Pomysł na śniadanie: lody z chia czyli jak zamienić porażkę w sukces

lody jogurtowe

Co to w ogóle za pomysł, żeby jeść lody na śniadanie?! Ano słuchajcie: jest taka idea, żeby przynajmniej latem, rozpieszczać się kulinarnie od samego rana i to bez wyrzutów sumienia! Przyłączacie się? Świetnie! Zatem precz z owsiankami, kanapkami, jajecznicami i innymi herezjami. Od dziś obowiązujące menu śniadaniowe to domowej roboty lody z chia!

Bo ja chciałabym Wam uprzejmie donieść, że wygrałam walkę! Ba! Całą wojnę wygrałam! Pisałam Wam o tym, zarzekałam się, zaklinałam ( o dokładnie tutaj ), że nie popuszczę. I nie popuściłam. Mam w końcu sposób na Alcybiadesa chia, nie tylko zdrowy, ale i smaczny. A jak się ktoś trochę bardziej niż ja postara, to będzie również wizualnie usatysfakcjonowany.

Ten konkretny pomysł na wykorzystanie chia jest idealnym przykładem na to, jak zamienić porażkę w sukces. I że się da! Pierwszym i podstawowym krokiem jest zastąpienie słowa porażka słowem doświadczenie. Jeżeli naszych niepowodzeń nie potraktujemy jako porażki a jako lekcję, którą właśnie otrzymaliśmy już jesteśmy na wygranej pozycji. Patrzymy z zupełnie innej perspektywy. Co zrobiłam nie tak? Czego wcześniej nie wiedziałam? Co mogę zmienić? Kto mi może pomóc? Pytania, pytania, pytania! Woda na młyn ku wiedzy i osiąganiu lepszej wersji samej siebie. Albo puddingu chia. Why the hell not?




Co zrobiłam nie tak?

Być może proporcje były niekoniecznie jak należy. Prawdopodobnie mleczko kokosowe to jednak nie moja bajka.  Mogłam użyć czegoś dosładzającego, np syrop klonowy, jak wiele z Was mi doradziło, za co bardzo dziękuję!

Czego wcześniej nie wiedziałam?

Nie wiedziałam rzeczy najważniejszej: że pudding chia to po prostu galaretowaty glut! A nie wiedziałam, bo nikt nigdy o tym nie powiedział/nie napisał/nie przyznał się. No być może ktoś to już zrobił publicznie, ale ja na takie info niestety nie trafiłam.

I tutaj mogłabym obwiniać instagramowiczki tudzież blogerki, że zawsze tylko ochy i achy, ale nie będę. Sama się za to obwinię za swoją naiwność, że nabrać się dałam, choć doskonale wiem, że gdzie jak gdzie, ale na insta czy trendy blogach to ja raczej prawdy szukać nie powinnam. 

Na moje szczęście mam jednak w sobie tą chęć weryfikacji, sprawdzenia czy białe jest rzeczywiście białe a czarne jest czarne. I wtedy mogę się wypowiadać. I zachwalać albo krytykować. Subiektywnie, ale szczerze.

Tak, wiem. Szczerość i mówienie prawdy są już prawie na wymarciu a blogosfera już zupełnie tego nie trawi. Kurcze, dlaczego nikt wcześniej nie powiedział, że pudding z chia to najzwyklejszy glut? Czy to aż tak by bolało?

Co mogę zmienić?

Mogę zmienić to, co mi nie pasuje, czyli smak i konsystencję. Proste. Skoro nie podchodzi mi konsystencja gluta, nie wolno mi dopuścić do jego powstania. Skoro smak mleczka kokosowego też mi nie podchodzi trzeba go zastąpić czymś, co lubię. Wanilia i syrop klonowy? Yes, please.

Kto mi może pomóc?

To pytanie właściwie zadałam sobie w pierwszej kolejności. Trafiłam na świetną grupę poświęconą gotowaniu i przepisom i odzew przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Coś w rodzaju: wstajesz rano a tam 40 tys. odsłon posta i milion komentarzy, z których to poznałam mnóstwo innych sposobów na wykorzystanie nasion chia. Dziękuję wszystkim tym, którzy znaleźli chwilkę na moje chia rozterki. Buziak wielki!!



A teraz pora na pytanie zasadnicze: 

dlaczego jemy lody na śniadanie?

Bo możemy! Bo są wakacje i kto nam zabroni?! Bo lody z chia na bazie jogurtu naturalnego, dosłodzone syropem klonowym, dosmaczone wanilią i przyprawione owocami są zdrowe! Bo takie lody są pyszne! Bo są wakacje! 

Ach, to już mówiłam :-)

A tak je zrobiłam:



Na 4 lody potrzebujesz:

2 małe kubeczki jogurtu naturalnego

2 łyżeczki nasion chia

syrop klonowy (ilość wedle upodobań)

esencja waniliowa (jak wyżej)

dowolne owoce

Jak to się robi:

1. w miseczce mieszasz wszystkie składniki oprócz owoców

2. odstawiasz na 5 minnut

3. w tym czasie do foremki na lody wkładasz owoce, np plasterki kiwi lub banana

4. owoce zalewasz jogurtem z chia i wstawiasz do zamrażarki na kilka godzin

Jak widzicie nie czekałam tym razem na powstanie gluta, powiem tak: glut nie miał najmniejszych szans! Moje lody miały zdecydowanie smak syropu klonowego i to jest to, co tygryski lubią :-) Chia stanowiło przyjemny, chrupiący dodatek. Takie coś, to ja z ręką na sercu mogę Wam polecić!

I jeszcze jedno pytanie, tak zakulisowo:

Co mi nie wyszło?

Do lodów z malinami dodałam coś, co nazywa się dark blueberry tickle. Nie guglujcie tego, bo wyskoczą Wam same głupoty, uprzedzam :-) Blueberry tickle to taki przysmak, który dostałam od mojej przyaciółki z Nowej Funlandii - coś pomiędzy dżemem a smarowidłem do kanapek. Dobre, ale za cholerę nie chciało się zamrozić. OopsyTutaj możecie sobie o tym specyfiksie poczytać.

A wiedziałyście o tym, że mrożone w całości maliny są takie pyszne??!!


Kochane Czytelniczki!!

Dostarczyłam Wam dziś super unikalne treści i to zupełnie za free! Bez opłat, bez abonamentów, bez składek. Bez sponsoringu. No brawo ja!! Dwa przepisy w jednym poście: jeden na smaczne i zdrowe lody na śniadanie a drugie na to, jak zamienić porażkę w sukces. Czy to nie jest super oferta?

A robię to, bo po prostu lubię, i Was lubię, i mam prywatną wiadomość dla blogerek piszących tylko za hajs, według których blogi, które są, cytuję: "tylko hobby" uważane są za gorszy sort:

mam to w głębokim poważaniu

i oczywiście ciąg dalszy nastąpi, rozwinę myśl, bo jak mam coś do powiedzenia to mówię, ale!

Ale teraz to ja mam ważniejsze sprawy na głowie: jedziemy na wakacje!! Żegnam się z Wami na jakiś czas, bo trzeba zmienić klimacik. Ale nic Wam nie powiem, oprócz tego, że plany był zupełnie inne a wysżło tak, że jedziemy ponad 3 tys km w inną stronę niż zamierzaliśmy. Taka sytuacja :-) 

Koniecznie zagladajcie na mój Instagram, bo tam będę pokazywać naszą podróż dzień po dniu. Obiecuję róznorodność i piękne widoki.

Ściskam Was bardzo mocno i mówię; do usłyszenia wkrótce i zmykam ogarniać pakowanie się.

XOXO



Komentarze

  1. No widzisz, jak nie kijem go, to pałką! :)
    Udanych wakacji życzę! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak nir drzwiami to oknem :) dziękuję Kochana!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Walka z glutem wygrana!!!:-) Brawo Magduś jesteś niesamowita:-) obsmiałam się jak norka:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. W odpowiednim czasie na Insta się wbiłam w takim razie ;) Ach te blogi dla hobby... W dziale ogrodniczym blogosfery też patrzą jak na debilkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo Ty! :)
    Mogłabyś spokojnie prowadzić szkolenia/wykłady motywacyjne :))
    Miłego wypoczynku no i czekam na kolejne sposoby na te chia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lody wyglądają smakowicie, chociaż akurat te nasionka nieszczególnie mnie zachęcają. Ale próbować warto i może akurat zaskoczyłabym się takim doświadczeniem smakowym.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygladaja prze pysznie!! :-) ,tego z kiwi bym wszamała :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. MNIAM!!! Takie śniadanie mogłabym jeść o każdej porze:):):)
    uściski wakacyjne posyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaa, chia robi gluta :D Też to jakiś czas temu odkryłam. Ja wsypuję do jogurtu razem z milionem innych rzeczy i od razu zjadam - zanim się przekształci w gluta :) I słyszałam gdzieś w radiu ostatnio, że chia ma takie same właściwości jak nasze siemie lniane. Ale nie weryfikowałam tej informacji. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz