Rodos, luksusowe życie i kapelusz z cekinowym napisem {DIY}
Gdy pierwszy raz zobaczyłam słomkowy kapelusz z napisem by Eugenia Kim, jakieś dwa lata temu, od razu wiedziałam, że muszę go mieć. A musicie wiedzieć, że rzadko mi się zdarza akcja pt muszę-to-mieć. Po sprawdzeniu ceny jednak (bagatela 475$!) kryptonim akcji zmienił się na muszę-to-zrobić.
Oczywiście ten projekt DIY, jak i większość moich projektów, nabierał mocy urzędowej dwa lata. W tym czasie pojawiły się już przeróżne kopie oryginalnego pomysłu (do kupienia chociażby na Aliexpress czy rodzimym Allegro) za ułamek ceny oraz miliony tutoriali jak taki kapelusz zrobić, każdy oczywiście pionierski.
No cóż, ja tam nie będę udawać, że pomysł jest mój i że jestem geniuszem DIY, choć może powinnam tak robić? Wygrzebywać super pomysły z Pinterest'a, pokazywać jako swoje (może nawet zaproszą mnie do TVN'u ?) i udawać, że jestem zajebiście kreatywna? Tak, tak chyba zacznę robić...
Żartowałam :-)
Jeśli komuś taki kapelusik się widzi to wyjścia są dwa: kupujemy gotowy bądź zaopatrujemy się w kapelusz słomkowy saute, taśmę cekinową, klej na gorąco i jedziemy z tym koksem. Ponieważ ja jestem teraz na etapie dzień-bez-pomponików-dniem-starconym dopełniłam całość taśmą z pomponami w ulubionym kolorze.
Jak to się robi?
1. decydujesz co chciałabyś swoim kapeluszem ogłosić światu (czyli wybierasz napis)
2. bierzesz coś do pisania i piszesz na kapeluszu
3. literkę po literce pokrywasz klejem na gorąco i od razu przykładasz taśmę
4. uwaga gorące!
5. zaklniesz przy tym kilka razy, ale efekt końcowy będzie tego wart
No i jak Wam się podoba mój Rose all day kapelusik? Daje radę, prawda? Namiastka luksusu za kilknaście złotych. Ja, mój kapelusz, lampka rose i Rodos. Wpadajcie!
W tym miejscu muszę Wam opowiedzieć anegdotę związaną z Rodos właśnie. Podczas naszego trzyletniego pobytu w Bawarii naszym mieszkaniem opiekowała się moja przyjaciółka. Pewnego dnia dzwoni do mnie i mówi : "Jestem na Rodos, wszystko ok, przewietrzyłam, sprawdziłam wszystko, don't worry". Szare komórki mi się do czerwoności rozgrzały. Jaki Rodos? Jakie wietrzenie? O czym Ty do mnie gadasz? Pytam grzecznie. "U Ciebie przecież jestem! Przecież twoje mieszkanie jest na Rodosie. Rodzinnych Ogródkach Działowych Otoczonych Siatką. Tak czy nie? Czyli mieszkasz na Rodosie." Hmm, no niby wszystko się zgadza. Przy taki silnej argumentacji spierać się nie będę. Małe sprostowanie tylko: mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie Rodosu, nie na Rodosie :-)
Pisząc o tej namiastce luksusu za kilkanaście złotych oczywiście ironizowałam. Znacie mnie przecież, lubię od czasu do czasu przyprawić coś nutką ironii. Generalnie rzecz biorąc, nie lubię namiastek. I generalnie rzecz biorąc nie kręci mnie luksus. Luksus w takim powszechnym rozumieniu zupełnie nie zaprząta mi myśli. Nie marzą mi się rezydencje z basenem, weekendy w Spa, szampany z kawiorem, pięciogwiazdkowe hotele, wakacje pod palmami (próbowałam kilka razy-to nie dla mnie), nic-nie-robienie, leżenie i pachnienie.
Moja definicja luksusu jest totalnie inna. Mieć pracę, którą się lubi i która daje ci satysfakcję finansową. Mieć czas. Być offline i nie mieć syndromu FOMO. Nie musieć mieć do czynienia z ludźmi, z którymi nie chce się mieć do czynienia. Móc mówić, co się myśli. Nie martwić się o to, czy ktoś cię lubi, czy nie, bo po prostu ma to się w nosie. Mieć swoje poglady i nie wstydzić się ich. Być niepoprawnym politycznie. Podróżować na własną ręke poza ubitym szlakiem. Może być pod namiotem.
Wychodzi na to, że mam mega luksusowe życie. Yupi!!!
A jak Ty definiujesz swój luksus?
Buziaki!!
XOXO
Magda, wiedziałam, że nie pójdziesz na łatwiznę :-) Świetne wykonanie, po prostu bajeczne i do tego oryginalnie! Brawo Ty:-) Buziaki
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki dzięki. Tak naprawdę najbardziej zależało mi na tym napisie a nigdzie takiego kapelusika nie mogłam znaleźć :-) buziaki!
UsuńOj to mamy bardzo podobne pojęcie luksusu!!!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze- robić n co dzień to, co się lubi!
Podobnie myślimy, ale jednego jestem pewna, w życiu nie zrobiłabym kapelusza... a jest piękny!
Pozdrawiam.
Na pewno być dała radę :-)
UsuńPiękny kapelusz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńNooo, kochana zaszalałaś - kapelusik rewelacyjny!!!! Moja definicja super luksusowego odpoczynku: leżaczek lub hamak w cieniu+ książka + posiłek pod nos + "przynieść ci coś ?" lub "chcesz lody?". po tak spędzonym popołudniu mówię, że własnie wróciłam z Majorki.
OdpowiedzUsuńTaką Majorkę to ja tez rozumiem :-) buziaki!
UsuńHaha, RODOS nabrał zupełnie nowego znaczenia!!! ;p
OdpowiedzUsuńPowiem ci,że ja nawet nie wiedziałam,że jest taka taśma cekinowa!!! :))
Rodos daje radę :-) taśmy są oczywiście w różnych kolorach :-)
UsuńKapelusik idealny na wakacyjny czas! Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńściskam Madziu:)
Dziękuję Natalio! buziaki!
UsuńBardzo podoba mi się Twoje podejście, że mimo wszystko próbujesz i starasz się zrobić coś po swojemu, a przy okazji podzielić się tym ze światem :)
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę choc to cholernie ciężka robota. zarcik oczywiście. Dziękuję bardzo!!
UsuńJest coś takiego jak taśma cekinowa? Ja to jednak jestem do tyłu. Taki kapelusik, nie koniecznie z napisem, chodzi za mną w celach ogrodowo-praktycznych. Niestety nie mogę dopaść nic co by mi pasowało chociaż w 50% ;)
OdpowiedzUsuńA mój luksus? Bardzo podobny do Twojego + nie musieć robić zakupów i gotować obiadu. Dzień bez tego to dzień luksusowy :D A! I zimne piwko na szlaku w górach - luksus do kwadratu!
No jak to bez napisu? Napis musi być "weeds for sale", koniecznie :-) Wiesz Aniu, musisz koniecznie wybra sié na szlaki alpejskie, tam zimne piwko ley sobie w zlobach wypenioinych zimna górská wodá i po prostu bierzesz sobie buteleczke, zostawiasz pieniazki, siadasz sobie i delektujesz sie zyciem. Bezcenne!
UsuńTwoją definicją luksusu kupuję w całości. Pozdrawiam wakacyjnie:)
OdpowiedzUsuńNie sprzedajé :-) buziaki!
UsuńPiękny kapelusz! Też mi się podobają te napisy na kapeluszach, widziałam różne techniki np. wyszywane nićmi.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie zrobiłaś ten kapelusz, wygląda jak za milion dolarów;)
OdpowiedzUsuń