Ćma czyli motyl nocny...
...w stylu jak najbardziej vintage. Długo czekały na swoją kolej, jakoś nie miałam na nie pomysłu
i zastosowania. Kiedyś wystarczał pomysł ale od jakiegoś czasu szukam również zastosowania
dla tego co wyprodukuję ( taka przypadłość nabyta od mojej psiapsiółki - pozdrowienia dla Alice ),
jakby obecność każdego przedmiotu musiała być usprawiedliwiona :-)
Ćmy dostały podszewkę z tiulu w kolorze "nude" i kartek ze starego podręcznika do nauki gry na akordeonie i najprawdopodobniej przysiądą gdzieś na okładce notesu lub zakładce do książki.
Ale to w następnym odcinku:-)
Jeśli o mnie chodzi to "kupuję" wszelkie ćmy, motyle i inne ważki...hihihi śliczna! no i nareszcie wiem, skąd masz ten papier w nutki:)))Sama już przekopałam strych u mamy w poszukiwaniu starej książki do muzyki...i nic!licze na Ciebie;)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego:))pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń