Albania. Śpieszcie się, póki plaże jeszcze puste
Albania. Kraj, który wybraliśmy jako główną destynację naszych tegorocznych letnich wakacji. Wybór zapadł tak naprawdę kilka dni przed wyjazdem, bo plan był zupełnie inny. Plan był taki, by wziąć namiot, rowery i jechać na Bornholm. Niestety, sami wiecie jaka pogoda była w lipcu. Biwakowaliśmy już przez dwa tygodnie w deszczowej Norwegii i raczej nie marzyła się nam powtórka z rozrywki. Po krótkiej burzy mózgów padło na Albanię.
Warunków było pięć: musiało dać się dojechać tam samochodem, pogoda miała być trochę lepsza niż lipiec w PL, nie mogła to być Europa Zachodnia i, co chyba najważniejsze, miało to być miejsce, gdzie jeszcze nie byliśmy i nie oblegane przez turystów. Przyznaję, trochę tego Bornholmu było mi szkoda, bo amatorką wysokich temperatur nie jestem, ale wiedzieliśmy, że to jest tak naprawdę ostatni dzwonek na Abanię, bo raczej wolimy przecierać szlaki nić chodzić po już udeptanych ścieżkach. Takie zboczenie.
Jestem przekonana, że Albania zostanie wkrótce drugą Chorwacją. Pamiętam, że gdy pierwszy raz byliśmy w Chorwacji (a był to rok 2003) był to zupełnie inny kraj niż teraz. Nie było jeszcze rozwiniętej infrastruktury, gdy pojechało się poniżej Splitu, a nawet Zadaru, plaże były puste a kwatery bardzo tanie. W 2003 roku plażowaliśmy sobie na prawie bezludnej plaży, o spotkaniu rodaka lub Niemca nie było mowy. Granicę z Bośnią i Herzegowiną (w drodze do Dubrovnika) przekraczało się bez żadnej kolejki. W tym roku Chorwację odwiedziliśmy po raz trzeci i zmiany są przeogromne: od autostrad po oparasolkowane plaże pełne ludzi i mega długa kolejkę na granicy. Nie zmienił się tylko hałas robiony przez cykady, ciepła woda i gościnność lokalsów (czyt. domowej roboty rakija).
Te obserwacje pozwalają wysnuć hipotezę, że dokładnie taki sam proces nastąpi w Albanii. Niestety lub stety, zależy co kto woli. W miejscowościach-kurortach już zaczął się boom budowlany: hotele rosną jak grzyby po deszczu wcale nie upiększając linii brzegowej. Niestety najwyraźniej w tej kwestii zasadą numer jeden jest brak zasad.
Co oferuje nam Albania na tym etapie swojego rozwoju? Gdy skupimy się na kurortach, to jeśli już uda Wam się dotrzeć na samo południe tego kraju (co wcale nie będzie takie łatwe i przyjemne, ale o tym napiszę w kolejnym poście) to znajdziecie:
- niezatłoczone plaże
- krystalicznie czystą wodę
- przepyszną kawę
- wysokie temperatury
- tanie jedzonko (tu akurat duże wpływy włoskie i greckie)
- hotele w bardzo rozsądnej cenie (pokoje klimatyzowane, czyste, ze śniadankiem)
- generalnie jest tanio (choć na północy kraju jest o wiele taniej niż w kurortach, ale nas to nie dziwi, prawda?
Gdzie jechać?
Pod kątem plażowania warte polecenia są Saranda (tam się ulokowaliśmy) oraz położony jeszcze dalej na południe Ksamil. Możecie stąd sie wybrać promem na Korfu, jest bardzo bliziutko. Na skraju miast znajdziecie spokojne plaże, z dala od tłumu wczasowiczów.
Jeśli się troszeczkę wysilicie, znajdziecie w Albanii najpiękniejsze plaże na świecie, także piaszczyste. Jednym z cudów świata jest plaża Gjipe Gjipe, ale żeby tam się dostać musicie być gotowi na trzykilometrowy marsz w pełnym słońcu.
Pomimo, że to miasto Durres uważane jest za turystyczne centrum kraju (i zdecydowanie tak jest) nie polecam Wam plażowania akurat tam. Plaże w Durres są jednymi z najbardziej zatłoczonych na świecie (na dowód ta fotka), nasz rodzimy parawaning przy tym wymięka. Samo miasto warto jednak zobaczyć, bo bardzo dobrze oddaje ducha tego kraju, który przez wiele lat był praktycznie odcięty od świata. Zdjęcie poniżej niech będzie przedsmakiem, więcej napiszę wkrótce.
Przyznaję, że więcej czasu spędziliśmy na podróżowaniu i zwiedzaniu różnych zakamarków niż na plażowaniu (które pochłonęło nam może 30% czasu całego wyjazdu), ale jeśli plażing jest Waszym ulubionym sportem, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Riviera Albańska jest warta zachodu. Jeszcze. Czy za kilka lat będzie tam można znaleźć pustą plażę?
Poniżej jeszcze kilka fotek w temacie plażowym. Niestety nie mam ich za wiele, bo właściwie nie używaliśmy aparatu. 99% zdjęć zrobiliśmy telefonem, stąd taka a nie inna jakość, a i tak nie mamy ich za wiele. Czasami jednak warto się wyłączyć całkowicie i chłonąć klimaty zamiast pstrykać zdjęcia. Może i teraz trochę żałuję, że nie mam np zdjęcia dzikich koni, które leniwie przechodziły nam przez drogę. Albo żółwia, który też postanowił przespacerować się przed kołami naszego samochodu gdzieś w Grecji. Albo wielu, wielu innych widoczków i niesamowitych sytuacji.
Ale, ale... Albania to nie tylko plaże! Zaryzykuję stwierdzenie, że plaże to tylko miły dodatek. Koniecznie zajrzyjcie do mnie następnym razem, pokażę Wam kilka migawek prawdziwej Albanii. Bez filtra.
Do usłyszenia!!
XOXO
Czytałam już o zaletach Albanii a Twój post bardzo mnie zachęcił do odwiedzenia tego kraju. Zdjęcia robione komórką ? I tak piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. :))
Dziękuję Celu! Jeśli będziesz miała okazję, to naprawdę warto!
UsuńBardzo ciekawy wpis. W Albanii jeszcze nie byłam. Parę lat temu namawiałam męża, żeby tam właśnie spędzić wakacje, ale do realizacji pomysłu z jakiś powodów nie doszło. Zdjęcia bardzo ładne, a uwiecznione na nich miejsca zachęcają do odwiedzin. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDorotko, bardzo Cię zachęcam, warto! Pozdrawiam cieplutko!
UsuńPiękna! Nam się marzyła Bośnia i Czarnogóra, i Albania, ale w tym roku życie kazało nam zostać w domu. Lecz co się odwlecze, to... Więc pisz, ja chętnie poczytam. :)
OdpowiedzUsuńCzarnogóra też warta zachodu, jest kilka fantastycznych miejsc, choć sama stolica jest jeszcze taka bardzo ... radziecka, trochę inny świat :-)
UsuńWidoki przecudne. Zachecasz amatorów podróży do zwiedzenia tego regionu świata. Szczerze zazdroszczę tej wyprawy.
OdpowiedzUsuńZachęcam, jak najbardziej :-)
UsuńNam Albania bardzo się podobała ale najbardziej me serce skradły dziewicze góry. Bez tłumów i czasem be szlaków :-) Byłam tez zdziwiona otwartością kraju co by nie mówić muzułmańskiego.
OdpowiedzUsuńBardzo bezpiecznie się tam czułam i chętnie wrócę
Pozdrawiam
Dorotko, to prawda, góry są niesamowite, ale my akurat nie probowaliśmy góskich wędrówek-zdecydowanie za gorąco. Poznaliśmy natomiast te góry z trochę innej strony, bo musieliśmy je pokonać samochodem-trasa niesamowita, jedna z najpiekniejszych widokowo jakie widzieliśmy, choć i piekielnie trudna. My tez, o dziwo, czulismy się tam bardzo bezpiecznie i bardzo przyjemnie.
Usuńteż bardzo polecam Alabie saranda i Ksami tanio i smacznie świeze owoce morza :) przyjemni ludzie i tak jak Ty uważam za chwilę bedzie oblegana i juz nie bedzie tak tanio i fajnie ;) przez tłumy ;)
OdpowiedzUsuńWszytsko się zgadza!!
UsuńNo to widać ,że wypoczynek okazał się jak najbardziej udany a to najważniejsze. Zajrze następnym razem i z chęcią zobaczę Albanie w Waszych obiektywach....
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię Jowitko gorąco :-) buziaki!
UsuńPrześlicznie tam jest:) Najważniejsze że jest woda i słońce!
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńAlbanię odwiedziliśmy po raz pierwszy 4 lata temu. kolejne wakacje również spędziliśmy w Albanii.
Nie mogę nazywać się ekspertką ale muszę przyznać, ze zjechaliśmy kawał Albanii. Polecam miejscowość Borsh. Jest tam przepiękna szeroka plaża. I co najważniejsze nie jest to kurort typu Saranda tylko malutka kameralna miejscowość. Ksamilu też nie polecam mimo iż plaże bajkowe to zagęszczenie na nich powoduje u mnie tylko jedną myśl: uciekać.
Plaża Gjipe warta jest schodzenia a potem wdrapywania się w drodze powrotnej. My szukamy właśnie takich miejsc. Kocham Albanię za jej plażę, uśmiechniętych i gościnnych Albańczyków, wspaniały miód i rewelacyjną oliwę, ciepłe morze i słońce. I wymieniać bym mogła jeszcze i jeszcze :)
Pozdrawiam
Kinga
Albania to prawdziwie piękny kraj i jeszcze nie zadeptany przez turystów.
OdpowiedzUsuńAlbanię wybraliśmy i my. W Sarandzie też byliśmy, ale mieszkaliśmy w Borsh. Rewelacja polecam bardzo i pozrawiam
OdpowiedzUsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuń