10 trendów, które odbierają kobiecość
Moja pogoń za trendami zakończyła się mniej więcej cztery lata temu. Tak mi się wydaje.
Jestem niezmiernie zadowolona z tego faktu, gdyż, przyznaję, była to pogoń ślepa.
Bez zwracania uwagi na to, co najważniejsze, czyli czy to:
A/ jest odpowiednie dla mojej figury
B/ jest ładne (sic!)
C/ podkreśla moje atuty
jednym słowem: czy dobrze w tym wyglądam?
Bo cóż z tego, że miałam na sobie coś z gorących trendów skoro,
najzwyczajniej w świecie, nie wyglądałam w tym dobrze?
Myślę sobie, że ten czas między 20-ką a 40-ką (dla szczęściar trwa to trochę krócej, dla wielu,
zbyt wielu, jeszcze dłużej) to bolesny czas poszukiwania własnego stylu, różnych dziwnych
eksperymentów i, co najgorsze, podążania za jedyną tylko wskazówką:
modne znaczy fajne i trzeba mieć.
Bez względu na wszystko.
I o ile w przypadku młodych kobiet jest to całkiem zrozumiałe i wybaczalne,
o tyle w przypadku tych już świadomych (chyba) i dojrzałych (chyba) napawa wielkim zdumieniem.
Dlaczego na własne życzenie pozbawiamy się kobiecości i klasy?
Takie oto właśnie moje ostatnie górnolotne przemyślenia wpłynęły na stworzenie tego
subiektywnego (a może jednak obiektywnego?) zestawienia:
10 niekobiecych trendów,
które zamiast czynić Cię cool robią Ci krzywdę.
Zaczynamy od mojego ulubionego tematu: buty!
Osławione UGG. O matko! gdyby to jeszcze w grę wchodziły te prawdziwe, australijskie.
Niestety, to co widujemy najczęściej to tanie podróbki bardzo szybko tracące kształt i fason.
Rozumiem, że zimą dobrze chronią przed ciepłem, ale jeśli nie masz szczupłych nóg do nieba,
zlituj się, i oszczędź nam tego widoku. Zdecydowanie jest to TEN rodzaj obuwia,
w którym dobrze wygląda 0,009 % populacji.
Ok, jak do tego podejść? Tenisówki na koturnie. Ja się pytam: co autor miał na myśli?
Miało być sportowo, wygodnie i jednocześnie elegancko? Hmmm....
no chyba jednak coś nie wyszło? To się nosi z dresami czy jednak z eleganckimi spodniami?
Ktoś mnie oświeci?
Wooof! Frędzle! Buty z frędzlami. Zaatakowały mnie podczas mojej ostatniej wizyty w PL.
Dosłownie! Naprawdę czułam się mało bezpiecznie, bo co chwilę, zza rogu każdej warszawskiej
ulicy wyłaniała się pani w butach za kostkę gęsto obsypanych frędzlami. WTF?
Minęło kilka dni zanim połapałam się, że to pewnie jakiś najnowszy trend i dlatego jest WSZĘDZIE.
Bezrefleksyjnie. Bezkrytycznie. Czy to ja mam problem, czy może te buty rzeczywiście optycznie
powiększają stopę do rozmiaru stopy Yeti, tragikomicznie zaburzając proporcje sylwetki?
Kolejna kategoria, pniemy się w górę: spodnie.
Przyznaję, miałam krótką chwilę słabości kiedy to rozważałam kupno spodni z dziurami.
Tak, w sklepach można kupić spodnie JUŻ podarte, nie trzeba czekać kilku lat, aż się same porwą
ze starości. Uważam, że to wielce wspaniałomyślny gest producenta w kierunku konsumenta.
Moją chwilę słabości dość skutecznie pohamował mój małżonek. Na początku oczywiście byłam
obrażona (nie wiesz co modne! nie znasz się!).
Ale potem przyszła refleksja; kobieto! masz 39 lat (wtedy miałam),
co chcesz osiągnąć nosząc takie spodnie? chcesz udawać, że masz mniej lat niż masz?
myślisz, że jak nie wyglądasz na te swoje 39 i ubierzesz się w dziury to będziesz już całkowicie
odjechana i zaje....ta? A może jeszcze sexy? Taaaa.... nie, dziękuję.
