Co może zwykła Smiena?

Smiena - mój pierwszy aparat :-)
No, może nie ten model ( na pewno nie ten model ),
ale ten też jest godny uwagi :-)
Pamiętam, że jedne z ostatnich zdjęć Smieną
robiłam w roku 1992!
Czarno-białą klisze trzeba było zanieść do wywołania,
zamówić odbitki i cierpliwie czekać ......
To były emocje!!!
A potem nastał czas "idiot-cameras",
wystarczyło nacisnąć przycisk.



W  starych, dobrych czasach mój  śp.Tata sam wywoływał zdjęcia.
Ciemnię robilismy w pokoju na poddaszu, do kuwet nalewało się jakies dziwne płyny,
zapalało czerwone światełko....
To dopiero była magia, kiedy czekało się, aż na zanurzonym w wywoływaczu kawałku papieru
pojawi się obraz.
Niektórym ta magia tak się udzieliła, że tworzą ją do dziś KLIK
Potem zdjecia schły a na koniec - to już była moja działka - można było gilotynka 
wycinać ozdobne brzegi :-)


Smiena została później zastapiona Zenithem - także kawałek dobrego, kultowego sprzętu :-)
Poszukiwania trwają :-)

Jak widać Smiena 8 doskonale wpisuje się w klimat sypialni - jest przecież czarno-biała :-)
A jak się dobrze przypatrzycie to dostrzeżecie krople czerwieni.
To aparat wprost stworzony do tego wnętrza:-)



PS-walizki juz prawie spakowane, jutro ładujemy się w autko i wyruszamy na stare śmieci :-)
Ponieważ dostęp do internetu będę mieć sporadyczny i mocno ograniczony,
będzie mnie troszkę mniej (tu i u Was), ale przynajmniej odpoczniecie sobie ode mnie :-)
Uściski i do usłyszenia ASAP!!!!
XOXO

Komentarze

  1. ja tez byłam szczęśliwą posiadaczka takiego kultowego aparatu. Miałam Zenita, którego przekazał mi mój tato. Magię wywoływania zdjęć miałam możliwość kontynuowania w liceum plastycznym, gdzie w ciemniach, dokładnie takich jak opisujesz, powstawały małe cuda. Jeden kadr, jedno ujęcie, liczyła się czasem sekunda, pewna ręka i oko. I dało się, zdjęcia miały w sobie to coś. Nie żebym nie lubiła teraz swojej lustrzanki, ale.. jednak zenit i ten dreszczyk emocji czy zdjęcie wyszło, łezka w oku normalnie:) Ale się rozpisałam:P pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż fascynuje się takimi unikatami pozdrawiam Dusia [lepsze były czasy, bo albumy pękały w szwach od zdjęć]

    OdpowiedzUsuń
  3. czar aparatów analogowych ...uwielbiam mam nawet pare jeszcze w domu takowych :)
    udanego odpoczynku :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. a mój pierwszy aparat to Zenit!!!rzeczywiście emocje były, ale i też rozczarowanie, jak coś nie wyszło a tak baaardzo chcieliśmy....no cóż, było-minęło!ale czy mi się wydaje, czy na jednym ze zdjęć masz okularki???czy to nie Ty???buźka od okularnicy:)p.s.i wiesz, że będziemy tęksnić?????

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie w sypialni stoi Zenit:)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja robiłam piękne zdjęcia Canonem -mam go do tej pory tylko kliszy brakuje.
    udanych wakacji:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. też mam taki aparacik w domu u mamy:-)) to były czasy:-)) udanego wypoczynku:-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały sprzęt i wspomnienia z tym związane;)
    Życzę Tobie i rodzince udanych wakacji, odpoczynku i pięknej pogody;)
    Pozdrawiam bardzo Cię kochana

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie w domu rodzinnym,tez gdzieś taki leży:))Cudownego i ciepłego odpoczynku:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Miłego wypoczynku :) Mój Zenit leży w garderobie ... aż wstyd :( Chyba go wyciągnę ...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zaznałam luksusu jego posiadania;) ale wierzę że to kultowy przedmiot!!!
    Udanego wypoczynku Madziu!
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  12. My mieliśmy Zenita, ale gdzieś przepadł...

    OdpowiedzUsuń
  13. Też miałam Smienę i Zenitha:-) Ech, kiedy to było?

    OdpowiedzUsuń
  14. Tez mam takiego" dziadka" w domku ;-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. ale wspomnienia :) Ja nigdy w takiej ciemni nie byłam, ale wyobrażam sobie ten magiczny klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam zenita, ale był super, teraz nikona cyfrową lustrzankę i sobie chwalę, małpa ale jakas rozumniejsza. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jeszcze mam taką starą smienę, była mojego taty, później świetnie sprawdził się canon.Tylko to czekanie . U mnie było bardziej niecierpliwe niż magiczne , pewnie dlatego cieszę się z cyfrówek.

    OdpowiedzUsuń
  18. oj tak, jest w nich coś magicznego...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też z tych co jeszcze sami wywołują. Lubię jak łazienka zamienia się w pomieszczenie z czerwonym światełkiem i kieliszkiem wina w tym samym kolorze. Zabawa przednia:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz