawet takie przysłowie: nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie. To chyba prawda, ja sama mam tendencje do zbyt lekkiego ubierania się, ale jakoś wole zmarznąć niż się przegrzać, też nie jestem fanką upałów.

      Usuń
  2. nawet bym zjadła :) choć wolę sermiczek :D zrobię chyba w weeken :D
    u nas snieg pada co mnie bardzo cieszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serniczek, wiadomo, the best! zazdroszczę śniegu!!

      Usuń
  3. Smakowite zdjęcia :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówcie co chcecie ale ja już t3sknię do wiosny a przynajmnuej do tego momentu kiedy kožna już schować do szafy puchowe kurtki i przyodziać coś lżejszego :0 Wiem,że niczego nie przyspieszę,źe wszystko ma swój czas ale i tak chce mi się już ciepła ;)
    Ciacho pewnie pyszne!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pyszne, pyszne :-) a wiosna przyjdzie, ani się obejrzymy. Ja to najbardziej za słonkiem tęsknię !

      Usuń
  5. A w sklepach już zające i jajka z czekolady... Zimę kocham, najmocniej, gdy jest mroźna:-) co prawda mogłaby zaczynać się jednak w grudniu, przed tymi właściwymi dla zimy Świętami, ale - właśnie - na to wpływu nie mamy żadnego.
    A ciasto idealne na teraz:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak jakiś wpływ nasz był, skoro kiedyś białe święta były normą a teraz są cudem. Coś się popsuło w międzyczasie i z pewnością ludzkie działania miały na to niemały wpływ, choć wiem, że są zwolennicy teorii, że efekt cieplarniany to coś normalnego, a nie efekt zanieczyszczania środowiska. Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem :-) A na białe święta to już znalazłam sposób, hi hi hi buziaki mroźne przesyłam XOXOXO

      Usuń
  6. Madziu dzięki za przepis..już się czaję do jego wypieku. Poza tym nasz naród w genach ma narzekanie.. My sami możemy to zmienić, przestać narzekać i rozpocząć modę na zadowolenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. coś czuje że to będzie jedno z moich ulubionych ciast;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy całe migdały da radę zmielić zwykły blender? Ślinka mi już cieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też mnie rozkłada to marudzenie na mróz. No kuuuurde... "Idzie luty - podkuj buty"! Nic się nie zmieniło w tym temacie. Kiedyś takie mrozy to normalka była, a teraz nagle świat się kończy :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz