Moje ulubione wyspy {DIY, wnętrza}

jak zrobić wyspę kuchenną

Nie lubię fotografować wnętrz. Zdecydowanie lepiej wychodzi mi z jedzeniem, być może dlatego, że wkładam w nie więcej serca niż we wnętrza. Przeszłam oczywiście etap wicia gniazda, nieustającego urządzania, przekładania, zmieniania, dopieszczania, ale ileż można? I jaki jest w tym sens? W takim niekończącym picowaniu swoich czterech kątów, przekładania lampy z prawa na lewo, wymianie dywanu w stylu scandi na dywan w stylu boho, i odwrotnie. Ile energii i pieniędzy czowiek na to traci! 

Cieszę się, że poszłam po rozum do głowy i wyrosłam już z tego. Nie znaczy to oczywiście, że przestały mi się podobać ładne wnętrza (choć wiem już, że "ładne" jest bardzo subiektywne) i przestało mnie interesować, jak wygląda moje własne. Nie, wciąż zależy mi na ogarniątym i estetycznym (znów subiektywnie!) mieszkaniu, ale podejście mam już wybitnie pragmatyczne.

Jeśli zmiany, to tylko te konieczne (chociażby wymuszone przez potrzebę ergonomii) a nie wynikające z mojego widzimisię. Zresztą, nie mam na to czasu, a jak mam, to wolę pójśc do teatru, kina, czy po prostu poczytać książkę. 

Jedną z takich pragmatycznych zmian, która została wymuszona przez życie (albo przez moje zbieractwo) jest wyspa kuchenna. W tym momencie powinnam zapewne dodać, że jest ona z nami już (a raczej dopiero) od dwóch lat, więc trochę sobie poczekała na blogową premierę. 

Wyspa oczywiście widniała w projekcie kuchni (mojego autorstwa zresztą) od samego początku, ale tak się złożyło, że od momentu odebrania kluczy do mieszkania w stanie deweloperskim mieliśmy jeden miesiąc na remont. Ściany, podłogi, zabudowy, drzwi, wszystko trzeba było ogarnąć w 30 dni. Żadna firma parająca się kuchniami na wymiar nie była w stanie ogarnąć tematu w tak krótkim terminie. I bardzo dobrze! 

Pojechaliśmy zatem do naszego najbliższego sklepu meblowego (czyli do Ikea) z gotowym projektem i po dwóch godzinach bylismy w domu z kuchnią. Ta dam! W ten oto sposób mam w mieszkaniu białą, nudną i oklepaną jak tatuaże na łydkach i przedramieniach połowy naszego społeczeństwa kuchnię. Z tym, że kiedy 10 lat temu zdecydowałam sie na białą kuchnię, wszyscy sąsiedzi na dzielni zamawiali kuchnię na wymiar w modnym wtedy niezwykle kolorze wenge i mi kazali sie popukać w czoło. Spoko.



Wtedy, 10 lat temu, wyspa jednak nie została powoałana do życia z wybitnie prozaicznego powodu: braku środków. To znaczy środki były, ale zdecydowaliśmy, że jednak wolimy przeznaczyć je na wakacje. I podczas gdy sąsiedzi urządzali swoje M pieniążkami z kredytu (wiecie, podwieszane sufity, półki z K-G, halogeny, parkiety, wyburzanie ścian-to wszystko kosztuje) my zwiedzaliśmy Półwysep Skandynawski, a nie jest to najtańsze miejsce do spędzania wakacji. Wyspa kuchenna zeszła na dziesiąty plan.

Dopiero gdy szykowaliśmy się do powrotu z Niemiec dwa lata temu pomysł na wyspę się odrodził. Wiedziałam, że funkcjonowanie w naszej malutkiej kuchni bez dodatkowego blatu roboczego będzie bardzo trudne. Dotychczasowe wolne miejsce na blacie zajął ekspres do kawy i Kitchen Aid (jak to jednak człowiek za granicą się dorobić może, o mój Boże!) i do codziennych prac kuchennych został mały skrawek.

W tym czasie w Ikea były już odstępne gotowe wyspy kuchenne, ale po pierwsze, były za duże, po drugie, nie chciałam mieć całej chaty wypełnionej po brzegi meblami z sieciówki. Oczywiste było, że bez małego DIY się nie obędzie.

Do wykonania naszej kuchennej wyspy wykorzystaliśmy stary amerykański  mebelek (przyjechał na stary kontynent wraz z wojskami amerykańskimi po II WŚ), który mieliśmy w naszym niemieckim mieszkaniu (ha ha), coś co Amerykanie nazywają sideboard, solidny, ciężki drewniany mebel w bardzo ciemnym kolorze. Tuż przed przeprowadzką pomalowałam mebelek (na jedyny słuszny wtedy dla mnie kolor) genialną farbą Altax. 

Dlaczego genialną? Powiem Wam w tajemnicy, choć może nie powinnam się przyznawać, ale ja tego mebelka nie przygotowałam do malowania jak należy. Umyłam go tylko z grubsza i już. Żadnego matowienia, żadnego żmudnego czyszczenia powierzchni. No leń ze mnie i już. Farba musi więc być genialna, skoro trzyma sie do dziś, a wyspa przecież jest używana intensywnie. W nielicznych miejscach są jakieś mikro odpryski, ale to tylko i wyłącznie moja wina.




Po powrocie do Polski dokupiliśmy drewniany blat (szukałam w internecie możliwości kupienia akurat takiego kawałak, jaki był potrzebny 120cm x 60cm i udało się) i nasza polsko-niemiecko-amerykańska wyspa była gotowa do działania! Dodaliśmy tylko wsporniki pod blatem, trochę dla ozdoby, trochę dla bezpieczeństwa i powiem Wam, że jest to moja druga ulubiona wyspa!! Bo numerem jeden są nieustanie Wyspy Brytyjskie!

Mebelek okazał sie być niezwykle pojemny, praktycznie robi za spiżarnię. Od strony kuchni są otwarte półki i tak jest bardzo wygodnie, wszystko pod ręką. Teraz oczywiście zastanawiamy się, jak mogliśmy tak długo bez tej wyspy funkcjonować?





Może i nie jest to mebel idealny, może tu i ówdzie zaciekła farba, a tam coś odstaje, ale ma swój  rodowód, swoją niepowtarzalną historię, w której i ja maczałam palce. Albo raczej pędzel. Amen.

XOXO


Komentarze

  1. Uwielbiam takie stworzone ideanie pod nasze potrzeby meble😍😍😍
    Kuchnia prezentuje się GENIALNIE, a wyspa to po prostu marzenie😊

    OdpowiedzUsuń
  2. ale międzynarodowe towarzystwo w/na tej wyspie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywało jeszcze bardziej multi kulti :-) Ta wyspa zdecydowanie łączy narody, ha ha

      Usuń
  3. Przepiekna jest ta wyspa i tyle miejsca - cudo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) to prawda, jest bardzo pojemna, a wymiar blatu jest w sam raz :-) pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  4. Jeste świetna, piękna i bardzo funkcjonalna.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super sprawa. Czy wszystko w życiu musi być taaaakie idealne?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialna wyspa bo nie widać ze to cała spiżarnia!!! A farba jeszcze fajniejsza. Super. Co do koloru szafek może trzeba użyć tej farbki i coś zamieszać:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. piękbna kuchnia, moje mebelki były robione 26 lat temu... i są białe matowe, mam tylko do wymiany blat.Pytanie jaki masz blat w kuchni?

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękna kuchnia, uwielbiam taki styl:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna i praktyczna kuchnia. Najważniejsze że dobrze się w niej czujesz. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie wszystko razem się prezentuje. Praktyczna kuchnia i bardzo ładna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo wyczerpujące informacje dzieki wielkie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz