Przedświąteczny detoks czyli wianek z trzech składników {DIY}


Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.... Bo tylko ten chleb powszedni nie jest w stanie nam się przejeść, cała reszta, którą serwuje nam dzisiejszy świat, tak nahalnie, głośno, nieproszenie, bez umiaru jest co najmniej mało strawna.

Okres przedświąteczny, który z roku na rok zaczyna się coraz wcześniej wprawia mnie, jak żaden inny, w zakłopotanie, zażenowanie, zdziwienie, a w końcu w niechęć i totalna negację. To pewnie kwestia mojego podeszłego wieku. Przypominam, że mam lat czterdzieści jeden. Mój mózg już po prostu nie ma tej młodzieńczej zdolności wchłaniania wszystkiego, łykania jak młody pelikan, łapczywego rzucania się na chłam. Bo wszyscy. Bo modne. Bo wszędzie. Bo tak.

I to nawet nie jest moja zła wola czy też wrodzona chęć bycia przekornym. Po prostu mój organizm poczuł przesyt i powiedział dość! Więcej nie zniesę :-) Nie ma co dorabiać do tego jakiejś ideologii. Najzwyczajniej w świecie wyrosłam z pewnych rzeczy i nauczyłam się trudnej sztuki świadomego wyboru. Nie tylko ludzi, którymi się otaczam, ale i całej reszty. Bo wracając do chleba: można kupić ten pseudo-chleb z proszku, który to sprzedawany jest w marketach i dyskontach pod hasłem "codziennie świeżo wypiekany w naszej piekarni". Bo tani jest, bo ciepły akurat z pseudo-pieca wyjęty, bo nie chce mi się stać za chlebem w kolejnej kolejce skoro i tak w tym sklepie swoje przy kasie odstać muszę. Można jednak zadać sobie trochę trudu, wejść do prawdziwej piekarni, z prawdziwym chlebem, poczekać być może pięć minut w kolejce, zapłącić dwa złote więcej. Kwestia wyboru. Naszego.

Taki lajf, że najłatwiej płynąć z prądem, robić coś tylko dlatego, że inni tak robią, kupować coś tylko dlatego, że inni kupują. A może jednak warto troszeczkę się wysilić. Zastanowić się. Wybrać mądrze. O! Taki Adwent! Czyż to nie jest najlepszy czas na zastanowienie się? Przemyślenie? Oczyszczenie własnego ogródka z chwastów? Wszyscy wszak gromadnie zaczęliśmy odliczać, palić świece (koniecznie ponumerowane), ponoć czekamy! Ale na co? Na prezenty? Na strojenie domów? No chyba, bo jakoś na żadnym z blogów nie udało mi się znaleźć choć jednego słowa wspominającego o tym, że czekamy na Pana Jezusa, który ma się narodzić, że to Jego urodziny będziemy tak naprawdę świętować.

W związku z powyższym zafundowałam sobie luksusowy detoks. Wszyscy ci, którzy od listopada zarzucali mnie zdjęciami choinek, ozdób, które rzekomo muszę kupić, list prezentowych, które rzekomo zostały przygotowane z myślą o mnie, a tak naprawdę mają zapewnić pasywny dochód kolejnej blogerce zniknęli z mojego życia. W tym miejscu powinnam zapewne powiedzieć, że wiem, że rozumiem, że prawa rynku, ze marketing, że biznes. Otóż tak, rozumiem, że ktoś potrzebuje na tym zrobić pieniążki. Naprawdę. Ja tylko najzwyczajniej w świecie nie muszę brać w tym udziału. Won zatem z mojej listy mailingowej, precz z grona obserwowanych. Ja chcę poczuć klimat Świąt, ale nie w listopadzie. Wystarczy mi tak na tydzień przed. Wraz z zapachem żywej choinki ubranej dzień, może dwa przed Wigilią. Wraz z zapachem kiszonej kapusty i suszonych grzybów. Wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki. Bo naprawdę czasami lepiej by zostało tak, jak było.

Przedświąteczne porządki mam zatem już z głowy.

A tak w ogóle to chciałam pochwalić się moim tegorocznym wianuszkiem. Nie mam adwentowych instalacji z czterema świecami w tym roku (kto jeszcze?), nie mam kalendarza adwentowego (hop! hop! jest tam kto?), zamiast tego mam ten swój mega prosty wianuszek. Bez żadnych ozdobników.

#SimplicityIsTheUltimateSophistication


Wianuszek wykonany jest tylko i wyłącznie z trzech składników:

tamborka

igieł sosny

nitki

Krótka historia pt "jak wykonać" zawiera się w trzech obrazkach poniżej:





Myślicie, że da się przygotować do Świąt w rytmie slow? Bez list, bez punktów do odhaczenia, bez stresu, gonitwy, niedoczasu, szorowania podłóg, kupowania kolejnych ozdób, wish-list'ów i must-have'ów? Da się to zrobić w programie minimum? Spróbujemy?

XOXO



Komentarze

  1. Popieram na całej linii i pozdrawiam, tak trzymaj, nie dajmy się zwariować ;) Adwent to taki piękny czas. hel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie to wszystko już o wariactwo zaczyna zahaczać, więc czas najwyższy wyhamować. Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. U mnie nigdy nie odczuwałam przedświątecznej gorączki, nie czułam tak wielkiej presji. Nie było też szału wielkiego sprzątania, szukania, jeżdżenia po sklepach. Prezenty są, staram się je tak wybierać by ucieszyły a nie były "na odwal się". Choinka zawsze ubierana w wigilię, rano, tradycyjnie przeze mnie :) ...Bardzo denerwują mnie te świąteczne ozdoby w listopadzie, w zasadzie zaraz po święcie Wszystkich Świętych - tylko kasa, kasa, kasa...i jak tu święta nie mają stracić magii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Reklamy wmawiają nam, że magia świąt to właśnie kupowanie. A guzik prawda! Można obyć się bez nadmiaru ozdób, przyspieszania wszystkiego, dzikiego pędu, postaw się a zastaw się. Bynajmniej ja tak uważam, ale widzę, że nie tylko ja. Trochę mi raźniej. Uściski!

      Usuń
  3. Cudowny ten pierwszy akapit...
    U nas co prawda wisi baza do kalendarza adwentowego (wypełniony był do wczoraj, reszty nie zdążyłam...), no i świece stoją, ale dla mnie cały grudzień jest uroczysty, zaczynam go od własnych urodzin. W tym roku czterdzieste, więc potrzebę celebracji uważam za usprawiedliwioną:)
    Plan za to mam wielki - roraty z córeczką:) Kolejny już rok, magia jest, oczekiwanie i odliczanie...
    Mieszkamy na wsi, tu jest trochę łatwiej, wystarczy wyłączyć telewizor i kazać mężowi zmienić hasło do własnego facebooka. Ciszej jest. I spokojniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roraty....takie mało blogerskie...ha ha ha to nie ma szans się sprzedać :-) Grudniowa dziewczyna jesteś, i to takie epickie urodziny w tym roku! No moja kochana, Ty to musisz świętować!! Sto lat! U nas zresztą też epickie urodziny w tym miesiącu, bo 20-ka naszego synusia. To dopiero szok!

      Usuń
  4. Mądry wpis Madziu i taki na czasie, dlatego nasz chleb wypiekamy samodzielnie w domu i nie chodzi tu o sam chleb, ale o cały rytuał. A kropką nad i jest Twój uroczy wianek:) Pozdrawiam Madziu- Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, zdecydowanie przebijasz moje wizyty w piekarni. szacun! buziaki!

      Usuń
  5. Jam też zmęczona świętami, które trwają od września do... lutego czasami?... No bo przecież święta się skończą, ale jeszcze przez dobry miesiąc albo dwa będą nas zameczac poswiatecznymi przecenami, wyprzedazami i promocjami! A w tym roku to o mało nie rozwalilam telewizora, jak już w sierpniu (!!!) usłyszałam reklamę kosmetyków do opalania, dużej sieci handlowej, gdzie podkładem muzycznym była ścieżka dźwiękowa popularnej kolędy!!! Jeeez... litości!!!
    Pozdrawiam i baaardzo leniwych, powolnych i niekomercyjnych świat życzę- Marlena :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marlenko, Tobie również takich świąt życzę. Pięknych i spokojnych i prawdziwych. Uściski ogormne!

      Usuń
  6. Z dużą przyjemnością przeczytałam Twój post. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to niesamowicie. To super komplement! Dziękuję i przesyłam uściski:)

      Usuń
  7. Jest wiele mądrego w tym co piszesz. I wiek tez ma tu wiele do rzeczy.Ja mam 40 na karku i ostatnio weszlam do home&you i uznałam ze nic mi nie potrzeba.Ze wszystko chińska tandeta.Tak wiec zrobilam kalendarz adwentowy z pierników.Wyciągnelam starego dziadka do orzechów i metalową świecąca gwiazdę (obydwie te rzeczy zakupilam na jarmarku statoci) i wystarczy.I tak jest super.A nastrój można spokojnie wyczarowac światełkiem świec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie. Może to rzeczywiście wiek ma tutaj duże znaczenie? Jakoś tak po 40-tce człowiekowi oczy się otwierają, łatwiej odróżnić to, co ważne od rzeczy nieistotnych? Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  8. Magda, lubie Twoje posty... bo to mysli jakby wyjete z mojej glowy... trafne, celne, na czasie... nie kazdemu musza sie podobac, nie kazdy musi podzielac Twoje podejscie, ale jak to pokazuja komentarze takich Troche-wywrotowcow jest wiecej. I ja sie do tej grupki przylaczam... Mnie chyba obecnie najbardziej raza kalendarze adwentowe , ktore same w sobie zawieraja tyle prezentow, ze kreci sie w glowie. Adwent to czas oczekiwania, przygotowania, a nie szukania przyjemnosci , to przygotowanie nie musi byc niczym osladzane i umilane.Dla mnie kalendarz to kalendarz, jaki by nie byl- ma pomoc w odmierzaniu czasu, tu- na Narodziny Jezusa... "czy jestes gotow na spotkanie z Panem?" Pozdrawiam serdecznie! Marzena (lat 40 i pol ;)
    A przy okazji : Ani z Zielonego Domku (FM) Wszystkiego Dobrego!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Bo to do mnie... czuję:) zielony domek był, jeszcze do niedawna, FM było... uściski!

      Usuń
    2. Ach, jak ja lubię takie komentarze! Nie dlatego, że mi schlebiają (choć tak jest), ale dlatego, że po prostu to jest super uczucie, gdy okazuje się, że jednak jest kilka osoób o podobnej optyce. No i nie muszę chyba dodawać, że motywacja do dalszego pisania...dziekuję Ci bardzo!! buziaki!

      Usuń
  9. Śliczny :)
    Taki prosty i taki zachwycający.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. To co ja pomyślę, to Ty napiszesz... zawsze ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Cała ta magia gubi się w ilości atakujących nas obrazów i dźwięków. Ja ostatnio mam ogromną awersję do telewizora, bo niektóre reklamy wychodzą mi już bokiem. Ja rozumiem wykorzystanie motywu świątecznego, ale przy niektórych czuję totalne zażenowanie. W naszym domu choinka ubrana od niedzieli i to dla mnie wystarczające nastrajanie się na święta. No, jeszcze pierniki i więcej nie trzeba :).
    Wianek bardzo mi się spodobał. Natura rulez ;). Pozdrowienia ślę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja unikam telewizora, sklepów, nawet blogów (większości) bo czuję się odzierana z tej magii, zamiast czuć atmosferę świąt. U mnie na razie tylko lapmpeczki na oknie wiszą, ale pewnie w ten weekend zaczniemy za choinką się rozglądać. Buziaki!

      Usuń
  12. Popieram w 100%! Nie mam wieńca z ponumerowanymi świecami a kalendarz z czekoladkami kupiłam synowi w sklepie. Prezenty kupuję wręcz symboliczne i nie dam się wkręcić w tą spiralę konsumpcji. o! A wianuszek z igieł obłędny w swej prostocie :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w związku z powyższym moje poparcie też masz, i również stuprocentowe więc razem mamy już 200%, a to już coś!! wesołych świąt!!

      Usuń
  13. Melduję, że było minimum. Choinkę nawet Młodemu pozwoliłam ubrać (pierwszy raz w życiu komuś pozwoliłam dotknąć choinkę?!) i to o zgrozo - w poranek wigilijny się odbyło a nie 3 tygodnie wcześniej (!)

    OdpowiedzUsuń
  14. naprawdę miło czyta się twoje posty:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz