Prezenty DIY na Dzień Mamy? Tak, ale....
W zeszły piątek, korzystając z wolnego przedpołudnia i pięknego słońca wpadającego przez okno sypialni, rozłożyłam na biurku swoją kolekcję starych zdjęć. Mam szczęście, bo jestem w posiadaniu pięknych, przedwojennych fotografii rodzinnych - nie można sobie wyobrazić lepszej pamiątki, prawda? Biorąc pod uwagę wszystkie zawirowania losu, wojnę, repatriację, myślę sobie, że należy uznać to niemal za cud, że te fotografie ocalały.
Jakie są stare te stare zdjęcia? Piękne oczywiście! W kolorze sepii, na sztywnym kartoniku, z odręczną dedykacją na odwrocie, z wytłoczonym logo fotografa. No i przede wszystkim mają duszę! Każde z nich jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Przemyślane w każdym detalu. Dziś użylibysmy pewnie słowa: wystylizowane. Ale! To nie są stylizacje instagramowe, które mają za zadanie okłamanie nas, udawanie czegoś, czego nie ma, sprawianie pozorów w celu poprawienia swojego samopoczucia i dowartościowania się.
Te przedwojenne stylizacje pokazują nam wyjatkowość chwili. Panowie w garniturach, Panie w eleganckich sukienkach z bukietem kwiatów w dłoni, piękne tło. Taka wizyta u fotografa to było bardzo ważne wydarzenie, bo przecież było to moment, kiedy powstawały cenne pamiątki, które miały przetrwać pokolenia. Nie do pomyślenia dziś, ale kiedyś przecież ta przyjemność nie była powszechnie dostępna a dziś wszystko jest insta - teraz, natychmiast, już! I w sumie tyle też trwa. Chwilkę. Pstryknij (tak, dokładnie takie samo ujęcie co tysiąc osób przed tobą, pokaż znajomym i obcym ludziom na wszystkich dostępnych SM, zapomnij, powtórz. Jakie to będzie miało znaczenie? Zerowe. Czy ktoś o tym będzie jutro pamiętał? Nikt.
Uwielbiam te moje stare zdjęcia! Przekładam, oglądam, rozkładam. Egoistycznie zagarnęłam je wszystkie dla siebie i to ja, w naszej rodzinie, jestem strażnikiem Texasu. Do starych, rodzinnych zdjęć mam stosunek taki sam jak do książek: są moje i ręce precz! Mogą opuścić miejsce przebywania tylko i wyłącznie w mojej asyście. Chyba, że.... poświęcę kilka godzin, zrobię zdjęcia zdjęciom, zaprojektuję foto-książkę i zamówię kilka egzemplarzy. W ten sposób nie tylko ja będę mogła się cieszyć tymi pamiątkami i, przy okazji, mam pomysł na idealny prezent na Dzień Mamy!
Bo idealny prezent powinien mieć duszę, powinien być piękny i wartościowy. Mówią też, że praktyczny, ale takie to może zostawmy na imieniny. Więc jeśli ktoś spodziewał się w tym poście całej listy idealnych prezentów na Dzień Mamy, to sorry! Odsyłam do wujka google: znajdziecie tam prawie 200 000 wyników w języku polskim i ponad 9 milionów w języku angielskim. Większość z tych "list najlepszych prezentów na Dzień Mamy" powstała dla linków afiliacyjnych i jest zbieraniną wazoników, kubeczków, pater i kosmetyków. Oczywiście, zakładam, że jednak można tam trafić na jakąś sensowną inspirację?
Zapewne niektóre z Was mogły się spodziewać zestawienia pomysłów w stylu "najlepsze prezenty DIY na Dzień Matki", w końcu jestem zadeklarowaną fanką zrób-to-sam. Też Was rozczaruję.
Otóż, w moim skromnym mniemaniu, prezenty DIY są świetną opcją, ale najczęściej wtedy, gdy jesteśmy dziećmi i chcemy podarować coś mamusi. jakie to słodkie! Bluźnię? Być może, jednak nie wyobrażam sobie, by dorosła kobieta chciała podarować swojej mamie przerobioną doniczkę z Ikea za 5 zł lub coś równie odkrywczego i taniego (i tandetnego, ale to juz kwestia gustu). Że nie o pieniądze się rozchodzi tylko poświęcony czas i pamięć? Ależ owszem! Chcesz poświęcić czas? Zaproś mamę na spacer i dobrą kawę z ciastkiem. Amen. To mówiłam ja: polska prekursorka i fanka DIY. DIY z klasą. A to chyba robi różnicę, przynajmniej tak to pojmuję:-) You know what I mean:-)
W sumie taka foto-książka to po trosze jest DIY. Nie wiem jak Wy, ale ja uważam to za strzał w dziesiątkę. W tej kwestii, zupełnie bezinteresownie, polecam Wam stronę printu.pl. Zobaczycie, spodoba się Wam, szczególnie, że teraz dostaniecie rabat na Wasze zamówienia i to nie jakieś śmieszne 10 czy 20 % - dostaniecie aż 47 % zniżki. Twój kod rabatowy znajduje się TUTAJ. Grzech nie skorzystać!
Korzystając z faktu, że rozłożyłam te swoje zdjęcia na biurku poczyniłam szybkie DIY (a jednak!).
Kiedyś zrobiłam taki "ekspozytor" do zdjęć, który jest wszystkim dobrze znany: ramka plus sznureczki plus klamerki. Teraz sprawę troszkę unowoczesniłam (stare i nowe - świetne połączenie, prawda? tak samo dobre jak rabarbar z truskawkami!) i zamiast sznureczka użyłam lampeczek led. Jak Wam się podoba?
Ramka jest bardzo stara! Widzicie ślady po kołatkach? Jak na strażnika Texasu przystało, trochę takich starych łupów mam, w końcu wychowałam się w poniemieckim domu z tajemniczym strychem pełnym skarbów, które skarbami były (i są) najczęściej tylko w moim mniemaniu. Odnoszę wrażenie, że pół dzieciństwa spędziłam na tym strychu, choć strasznie się bałam duchów Niemców, którzy kiedyś ten dom zamieszkiwali. Silniejsza niż strach była jednak chęć eksplorowania.
Waszym zdaniem jaki jest najlepszy prezent na Dzień Mamy? Co Wy chciałabyście dostać? Korzystacie i inspirujecie się gotowymi internetowymi listami prezentów czy raczej traktujecie je z rezerwą. A może w ogóle nie zwracacie na nie uwagi? Jeśli prezent DIY, to jaki?
Piszcie, piszcie koniecznie a tymczasem ja pozdrawiam Was gorąco i przesyłam moc uścisków!
XOXO
PS-post powstał we współpracy z printu.pl
O rany.... napisałam kilometrowy komentarz i wszystko mi wcięło przy wysyłaniu :/
OdpowiedzUsuńWięc jeszcze raz, ale teraz tak w kilku słowach, stare zdjęcia kocham miłością wielką , jestem szczęściarą, bo mam ich naprawdę sporo, wiele z nich ma ponad 100 lat <3
Prezenty DIY bardzo lubię i cenię, ale tylko takie z klasą i gustem, a nie kolejne kurzołapy, które stawiamy gdzieś w kątku, bo wyrzucić szkoda, ze względu na ofiarodawcę :)
Magda, ściskam serdecznie, Agness <3
Zdecydowanie kurzołapom mówimy nie😀 uściski wielkie i dziękuję za wizytę!!
Usuńsuper pomysł ,ja uwielbiam stare zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję😀
UsuńMyślę,że taka foto-książka ze starymi rodzinnymi zdjęciami to wspaniały prezent! Wzruszy niejedną osobę-nie tylko mamę :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje😀
UsuńUrocza ta ramka!
OdpowiedzUsuńA stare zdjęcia (czy zdjęcia w ogóle) uwielbiam <3 Moja mama jest w naszej rodzinie takim strażnikiem jak Ty... Pozbierała też jeszcze prócz zdjęć opowieści - historie ludzi z naszej rodziny, wspomnienia... Nie jest tego bardzo dużo, ale cieszę się, że jest w ogóle... I szkoda, że do niektórych rozmów nie da się już wrócić... To takie przypomnienie dla mnie, palec wycelowany w plecy albo w bok - dźgający, bo ma boleć - żeby się ruszyć, wpaść na kawę do tych, którzy jeszcze żyją i ich wypytać... Niech opowiadają, niech łezka się w oku kręci, niech jakiś uśmiech zmieszany z grymasem zawita na ich twarzy, jak gdyby byli przy Tobie tylko ciałem, a duchem tam i wtedy...
Ta kawa na mieście czy gdzie indziej - poświęcony czas... To chyba najlepszy prezent...
Albo książka - moja mama je uwielbia ;)
Ale racja - żadna rzecz czy upominek nie zastąpi bycia - poświęcenia czasu. Wiesz co, poddałaś mi pomysł... Mam ochotę wyciągnąć mamę do kina, potem do budki fotograficznej ;D Tak dawno nie byłyśmy razem na filmie... Ostatnio... na "Jane Eyre"?
Pomysł z kinem, a w szególności z tą foto budką genialny!! Mam nadzieję, że uda się Wam miło spędzić czas. Buziaki!!
UsuńTakie zdjęcia są wspaniałe!
OdpowiedzUsuńpotwierdzam:)
UsuńMagda, na temat tandetnych prezentów przybijam Ci piątkę! Od paru dni rodziła mi się w głowie właśnie myśl na temat obdarowywania.... hehe! Będę miała Zieit und Laune to pewnie nabazgrolę... Co do prezentów na Dzień Mamy to dostałam od mojego Najmłodszego buziaka i życzenia, Sredni zrobił mi białą różyczkę z papieru (bezcenne!!!), a Najstarszy jeszcze się nie pokazał, bo na urlopie w Grecji....
OdpowiedzUsuńPrzybijam piątaka i... Ich drucke die Daumen:-) za czas i wenę, bo brakuje blogów i postów do poczytania!
UsuńŚwietna inspiracja:)
OdpowiedzUsuńPomysł rewelacyjny! I nowoczesny fotoalbum ze zdjęciami z przeszłości i te zdjęcia w starej ramie - mają coś w sobie magicznego! :)
OdpowiedzUsuń