Wino, kobiety, makramy i dywany {wnętrza}
Z góry uprzedzę, że nia chciałabym, aby moja makrama była główną bohaterką dzisiejszego posta. Może jednak tak się stać, że będzie. Ale może umówmy się, że nie chodzi o moją makramę (koślawą i nieporadną) tylko o wszystkie makramy świata? A Bóg jeden raczy wiedzieć ile ich już zapleciono! Miliony? I wciąż doplatają sie nowe!
W ogóle jak to się stało, że postanowiłam upleść makramę? Przecież to takie niezgodne z moimi zasadami: popłynąć z prądem. Wszystko przez dywan! I przez skrzynię! Najpierw był dywan przywieziony zeszłego lata z Albanii, potem była skrzynia. Dywan najpierw zamieszkał w sypialni, jednak po tym, jak w końcu udało mi się kupić umyśloną skrzynię zamiast zwykłego stolika kawowego (podobną skrzynię miała moja przyjaciółka Alex i taki mam sentyment, że innej opcji nie było) okazało się, że rzeczony dywan idealnie komplementuje rzeczoną skrzynię. Albański dywan powędrował do living-room'u. To pociągnęło za sobą następne zdarzenia. Bo gdy już ten albański dywan znalazł się pod skrzynią, pomiędzy sofą a fotelem, okazało się, że pokój robi się tak jakby w tylu boho. To z kolei oznaczało, że dywan w kącie jadalnianym (nudny, beżowy) tak bije po oczach swoją bezpłciowością, że po prostu musi się zwinąć i zniknąć z pola widzenia.
Szybciutko (aż sama się sobie dziwię, bo to do mnie niepodobne) pojawił się godny następca. Podobnie jak dywan sypialniano-biurowy ( do wglądu w tym poście ) pochodzi z tego sklepu. Gdy już oba dywany plus skrzynia nabrały mocy urzędowej okazało się, że ściana nad sofą, która do tej pory pozostawała pusta, zaczęła tą swoją pustką krzyczeć. Od czasu wielkiego malowania rok temu na ścianie widniało wielkie nic. Wcześniej była tu galeria czarno-białych pocztówek z widokami z Nowego Jorku, ale stwierdziłam, że już się napatrzyłam, pora teraz zobaczyć to wszystko osobiście. Plan jest. Wysoko na liście priorytetów. Tak czy siak, pustkę trzeba jakoś zapełnić, a ponieważ nie bardzo mogliśmy się zdecydować co to ewentualnie mogłoby być, przyszło mi do głowy coś niskokosztowego, szybkiego w realizacji, prostego, zaspokajającego natychmiast głód dekoracji. Taki fast food dla wnętrza. Makrama znaczy się.
Zaczęły sie poszukiwania gałęzi. Z tym poszło szybko. Jeden spacer i z głowy. Potem, poszukiwanie odpowiedniego sznurka. Koloru, grubości, faktury. Koniec końców, sznurek znalazłam w liroju na dziale z gwoździami. Bawełnianiy, w naturalnym kolorze, grubośc 2,5 mm w cenie 9,99 zł za motek 35 m. Kupiłam dwa i dwa zużyłam. Tylko dlatego, że to była moja pierwsza próba (w dorosłym życiu) i bałam się, że nagle zabraknie mi sznurka. Nacięłam więc zbyt długie kawałki, ale zawsze to lepiej chyba trochę sznurka zmarnować niż potem kombinować i sztukować.
Treaz czas na odpowiedni tutorial. Wchodze na jutiuba. Wpisuję "macrame tutorial for beginners". Wyskakuje mi srylion wyników. Różne dziwne.
Tutorial nr 1: pani plecie makramę z białego sznurka na tle białej ściany. Geniusz po prostu. Jak ja mam tu cokolwiek zobaczyć?
Tutorial nr 2: dziewczę zaplecie makramę, ale uprzednio nagada się o dupie Maryni. A co mnie to interesuje?
Tutorial nr 3: laseczka w spodnium z gołymi plecami i wychylającymi się (że niby ich nie widać, ale jednak) cyckami wije się przed kamerą zaplatając makramę. Serio? To aż taka jest konkurencja wśród zaplataczy, że aż trzeba się do takich sztuczek uciekać? I w sumie do kogo ten tutorial jest skierowany? Zakładając, że panowie raczej makram nie tworzą (ale zapewne się mylę, dzisiejszy świat wszak zrobił sie pod tym względem trochę popieprzony) mam dziwne podejrzenie, że to tutorial dla pań preferujących panie. Czyli nie dla mnie. Spadam stąd.
Gdy już znalazłam tutorial nie urągający moim homofobicznym przekonaniom okazuje się, że ja nie potrafię zapleść makramy oglądając filmiki! Ja jednak jestem z pokolenia, ktróre uczyło sie z obrazków w książkach. Sorry Winetou, to nie dla mnie. Szukam zatem instrukcji obrazkowej. Na moim ukochanym Pineterście, of course!
Jest! Mam! Najłatwiejszy węzeł na pączątek. Mężu, otwórz mi butelkę tego mołdawskiego wina! Jedziemy! (jedziemy kochani!). Plotę! Plotę? Coś mi tu kurna nie wychodzi. Którędy ten sznurek idzie? Dlaczego to mi nie wychodzi? Przecież już to robiłam w dzieciństwie na zet-pe-tach! Dlaczego mi to nie wychodzi?
Węzły od nr 1 do nr 20: każdy inny, każdy żyje swoim życiem. Ja pierdzielę, pieprznę to zaraz w cholerę! Czekaj, czekaj, coś mi tu.....aaaaa....dobra....to tak się robi! No spoko, już ogarniam, już. Węzły od 21 do 39: skup się! ten sznurek zawijasz pod spód, ten górą, przecież to nie może być trudne! instagramerki to robią! Węzły od 40 do 67: całkiem przyzwoicie. Węzły od 68 do 84: zaplatam już bez patrzenia na obrazek. Kurcze! To jest fajne! Węzły od 85 do 91: idealne! Koniec zaplatania. Makrama się skończyła. Ale jak to? To już?
Już. Koślawa, ale własna. I zapełnia pustkę. I do dywanów pasuje. I do skrzyni. Jak to mężu rzekł: zawsze to jakiś pochłaniacz kurzu. Może się przydać :-)
Jaki jest morał tej historii?
Piłaś? Nie zaplataj makramy!
Don't drink and make macarame!
XOXO
Wasza macramerka (to będzie mój nowy pseudonim sceniczny)
w stylizacjach używałam z dziką przyjemnością:
wnętrze
dywan jasny: Dywany Chemex
dywan czerwony: pamiątka z Albanii
sofa: Ikea
skrzynia: aukcja internetowa
makrama: DIY
patyk: las, okolice Zalewu Bardowskiego
sznurek: Leroy Merlin
podkładki drewniane: DIY (instrukcja wykonania TUTAJ)
ja
bluzka: H&M
zegarek: Michael Kors
buty: Parke Lane
spodnie: Zara
lakier do paznokci: Essie A list
PS - z ostatniej chwili! Znalazłam gościa zaplatającego makramy! Co prawda spodziewałam się raczej jakiegoś hipstera w rurkach, ale trzeba brać, co jest, wybrzydzać nie będziemy, prawda?
Post powstał we współpracy z firmą Dywany Chemex
hahahaha , dobrze poszło , po nastepnej butelce byś jeszcze bardziej skomplikowaną zrobiła ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się przymierzam, hi hi hi bużka!
Usuńi wyjątkowo w pogoni za modą u mnie czeka makrama na wykonanie :) tutki pozbierane,gałąź jest, po sznurek wybieram się już od 2 tygodni, tylko do pasmanterii wciąż mi nie po drodze :) zaintrygowałaś mnie tym LM :) to bawełniany sznurek???
OdpowiedzUsuńa na marginesie, a w zasadzie przede wszystkim wyszła świetna :) podziwiam
i pozdrawiam
Ania
Tak, to jest bawełniany sznurek, całkiem przyjemny. Dzięki za tyle miłych słów! Pozdrawiam cieplutko!
Usuńdzięki wielkie :) a słowa... w pełni zasłużone, bez kadzenia :)
Usuńpozdrawiam cieplutko
Dzięki jeszcze raz! Takie bez kadzenia są the best! buźka!
UsuńPiekna makreama dodaje wnetrzu takiego ciepla :D
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńMam ochotę zwinąć mój nudny dywan ze szwedzkiego sklepu :-)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam :-)
UsuńMakrama bardzo fajna... ciekawa jestem jaki byłby efekt po jeszcze jednej butelce wina ;))))
OdpowiedzUsuń...aha... i nie mogę nie wspomnieć ;) piękny kieliszek :D
Ściskam serdecznie, Agness <3
Kochana, po jeszcze jednej butelce to ja bym nowe węzły wymyślała :-) dzięki!!! buźka!
UsuńHAHAHA-jak zwykle uśmiałam się prawie do łez!!! :))
OdpowiedzUsuńJak plotłam pierwszą makramę to też mi te sznurki szły nie tak jak trzeba ;p
Ale potem jak się załapie to chce się więcej i więcej!!!
Skoro tak szybko ci to poszło to musisz teraz jakąś większą i bardziej poplątaną zrobić :)) Dobre jest to,że te sploty makramowe zawsze można rozpleść i zrobić jakąś nową!
Tego pana też oglądałam :))
Jak to prawie? Czyli za słaby tekst!! Buuuu...muszę się następnym razem bardziej postarać :-) większa, o wszem, ale chyba dopiero w wakacje, to faktycznie wciąga!
UsuńMorał nr 2?
OdpowiedzUsuńNie zaplatasz makramy? Wypij! ��
Pozdrawiam, Marlena :-)
Love you!!!!! ma się rozumieć, że taki jest morał nr 2! buziaki!
UsuńIdzie się uśmiać, naprawdę. Teraz rozumiem słabe zainteresowanie na moim instagramie... Naiwna jestem i niekumata :)
OdpowiedzUsuńผ่านเว็บ B2BET
Wystarczy zastosować się do moich rad i sława jest w zasięgu ręki :-) pozdrawiam serdecznie!
UsuńZniechęciłaś mnie ! Też chciałam własną makramę. Ale morał i finał opowieści jest! więc i może też spróbuję, ale nie przy piwku :D
OdpowiedzUsuńCoś mocniejszego też może być :-)
UsuńPodoba mi się ale nie porwałabym się na zrobienie jej.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego? Przecież to bardzo prosta sprawa :-)
Usuń