Dla jasności - ja bardzo lubię dżinsy! Mam ich w szafie kilka par! Ale te rozszerzane o dziwnej
długości tuż za łydkę wprawiają mnie w konsternację. Długość przedziwna, wyjątkowo zła
dla sylwetki; nawet modelki nie wyglądają w niej korzystnie.
Dlaczego więc trend aż tak bardzo lansowany?
Czyżby wciąż udaje się kreatorom mody wmawianie nam, że podkreślanie kobiecych kształtów
jest niepolityczne i niepoprawne? Bo modnie jest gdy kobieta ubierze się jak facet a facet paraduje
w rurkach i apaszkach na szyi?
Haremki. Szarawary. Jak zwał tak zwał, ale okazuje się, że to jeden z "kobiecych" trendów,
których panowie (prawdziwi tacy) nie trawią. Zasmuca mnie to troszkę, bo przecież są tak mega
wygodne i....no ok, lista plusów tu się kończy.
Owszem, są kobiece i sexy, ale tylko w wykonaniu rasowych tancerek brzucha.
I tam niech zostaną.
Kolej na górną część garderoby.
Co my tu mamy? Ano, workowatą tunikę. Tak...w tym momencie spróbujmy znaleźć sobie
odpowiedź na trudne pytanie: dlaczego panie ubierają się w worki?
Bo jeśli wydaje się Wam, że taki worek ukrywa zbędne kilogramy to powiem smutną prawdę:
to tylko złudzenie. Nic tak nie ukrywa zbędnych kilogramów jak podkreślanie atutów.
Nie chowaj! Pokazuj! Zdejmij worek!
Powyższe zdjęcie przestawia tzw "utility vest". No, taka kamizela do zadań specjalnych.
Usprawiedliwiona całkowicie w przypadku panów-majsterkowiczów czy gajowych.
Kto to jest gajowy?
To taki dawny leśniczy. A wiecie, że zawód gajowego był najniebezpieczniejszym zawodem II RP?
No dobrze, jeśli ktoś poda mi przynajmniej jedną zaletę tego trendu (dla kobiet!)
to przestanę się czepiać. A może taka kamizela jest kobieca?
Dodaje sylwetce powabu i atrakcyjności?
I tak oto dotarliśmy na sama górę. Czapka.
Ukochana, umiłowana smurfetka. Czapka-skarpeta. Mam i ja!
Co w niej jest takiego fajnego?
Nie odkryłam jeszcze, bo od momentu zakupu (kilka lat temu) nie ubrałam jej ani razu.
Myślę, że ona po prostu wygląda dobrze na nastolatkach. A ja tak bardzo chciałabym móc ją nosić!
W sumie, kto mi zabroni? Że trochę śmiesznie będę wyglądać? Że coś mi tam będzie wisiało
z tyłu głowy? Eeee tam... nie bądźmy drobiazgowe. W końcu to jest MODNE.
Miliony nie mogą się mylić. A ja się nie znam, jestem nieuprzejma i stara. Ot co!
Na koniec: torebka.
Moja miłość! Bez torebki jak bez ręki. Najlpiej taka wieeelka, przeogromna, noszona na zgiętym
łokciu. Lakierowana. Suto marszczona. Ze skaju. Czarna. Zawsze. Bez względu na okoliczność,
bez względu na porę roku, bez względu na strój.
Wielka torba! Niech każdy widzi.
Dobra. Żartowałam. Fakt jest taki, że źle dobrana torebka może zepsuć nawet najlepiej
skomponowany outfit. Zasada jest prosta: im mniejsza kobietka tym mniejsza torebka.
I lepiej mieć dwie porządne niż dziesięć kiepskich.
***
Teraz jestem gotowa na Wasze "przemyślenia" w tej sprawie.
Uważacie, że lista jest w większym stopniu subiektywna czy wręcz przeciwnie?
Czym się kierujecie kupując ubrania?
Zdarzyło się Wam kupić coś tylko dlatego, że było modne?
Napiszcie koniecznie!
Super post. Koślawym, rozciapcianym uggsom mówimy stanowcze nie. Koturny kocham, ale i tu się zgadzam, te dziwadła nie dla mnie. Podarte jeansy?,jam już za stara???:):)Krótkie gacie i rybaczki też za okno. No, może na własnej działce, jak mało kto nas widzi. Jedynie tuniczki lubię do węższych spodni. Torby czarnej nie posiadam od lat, takie zboczenie, wolę inne kolory.O kamizeli i czapce nie wspomnę bo są potworne. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńO widzisz, o rybaczkach zapomniałam a fanką tunik byłam swego czasu zagorzałą. Czasami rzeczywiście można trafić na fakny fason i skomponować je z rurkami chociażby. Myślę sobie, że coś białego, zwiewnego, lnianego na lato byłoby całkiem fajnym pomysłem. Pozdrawiam Gosiu cieplutko!!
UsuńMagda, jak zawsze mądrze piszesz. Pogoń (szczególnie ślepa) za modą często stwarza z pięknych dziewczyn przebierańce. A propos dużej torebki: byłam ostatnio w teatrze: jedna mocno wystylizowana pani miała ogromną torebkę (można by się w nią spakować na 3 dniowy wyjazd)- jej wyglądała na pustą. Torebka z pewnością kosztowała fortunę i zwracała uwagę szczególnie osób potrącanych tym pachnącym skórą przedmiotem. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńAch, te "shopping" torby w teatrze, jak ja wiem o czym mówisz!! No dobrze, może i jestem przewrażliwiona, ale po co do cholery taka wielka torba do teatru? Czy panie zapomniały już, że istnieje coś takiego jak mała kopertówka? O ile bardziej na miejscu. Uściski!!
Usuńuwielbiam ogromne torby bo musze po prostu musze mieć przy sobie pół domu ale tylko gdy ide do pracy na wyjeździe... ale kurcze do teatru nie zabieram takiego torbiszona! trzeba tez wiedziec co gdzie ubrać...
UsuńPodpisuję się obiema rekami! Z modą nigdy nie było mi po drodze. Chociaż kilka lat temu trafiłam na firmę i ubrania dla mnie - Tom Tailor. Uwielbiam klasykę ciut unowocześnioną. Największą uwagę przykładam do jakości materiału i prostoty fasonu. Uwielbiam kratkę i kropki( ale nie na spodniach). grunt to nie wyglądać jak pajac. No i... jestem szalenie dumna, bo nie posiadam w swojej garderobie żadnej "rzeczy" z Twojej listy!
OdpowiedzUsuńKasiu, brawo Ty, bo ja niestety kilka z tych rzeczy na liście przerobiłam na sobie. Zdecydowanie również jestem za tym by stawiać na jakość. Pozdrowienia cieplutkie!!
UsuńTa tunika jest całkiem fajna. Założyłabym;) Resztę oczywiście zdecydowanie odrzucam. Ja lubię przede wszystkim wygodę, więc niskie buty i do tego jeansy;) A noszę to, w czym wyglądam dobrze - to główny argument do kupna danej rzeczy. Lubię torebki z naturalnej skóry, najczęściej brązowe lub w kolorze camel. A co do gajowego, to raczej był to taki pomocnik leśniczego. Dzisiaj nie ma już w lasach tego stanowiska. Leśniczy ma podwładnego - podleśniczego. A ja jestem leśnikiem z wykształcenia;)
OdpowiedzUsuńJa mieszkałam w sąsiedztwie leśniczówki-leśniczy i podleśniczy zatem moimi sąsiadami byli. Gajowy rozumiem, że odpiwiadał za jakiś wycinek lasu? Czy ta funkcja/zawód jeszcze istnieje? Bo bardzo podoba mi się ta nazwa:) kiedyś byłam bardzo "tunikowa", teraz raczej jestem na etapie koszul. Buziaki!!
UsuńPowiem szczerze, że Shopping Queen ze mnie żadna. W mojej szafie nie znajdują się ciuchy wybitnych kreatorów mody, bo bardziej jestem w stanie wydać ostatni grosik na gadżet do domu niż na ciuch. Nie kolekcjonuję też butów, bo kupuję, noszę, zniszczą się to wyrzucam. Z torebkami tak samo. Z wiekiem cenię sobie wygodę. Tak w ilości garderoby w szafie , jak i w tym co na sobie. A że coś tam niekobiece jest?
OdpowiedzUsuńOj, tam Magda! Mogłabym wszystko założyć co pokazałaś oprócz spodni podarciuchów (z lekkim przetarciem na kolanie już wyrzucam), spodni rozszerzonych na dole (nooo... zbyt szeroka w pasie jestem, także rozumiesz), westy - (kojarzy mi się ze staruszkami w Altesheimie, gdzie pracuję), i torebki - dla mnie niepraktyczna, bo muszę mieć do przerzucenia przez ramię.
To wychodzi na to, że NIEkobietą jestem... hehehe! ;)
Serdeczności!
Powiem tak, założyć mogłabym, ale raczej nie czułabym się dobrze, a mam tak, że to co wkładam na siebie musi raczej mi poprawiać humor i dodawać pewności siebie. Być może niektóre rzeczy trzeba "umieć" nosić i wtedy, bez względu na wszystko, można czuć się kobieco. No ja tak niestety nie mam. I szczerze Ci zazdroszczę praktycznego podejścia do posiadania butów i torebek-pracuję nad tym, ale jeszcze dużo pracy przede mną. Pozdrawiam gorąco!!
UsuńNo dobra, mam haremki - wierne towarzyszki bolesnych nieraz zmagań ze zbędnymi kilogramami - bo najwygodniejsze w tej walce. I worek też - pociążowa pozostałość, którą przechrzciłam na podomkę (tu rumieniec zawstydzenia sobie dorysuj;) Więcej grzechów nie pamiętam;)
OdpowiedzUsuńZe mną sprawa jest taka, że do idealnych wymiaru mam jak stąd na szczyt Everestu, więc raczej mi nie w głowie ekstra oszpecanie się. Kiedy jednak widzę te piękne dziewczyny z figurami modelek z minimum trzema "hot trendami" na sobie- serce się kraje
U mnie w szafie też jeszcze jedna para się znajdzie, a przerobiłam chyba wszystkie możliwe fasony, kolory i materiały. Pewnie z tych samych powodów co i Ty. Mój mąż ich nie znosił. Worek też mam, a jakże! Robi za koszulkę do spania:) w końcu gdy już zapadnie zmrok trochę wygody człowiekowi się należy. Uściski!!
UsuńZgadzam się Madziu, cieszę się, że wiecej z nas zwraca na to uwagę, bo aż mnie czasem przeraża świadomość, dokąd zmierza dzisiejsza moda. Szczególnie te buty UGG, aż mnie skręca gdy je widzę na kobiecych stopach. Pomyśleć jeszcze, że są one takie drogie. Płacić, żeby siebie oszpecać?!
OdpowiedzUsuńByć może płacenie za oszpecanie się jest modne?? Bo jak inaczej to wytłumaczyć?
UsuńNie mam żadnej z rzeczy wymienionych przez Ciebie, może założyłabym na siebie, gdyby mi ktoś za to zapłacił. Nie jestem tradycjonalistką, a z podążaniem za modą tez mam pewne problemy. Moim numerem 1 są sukienki i suknie, latem przewiewne, zimą ciepłe. Ta miłość przyszła z wiekiem,50+.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Celu, świetny pomysł! ja z chęcią założę UGG za stosowną opłatę :-) A z tymi sukienkami to masz absolutna rację i ja Ci bardzo tego podejścia zazdroszczę! Mam nadzieję, że i ja w końcu się przekonam na dobre. Pozdrowionka!!!
UsuńJa chyba mam "swoją" modę, bo do nowinek mnie nie ciągnie:)
OdpowiedzUsuńLubię ładne i wygodne ciuchy. Trochę klasyki i trochę sportowego stylu u mnie znajdziesz.
Duże torby lubiłam, bo mogłam tam spakować wiele - pieluchy, picie, jedzenie itd. :) ot taki podręczny zestaw malucha;)
Ja duże torby wciąż uwielbiam-do pracy, na wycieczkę są niezastąpione i wiecznie targam w nich wszystkie przydasie moich chłopaków, aż do zwichnięcia obojczyka, hi hi. ja jakiś czas temu tez zaczęłam skłaniać się ku elementom sportowym i bardzo mi to się podoba!
UsuńNa szczęscie żadnej z rzeczy z listy nie mam ..
OdpowiedzUsuńPS no może jakaś tuniczka by się znalazła ;)
U mnie tuniczki jeszcze do niedawna były :-)
UsuńW wielu punktach zgadzam się z Tobą. Jak widzę dziewczyny w tych buciorach rodem z głębokiej Rosji to się dziwię, że z własnej woli ktoś tak się chce oszpecić. Druga rzecz to podarte dżinsy zimą... Kochane panie, widok sinej skóry wystającej z każdej dziury tych spodni nie jest miły ;)
OdpowiedzUsuńCzapka smerfetka na nikim dobrze nie wygląda, no a wielkie torbiszcze w zgiętym łokciu to mój hit! Kiedyś spróbowałam tak nieść torebkę i po chwili już zdrętwiała mi ręka... Podziwiam te wszystkie dziewczyny, że mogą te ogromne, wypchane torby tak taszczyć.
W ogóle to ulica obecnie wygląda jak nieudany eksperyment genetyka - pełno klonów naokoło ;) Jak idzie grupka dziewczyn to wszystkie wyglądają identycznie - czarne podarte spodnie, koszulka identyczna, jak u koleżanki, identyczne włosy, wszystko! Nie sposób ich odróżnić. W dzisiejszych czasach nikomu nie zależy na indywidualności, nawet hipsterzy wyglądają wszyscy tak samo ;)
Och, Kasiu, o umiłowaniu do klonowania to ja mogłabym godzinami rozprawiać! Dlaczego? Dlaczego nie chcemy być "inne", dlaczego kopiujemy wszystko od wygladu po nasze mieszkania?? Dla mnie jest to po prostu brak własnego rozumu, brak własnego ja i straszliwa miałkość. Przykro się na to patrzy.
UsuńSzarawary i te dziwnie rozszerzane są dla mnie chyba najgorsze z całego zestawienia :)
OdpowiedzUsuńUściski.
Jestem winna! Niestety, przećwiczyłam na sobie :( pozdrawiam!!!
UsuńMagdo rewelacja!uśmiałam się i przy każdym "trendzie" postawiłabym plus za strzał w dziesiątkę, dodałabym do listy jeszcze koszulki powyciągane uwidoczniające staniki lub ich brak... :P i kilka innych pozycji ale pocóż,nacóż,dlaczegóż :))) sama od 2 lat poszłam w minimalizm i "niepodążanie" ślepe za modą/trendami/i muszę to mieć za wszelką cenę :)) brawo za temat pozdrawiam serdecznie MOnika
OdpowiedzUsuńNo i o ten usmiech chodziło! Bo wszystko oczywiście jest z przymrózeniem oka, i jak zwykle z dużą dozą autoironii bo i ja niektóre z tych trendów przećwiczyłam na sobie. masz rację - lista mogłaby się ciągnąc w nieskonczonosć. Dziekuję za odwiedziny i przesyłam całusy!!
Usuńaaa i ps nie mam żadnej z wymienionych rzeczy przez Ciebie juhu i mówię im stanowcze "nie"m.
OdpowiedzUsuńIntrygujący, inspirujący post :-) zmusiłaś mnie do myślenia jak to jest z moją garderoba i moją pogonią za trendami! :-))) musze przyznać że uggi i długie tuniki mam w swojej garderobie :-))) na szczęście reszty zawsze się wystrzegałam, zwłaszcza te fasony spodni, które pokazałas są wyjątkowo okropne! :-)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to! ja w sowjej garderobie tez kilka z tych rzeczy miałam, teraz wiem, że nie mogło to wygladać dobrze. Jak to mówią: lepiej późno niż później :-) pozdrawiam cieplutko!
Usuńno nie mogłam nie napisać:) kto jak kto ale JA się na modzie nie znam:) a raczej zawsze jestem mega zdziwiona tym co nam styliście teraz na początku lata kreują że będzie modne tej zimy (bo o lecie to nie ma co już gadać a co dopiero o jesieni)on już mi coś na zimę każą kupować....i tak....jestem modna ale zawsze po czasie...po prostu muszę się napatrzeć, nadziwić, uśmiać i dopiero coś dla siebie wybieram...pierwszym wspomnianym przez Ciebie butom uległam...kurcze byłam w nich dwa razy w ciąży nocą ze śmieciami-jednak nie wyglądam w nich dobrze:)
OdpowiedzUsuń-nie znosze po prostu nie znoszę spodni jeansów typu boyfriend czy jakoś tak po jaką cholerkę kraść chłopakowi spodnie, za duze za długie za szerokie i z dziurą...
-jak widzę półprzeźroczyste getry a przez nie majciochy w typie 3paski czyli stringi to ja nie wiem czy to miało być seksi czy co...
-spodnie o szerokim dole w długości typu "woda w piwnicy" mnie przerażają jeszcze nikogo w tej długości dobrze wyglądajacego nie widziałam....
-czarne tenisówy czy mokasyny czy coś w tym stylu na grubej przypominającej kawał słoniny podeszwie to było coś strasznego na szczęście już chyba mija:) to jest genialny sposób jak zdeformować sobie wizualnie nogi...
-...mam też swoje zdanie na temat....no i może się już pohamuje:)
Z Twojej listy rzeczy mam wspomniane już buty no i smerfową czapkę-jakoś nawet na mnie spoko leży czyli mogę się czuć modnie:) pozdrawiam:)
Ależ nie hamuj się :-) wiesz, że u mnie można wszystko i prosto z mostu. Wolność słowa absolutna :-) Ja mam podobnie - wolę poczekac, zastanowić się i być pewną, że dana rzecz to jest coś, co naprawdę chce mieć i w czym będę chodzić częsciej niż raz do roku. Podobnie zresztą mam z rzeczami do domu. Zdecydowanie mój portfel na tym korzysta. Usciski!!
UsuńKupując ubrania zawsze staram się kierować tym,jak w nich wyglądam ;p Nigdy nie kupuję czegoś,co choć mi się bardzo podoba to po prostu źle na mnie leży!Ale przyznaję się ,że w tym roku kupiłam sobie tzw.haremki-na szczęście nie są aż takie mocno workowe ze zwisającym krokiem w kolanach :))I powiem ci,że tego typu spodnie są co roku noszone przez co drugą kobietę ;p Bo są mega wygodne,przewiewne ale wiadomo-nie każdy dobrze w takich wygląda :))
OdpowiedzUsuńNiby nie należy przejmować się tym co o nas mówią ale czasem czyjś wygląd-tzn.dobór garderoby do swojej sylwetki czy wieku,po prostu bije po oczach ;p
Buźka!
...co roku latem-miało być :))
UsuńNie nalezy się przejmować - zgadzam się z tym całkowicie, ale robic z siebie pajaca na własne zyczenie to tez średnio fajna sprawa :-) spodnie, o których mówisz tez i u mnie w szafie są, bo naprawdę na lato są rewelacyjne - ja najczęściej nosze je w towarzystwie koturn, bo wiem, że wtedy jako tako wygladam, na płaskim juz jest gorzej...ech, ten mój tyłek!!
UsuńJa chyba odnalazałam swój styl - minimalizm. Proste dżinsy plus koszulka, do tego trampki, bo na szpilki nie pozwala kręgosłup. Ostatnio najczęściej w takich ciuchach można mnie zobaczyć... Uggi miałam - oczywiście nie oryginalne. Stwierdziłam, że najlepiej sprawdzają się jako papcie w zimowe wieczory z książką lub przed tv. Tenisówek na koturnie nigdy nie założę - zgroza! Spodnie z dziurami (pojedyncze rozcięcia na kolanach) mam - co mnie w nich widzi teściowa, to mnie męczy, żebym sobie spodnie zaszyła :) Workowate tuniki uwielbiam, ale tylko ze spodniami-rurkami. Haremek 3/4 nie noszę od kilku dobrych lat, ale mam takie świetne, szyte przez rosa robi to - polecam! Kamizelki do zadań specjalnych - serio? są modne? widocznie się nie znam. Czapki są ok, ale oczywiście odpowiednio dobrane do reszty stroju, podobnie z resztą jak torebki. Ah, no i te frędzle - mnie się tam podobają, ale własnych nie mam :) A z dziwnej mody, to mnie rozwalają nastolatki (i dzieścia-latki też, niestety), w spodenkach-majtkach, świecące pośladami. Znośne są te jędrne i młode - oklapiochom mówimy nie! Płakać mi się chce, jak widzę kobiety w kombinezonach, takich z krótkimi nogawkami i pasem tuż pod linią biustu - skracają i poszerzają sylwetkę. O gustach się podobno nie dyskutuje, ale niestety ogrom kobiet nie ma gustu. Nie twierdzę, że ja go mam, pewnie wiele osób by mnie dziś choćby skrytykowało za mój strój. Staram się jednak zachowywać zdrowy rozsądek i jak mi np. został brzuszek po ciąży, to się w bikini na siłę nie wciskam. Może i ja nie czułabym się najgorzej, ale dbam o poczucie estetyki tych, którzy musieliby mnie oglądać. A z podobno modnych rzeczy, to uwielbiam ostatnio połączenie prostych sukienek z tenisówkami... Ale się rozpisałam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak ja uwielbiam takie rozpisania :-) tak, gusta to niby rzecz niedyskutowalna, ok, ale no właśnie, co z tym poczuciem estetyki? Dlaczego ja mam narażać kogoś na nieciekawy widok (o np to nieszczęsne bikini to dobry przykład!)? Minimalne chociazby poczucie przyzwoitości hamuje mnie przed pewnymi rzeczami, dlaczego nie mogłabym tego wymagac od innych?
UsuńTo zestawienie jest jak strzal w dziesiątkę :) choc spodnie z dziurami bardzo mi sie podobaja. Tylko niestety nie sa dla mnie... pozdrawiam wakacyjnie Madziu :)
OdpowiedzUsuńMnie się tez nawet podobają. na kimś. zdecydowanie młodszym ode mnie :-) buziaki!
UsuńTrendy modowe wkurzyły mnie, gdy pewnej jesieni usiłowałam kupić spodnie z pasem w pasie, był wtedy szał na biodrówki. Przechodziłam jesień i zimę w spódnicach. Cenię sobie wygodę i estetykę. Czasami mam wrażenie, że kobiety nie korzystają z luster.
OdpowiedzUsuńKorzystają, ale chyba na zasadzie "lustereczko powiedz przecie...bo jak nie, to....!" :-)
UsuńŚwietny post, nie zawsze to co "modne" wygląda dobrze. Mnie najbardziej boli jak widzę kobiety w zimowych butach ktore właśnie tu wymieniłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ivicini.blogspot.com
:-)
UsuńSpodnie rybaczki ostatnio uszyłam sobie nawet dwie sztuki i noszę, bo są mega wygodne, poza tym z Twojej listy posiadam podróbę EMU, uwielbiam je z prostej przyczyny, w innych botkach bolą mnie nogi, a takie łapcie są bardzo wygodne:-)
OdpowiedzUsuńco do reszty to się z Tobą zgadzam, o podartych jeansach też myślałam, ale tak samo jak Ty sobie przepowiedziałam, że do czterdziestki to nie pasuje, ale moja nastoletnia latorośl jak najbardziej w takich poszarpanych spodniach urzęduje:-)
buziaki!
No wiem, ta wygoda...ja jednak już nie wrócę do tej długości, wiem, że mi nie służy. nastolatkom wszystko wolno, nam już niekoniecznie, niestety :-) pozdrowionka!
UsuńNigdy nie podążałam za modą, to chyba mi zostało po wielu latach pracy w butikach, gdzie kobiety nie patrząc na to, czy dobrze w czymś wyglądają, kupują, bo jest modne;/ Mój styl to dobre jeansy, sportowe buty i t-shirt, od lat:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magdo:)
p.s. choć czasami się łapię na tym, że po 40, a już jestem, powinnam zmienić obrazki na tych koszulkach;) ale w sumie mam to w nosie;)))
Lubię fajne obrazki na koszulkach :-)
UsuńZgrzeszyłam tylko przykrótkimi szerokimi dżinsami 0 kupiłam takie kilka lat temu w Kappahlu na fali euforii po schudnięciu kilkunastu kilogramów na diecie Dukana :P Wydawały mi się super... dopóki w jakimś sprytnym lustrze nie zobaczyłam się z TYŁU. UGGi mierzyłam, porażka, trzeba mieć co najmniej 180 cm i rozmiar XXS. Podarte dżinsy ukochały sobie celebrytki po czterdziestce, one nawet na młodych dziewczynach wyglądają kiepsko, szczególnie kiedy zimą sina nóżka wystaje:) Ja staram sę nie wyglądać ciotkowato i nijako, ale trendy trzeba zdecydowanie filtrować: przez figurę i wiek!
OdpowiedzUsuńO właśnie-trzeba filtrować i to mocno. ja tam celebrytką nie jestem, więc pewnie wiele rzeczy nie zostałoby mi wybaczone...Dukan! też znam goscia, i to bardzo dobrze :-)
UsuńTenisówki na koturnie to jest mój nr 1 :D Kto to kurna wymyślił?? Po jasnego grzyba!? Paskudne strasznie. A jeszcze dziewoje nie potrafią w tym chodzić. Wszystkie równo na zgiętych kolanach, bo na tym nawet nie idzie dobrze bioder rozbujać jak na szpilkach, żeby iść ładnym krokiem. Nieodmiennie widok takiej drepczącej z tym czymś kojarzy mi się ze zbolałym koniem. No jakoś tak mam :D
OdpowiedzUsuńZ powyższej listy przyznam się - mam pseudo ugg. Właściwie to miałam. Nosiłam póki trzymały fason na szybkie wyjścia (zakupy, dziecko do przedszkola) do rurek na tyłku. Teraz wciągam zimą jak idę dorzucić do pieca :D
Mam jeszcze haremki. Sztuk dwie. Noszone tylko i wyłącznie do prac w ogrodzie.
A co do kamizelki, to też dobra do jesiennych prac w ogrodzie by była. Nereczki zakryje, potrzebne kieszenie ma, a łapki mają swobodę ruchów ;)
Co do moich ciuchów i zakupów, to nigdy nie patrzę, czy są modne. Ważne żeby były wygodne i żebym ja sobie się w nich podobała!
Aniu, niestety nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, hi hi hi kamizelkę możesz śmiało kupić - do ogródka rzeczywiście będzie jak znalazł :-)
UsuńOj zgadzam się co do haremek/alladynek.Też parę lat temu popełniłam ten bląd kupując je,choć mój tyłek wyglądał jak trzydrzwiowa szafa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
!!!! :)
OdpowiedzUsuńBrawo- super POST - zgadam się na maxa.
nie cierpię takiego rozmemłanego unisexu - takiej bylejakości, byle figury w typowych " zawijaczach - otulaczach" taki styl jest dobry rano po przebudzeniu żeby poszwędać siępo domu i tyle.
W zyciu na ulicy do ludzi.
Wiadomo, że kazdy nosi to w czym jest mu wygodnie - ale żeby przy tym wygladac kobieco i pięknie - warto się bardziej postarać i podkreślac atuty figury i swojej urody.
jest tyle pięknych - dobrze przygotowanych fasonów - dla każdej sylwetki, że naprawdę wystarczy trochę chęci.
bardzo podoba mi sie Twoje podejście do tematów, które poruszasz :)
A.