Jak szybko zorganizować udane przyjęcie w domu - moich 5 złotych zasad
Ten post to moja kolejna próba zaprzyjaźnienia sie z SEO. W tym poście pisałam Wam dlaczego to takie ważne i co, a właściwie ile, pisać aby w całym tym oceanie blogów mieć chociaż cień szansy na "widoczność". Jesli komuś zależy of course, bo, choć niektórym może być trudno w to uwierzyć, wciąż są ludziska, którzy piszą z pasją i bez przeliczania każdego posta na złotówki.
Jednak nawet ci, którzy piszą blogi tylko dlatego, że lubią a nie dlatego, że muszą ucieszą się z większej liczby czytelników. Jednym ze sposobów działających na wujka Google jest chwytliwy tytuł. Tytuł powinien zaczynać sie od słowa "jak" i podawać na tacy gotowe rozwiązanie problemu, który dręczy miliony internautów.
Przykładowo "Jak zarabiać na blogu". Zatytułuj tak post, napisz kilka złotych rad (które wcześniej sama "wyguglowałaś") i zwiększ swoje szanse na fejm. Albo i nie. Why? Wpisz zapytanie "jak zarabiać na blogu" w wyszukiwarkę. Ile jest wyników? No właśnie.
Wnioski z tego są głównie takie, że pisanie blogów jest obecnie ściśle powiązane z kasą. Czy to 25 zł za post, czy 500 czy 4000; pecunia non olet, tym bardziej, że nawet zazwyczaj z domu nie trzeba wychodzić, ubierać się, makijażu robić, w korkach stać, wykonywać poleceń szefa. La vie est belle. Pytanie tylko: jak długo?
Ale! Nie będziemy dzisiaj filozofować i troszczyć się o plan emerytalny bloegerek. Dzisiaj mamy o wiele ważniejszy problem do omówienia. Problem, nad którym każda pani domu głowi się kilka razy w roku.
Jak zorganizować przyjęcie w domu?
W dzisiejszych czasach ludzie rzadko już wpadają do siebie ze spontaniczną wizytą. Powód jest oczywiście doskonale wszystkim znany: zabieganie, zapracowanie, mało czasu. W ogóle zauważam, że stwierdzenie "nie mam czasu" stało się swoistym wytrychem i wymówką na wszystko. Nie masz czasu na spotkanie z bliskimi? A może po prostu popierdzieliły Ci się priorytety? Bywa. Znamy to z autopsji.
Przygotowanie skromnej proszonej kolacji czy obiadu dla przyjaciół lub rodziny wcale nie musi być czasochłonne. Da się to gładko ogarnąć pamiętając o kilku prostych zasadach. Po pierwsze, zapomnij o staropolskim:
#postawsięazastawsię
To jest nasz punkt wyjścia. Jeśli masz zamiar potraktować spotkanie jako okazję do lansu no to sorry, nie dogadamy się.
A teraz uwaga: podaję kilka złotych zasad. Macie kartkę i ołówek w gotowości? Zatem notujemy!
#1 gotuj zgodnie z sezonem
Wybór dań składających się w większości z produktów sezonowych jest gwarancją tego, że będzie pysznie i świeżo. Jeśli jest sezon na szparagi pomyśl może o przystawce ze szparagami w roli głównej. Jeśli jest sezon na truskawki koniecznie uwzględnij je w deserze, itd, itp.
#2 wybierz dania nieskomplikowane i sprawdzone
Jeśli nie masz czasu to przygotowywanie dań czasochłonnych wyklucza się chyba samo. Nie jest to również dobry moment na eksperymenty kulinarne. Zdecuduj się na dania już wypróbowane, ewentualnie możesz je dodatkowo "podkręcić" ciekawym sposobem podania.
3# przygotuj wcześniej
Pomyśl, które z czynności możesz zrobić z wyprzedzeniem? Może pokroić ser i schować go do szczelnego pojemniczka? Przygotować dressing? Ugotować coś, co potem wymaga tylko podsmażenia? Jeśli skomponujesz menu z głową okaże się, że bardzo dużo z przygotowań do kolacji czy obiadu możesz zrobić dzień wcześniej a gdy juz przyjdą goście nie będziesz musiała siedzieć non stop w kuchni tylko będziesz miło spędzać czas.
#4 udekoruj stół bezpretensjonalnie
Nie ma chyba nic gorszego niż stół zastawiony durnostojkami z ryzykiem zburzenia całej misternej instalacji przy pierwszym toaście. Oczywiście, jeśli masz w domu stół konferencyjny możesz sobie pozwolić na wydumane bukiety wielkości piłki lekarskiej bądź sześcioramienne świeczniki (tylko nie zapomnij zapalić świec!). Jednak w naszych "normalnych" warunkach stawiajmy na prosty bukiet kwiatów, najlepiej takich z działki, ogródka czy łąki. Właściwie jeśli masz kwiaty lub zielone gałązki na stole to masz już dekorację. Im prościej tym lepiej. Akurat kwitnie bez? Świetnie! Jaśmin? Włóż kilka gałązek do wazonu i voila! Po co kombinować?
#5 procedury procedury procedury
Możecie się śmiać, możecie pukać w czoło, ale uważam, że gdy zapraszamy gości do domu, bez względu na to czy to jest rodzina, przyjaciele czy znajomi z pracy powinniśmy to robić zgodnie ze sztuką savoir-vivre i nie odwracać kolejności według naszego widzimisie.
Zapewne dla większości z Was to oczywista oczywistość, ale kiedyś przeczytałam na jakimś blogu o podawaniu na przystawkę....deseru!! Wow! Czyli co? Podano deser, można iść do domu :-) Nie bez powodu przecież nie jemy slodkiego przed obiadem (przynajmniej naszym pociechom mówimy zawsze: "nie jedz słodkiego przed obiadem", ha ha). Dlaczego? Gdy zjemy deser przed obiadem dajemy sygnał naszemu żołądkowi, a właściwie naszej mózgownicy, że już jesteśmy najedzeni i nie potrzebujemy więcej, a w sumie rozsądniej byłoby zjeść najpierw coś konkretnego i odżywczo wartościowego a nie sam cukier?
Po przemyśleniu sprawy uznałam, że to jednak może nie jest taki głupi koncept. Podajesz deser na początku, goście się nasycą i na obiad można podać małe porcyjki, bo i tak nikt nie zje więcej. Czy ten, kto wymyślił podawanie deseru na przystawkę nie był czasem z Poznania lub okolic? Bez urazy, sama pochodzę z Wielkopolski.
Ok, koniec żarcików. Proszę notować co i jak jedzie po kolei:
1. aperitif
Witamy gości lampką czegoś lekkiego, prosecco jest zawsze dobrym i bezpiecznym wyborem
2. przystawka
Lekkie danie w niewielkiej porcji, coś co zaspokoi pierwszy głód podczas gdy danie główne "dochodzi". Może to być zupa krem, bądź inna nieskomplikowana przekąska. Polecam szczególnie nasz ostatni hicior: grzanki z serem camembert, granatem i kremowym octem balsamicznym. Pyszne, mega proste i ładnie wyglądające. Edit: mega pyszne!!
3. danie główne
Zalecam upewnienie się, czy nasi goście są "wszystkojędzacy". W dobie celiakii, wegatarianizmu i weganizmu musimy być przygotowane na każdą ewentualność. Oczywiście jeśli zapraszamy przyjaciół czy rodzinę ten problem odchodzi, bo znamy się jak łyse konie. Najbezpieczniej jest wybrać dania/skadniki powszechnie lubiane i nie zmuszać nikogo do konsumpcji żabich udek czy ozorków. Nie przesadzajmy też z ostrością dań; nie każdy lubi pikantne jedzonko.
4. deser + kawa
Tutaj chyba wszystko jasne. Nie przesadzajmy z cukrem i pamiętajmy o owocach sezonowych.
Oczywiście między punkt 3 i 4 jak najbardziej może wjechać na stół deska serów czyli punkt 3 i 1/2, szczególnie jeśli zamierzacie uskuteczniać nocne Polaków rozmowy przy stole. A zamierzacie, prawda?
To ode mnie byłoby na dzisiaj już wszystko. Jeśli zechcecie się podzielić swoimi sprawdzonymi sposobami na udane spotkania przy stole ( a jestem pewna, że takie macie ) tudzież Waszymi niezawodnymi daniami, które przygotowujecie z zamkniętymi oczami będzie mi niezwykle miło.
Pozdrowionka!!
XOXO
Uwielbiam posty "jak" chyba nabijam te statystyki - hihihi. A tak już całkiem poważnie. Dzięki, że wierzysz w tych co piszą troszkę do szuflady, po prostu lubią to. Strasznie nie lubię gdy znane blagierki śmieją się z tych, co nie stosują wszystkich trików i nie przejmują się niskim czytelnictwem i oczywiście krytykują takie blogi od góry do dołu. Z drugiej strony potwierdzam, że ciągle szukam rady na coś i najbardziej lubię te blogowe, a nie wysyłane przez portale. Co do miłych przyjęć, to cudowne są takie gdy wspólnie z gośćmi gotujemy. Umawiamy się ze znajomymi, każdy deklaruje co zrobi: przystawkę, zupę, danie główne, deser. Spotykamy się i wspólnie gotujemy przy miłym aperitifie. Jest wesoło, integracyjnie i każdy po równo pracuje :-). Jeśli chodzi o deser to piszesz, że deska serów przed... Będąc w Portugalii sery są w Menu deserów (niechcący koleżanka zamówiła myśląc, że to sernik), we Francji podaje się często zamiast.
OdpowiedzUsuńWierzę, i o wiele bardzij takie blogi właśnie lubię. Czy się śmieją? Oj tak i nawet nie moga tego zrozumieć, że można pisac blog ot tak, bez korzyści materialnych, wręcz jest dla nich to głupie. No cóż, same sobie tym wystawiają świadectwo. Twój pomysł na przyjęcie bardzo mi się spodobał i powiem Ci, że wdrażam go przy najbliższej okazji! Z Francją i Portugalią racja :-) serdecznie pozrawiam!!
UsuńCzyli co? Jeszcze trochę i będę dinozaurem, bo na blogu nie zarobiłam ani złotóweczki jeszcze :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za urządzaniem przyjęć, bo u nas za ciasno. Jeśli już to spontaniczny grill w sezonie ze znajomymi. Wtedy tylko jakaś sałata, przekąski, danie główne samo się robi, a za wystrój robi ogród. I po kłopocie ;)
Nie chę Cię martwić, ale już jesteś dinozaurem, hi hi hi. Grill to zawsze dobry pomysł, szczególnie gdy ma się taki wystrój :-) Ale przyznaj, że też musisz nad tym wystrojem troszezckę popracować :-)
UsuńPlanowanie i to z Excelem :-) tak ogarnełam wiele ogrodowych przyjęć łącznie z dwiema komuniami na ponad 40 osób :-) bez catheringu :-)
OdpowiedzUsuńDorotko, czapki z głów! Fakt faktem, że dobry plan jest kluczem do wszystkiego, ale 40 osób to ja raczej bym nie ogarnęła!
UsuńO matko i jedyna na dodatek! Chyba muszę się wypisać z blogowania, bo nie cierpię postów zaczynających się na "jak" (wyjątkiem jesteś oczywiście Ty). :)) Ale słowo, że nie lubię - czuć chwytem marketingowym, no czuć. Ale może dlatego, że ja naprawdę piszę z czystej przyjemności pisania. Nie zarabiam (póki co) :)), nie zmuszam nigdy (nawet przy Candy) nikogo, by został obserwatorem, nie podliczam statystyk. No ale to wszystko dlatego, że robię co lubię i lubię to co robię.;) Jednocześnie rozumiem, jak najbardziej, te blogerki, które na pisaniu blogów w taki czy inny sposób zarabiają, czy to przez reklamy, czy swoją działalność - muszą tą sferą wspomóc się - to oczywiste. Jak sobie policzę te miliardy godzin poświęcone na pisanie, zdjęciowanie, etc, to czasem też się łapię za głowę - toż to pół etatu! Czas zacząć zarabiać, choć na waciki. :)))
OdpowiedzUsuńA co do przyjęcia, to ja zawsze (ku rozpaczy męża) eksperymentuję na gościach! Z różnym skutkiem.;)
Buziaki
No co Ty, nie wypisuj się! Tak sobie myślę, że jeśli coś naprawdę człowiek lubi robić, mam na myśli hobby, to nie przelicza poświęconego czasu na pieniążki. I to jest chyba w hobby najpiękniejsze.
UsuńJa często robię spotkania w domu, zawsze staram się robić coś co już umiem zrobić i nie musze się stresować czy mi się uda czy nie, Zawsze przygotowuję coś sprawdzonego co lubią wszyscy. Dodaję również nowości, coś co obczaiłam niedawno.
OdpowiedzUsuńPrzygotowuję napoje zawsze z górką.
Uwzględniam rzeczy które lubią moi znajomi/rodzina, alergię np na gluten.
Czyli bezpiecznie z nutką szaleńswta. tez tak mam :-)
UsuńI na moim blogu znajdzie post z tytułem zaczynającym się od jak...
OdpowiedzUsuńNie zarabiam jednak na tym, nie jest to moim celem i nie udzielam rad, których wszędzie pełno. Piszę, co myślę i cieszę się gdy jestem inspiracją dla innych.
Przepis na przyjęcie akuratny i zachęca do zaproszenia gości, w dodatku fajnie napisany:)
Kiedyś po poradę biegło się do mamy, cioci, babci...dziś pytamy o radę przeglądarkę internetową. Takie czasy. Buziaki Gosiu!!!
UsuńPoznaniak nie dałby deseru przed obiadem. Taniej wyjdą ziemniaki albo jakaś kasza :) Z tym "jak" to dużo prawdy - bardzo chwytliwy temat :) Pozdrawiam serdecznie z Poznania :)
OdpowiedzUsuńnie wpadłabym na te ziemniaki i kaszę:) btawo za poczucie humoru-uwielbiam!!!
UsuńNic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)
dziękuję i ściskam mocno!!
UsuńŁooo matko...to ja i bez z działeczki???!!!!! Niniejszym zaświadczam, że wszystko było przepyszne, przepis na grzanki już ukradłam, sznycelki było wyborne a szparagi...hmm jedyna ich wada, że szybko poszły;)))) brawo Ty:)
OdpowiedzUsuńMadziu, perfekcja!!! I te smakołyki:):):):)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię ciepło