Samotność w kuchni czyli filo tarty z buraczkami i czarnuszką {przepis}
Zostałam słomianą wdową na kilka dni (hubby nadzoruje budowę schodów w naszym domu) i w rezultacie grafik popołudniowy mi się zluzował. Oczywiście z ambitnych planów z cyklu czego-to-ja-nie-zrobię-podczas-mężowej-nieobecności zostało tylko nie-zrobię, bo zachłyśnięta nagłą wolnością spędziłam pierwsze popołudnie i wieczór na fotelu (bo gdy kota nie ma to myszy harcują) oglądając swoje ulubione programy, konkretnie jeden: Love it or list it Vancouver edition. Jest to jedyny program typowo wnętrzarski, który oglądam i jestem już pewna na tysiąc %, że styl północnoamerykański (z naciskiem na północ Ameryki Północnej, czytaj: Kanada) to jest moja bajka! Stonowana klasyka, przytulność, wysoki standard wykończenia, piękne tkaniny, spokojna elegancja, bez nadmiaru czegokolwiek. Let it be!
Wracając do tej mojej nieszczęsnej listy rzeczy do zrobienia to udało mi się wykreślić jeden punkt: wypróbowanie nowego przepisu. Z premedytacją zrobiłam to podczas nieobecności męskiej części naszej rodziny, bo wiedziałam aż za dobrze, że i tak będę jedyną konsumentką buraczanych tart. Po prostu pewne sytuacje nie podlegają reformom: buraczki, jak najbardziej, ale tylko i wyłącznie jako ćwikła lub starte na tarce z cebulką, na ciepło lub zimno, najchętniej jako dodatek do schabowego. Tak, zdecydowanie buraczki są uzasadnione tylko i wyłącznie w obecności schabowego. Próby przemycania buraka w jakiejkolwiek innej formie, chociażby carpaccio, to czysta herezja. Carpaccio, owszem, ale z polędwicy wołowej. Tak jak Pan Bóg przykazał.
Moje stanowisko wobec buraka jest zgoła inne niż pozostałych domowników. Jestem jednak w mniejszości, więc nie narzucam się ze swoimi uczuciami. Pielęgnuję je samotnie przy nadarzających się okazjach i jest to bardzo fajne doświadczenie. Wogóle uważam, że człowiekowi potrzebne są takie chwile sam na sam, chociażby dla zdrowia psychicznego. Ja nie mam problemu z momentami pt "me, myself and I". Lubię być ze sobą i nie nudzę się ze sobą. Efektem mojego ostatniego nienudzeniasię są tarty filo z nadzieniem z buraczków. Wpadły mi w oko jakiś czas temu i zachwyciły swoją urodą. Takie są nieoczywiste. I tak sobie pomyślałam, że chyba muszę poważnie zastanowić się nad sobą, bo mam uzasadnione podejrzenia, że mogę być wzrokowcem. Tyle rzeczy wybieram oczami! Potrafię kupić książkę ze względu na okładkę, perfumy ze względu na flakonik. Co najdziwniejsze, są to słuszne wybory. Zdarzyło mi się nawet kiedyś kupić samochód tylko dlatego, że był ładny. To jednak nie był najlepszy wybór, jak się potem okazało.
Zatem Drogie Panie, przedstawiam Wam moje najnowsze dziecko kulinarne: tarty filo z buraczkami. Chciałoby się rzec: veni, vidi, vici bo zaprawdę: zrobiłam, sprawdziłam na sobie, macie moją rekomendację. Poniższe tarty spełniają trzy konieczne warunki:
- są ładne
- są łatwe
- są pyszne
Dodatkowo, w bonusie, są zdrowe i mają ten pożądany element zaskoczenia, bo jak to tak? Tarty z ciasta filo? Owszem. Tarty z burakami? Oh yes!! Burak przecież juz dawno wkroczył na salony. Kto by pomyślał?
Tarty z ciasta filo z buraczkami i czarnuszką
4 sztuki
4 średnie buraki, ugotowane, pokrojone w kosteczkę
4 arkusze ciasta filo
3 łyżki serka typu philadelphia
3 łyżki sera feta (pokruszonego)
50 g parmezanu, startego
1 jajko (opcjonalnie)
20 g masła (roztopionego)
0,5 łyżeczki soli
0,5 łyżeczki pieprzu
1 łyżka oliwy
1 łyżka czarnuszki (opcjonalnie)
1. Do miseczki wsypuję buraczki, dodaję serek philadelphia i parmezan, jajko, szczypiorek, czarnuszkę (możecie spróbować chia?), sól i pieprz.
2. Arkusz filo smaruję masłem, składam na pół, ponownie smaruję masłem i ponownie składam na pół, aż powstanie kwadrat.
3. Foremkę (ramekin) wykładam ciastem, delikatnie dociskając, nakładam farsz.
4. Piekę w piekarniku nagrzanym do 180 st przez ok. 10 minut lub do złotego koloru.
5. Po upieczeniu skrapiam oliwą, posypuję serem feta.
6. Zajadam się. Czynność powtarzam :-)
Wyobraźcie sobie chrupkość ciasta filo połączoną z delikatną słodyczą buraczków i słonym serem feta. Skropinoe oliwą, przybranę rukolą. Dobrze brzmi, prawda?
Zapiszcie przepis i spróbujcie koniecznie. Po świętach, bo teraz pewnie raczej Wam w głowie pasztety, sałatki warzywne i mazurki.
Buziaki!!!
Wasza testerka :-)
XOXO
Wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :-) buziaki!
Usuńja uwielbiam buraczki w każdej postaci nawet na surowa zagryzać ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, nawet nie wiedziałam, że na surowo można je jeść. Muszę spróbować :-)
UsuńCzego to ja nie zrobię...! Skąd ja to znam! Nawet dziś rano miałam plany "wybudowania Krakowa". Cieszę się jednak, że choć z realizacji nic nie wyszło, to choć plany bywają.
OdpowiedzUsuńTarty wyglądają bardzo apetycznie:)
W sumie racja, robienie planów też jest fajne :-)
UsuńObłędnie wyglądają:) A ile to kalorii?:)
OdpowiedzUsuńWypróbuję.
A książki po okładkach... no ba!
Udanego weekendu:)
Kalorii? A co to? :-) :-) :-) jak na moje oko to jest całkiem fit przekąska (nie zwracamy uwagi na te śladowe ilości masła i parmezanu oczywiście). Buziaki i wzajemności!!!!
UsuńNiedawno miałam takie dwa dni tylko dla siebie. Co to była za radość wrócić po pracy i po prostu usmażyć sobie jajko sadzone, bez wydziwiania nad obiadem, otworzyć piwo i usiąść z książką. Cisza, spokój...
OdpowiedzUsuńChwilo trwaj! Teraz tak sobie myślę, że stawianie sobie zadań było głupim posunięciem. Never again. Następnym razem jajko i piwo!
UsuńPrzyznam,że ja to buraczki jedynie w tej tradycyjnej formie jadam ;0 Ale nie mówię Nie i chętnie bym spróbowała taki przysmak buraczany!
OdpowiedzUsuńJednym zdaniem należysz do tych, co to buraka nie doceniają. Wstydź się, wstydź! I popraw szybciutko!
UsuńWitaj! Miło mi, że zajrzałaś na mojego bloga i dzięki temu ja również mogłam poznać twój. Widzę, że jesteś pasjonatką kulinarnych pyszności i masz ku temu ogromny talent. Z przyjemnością poczytam i popatrzę o czym piszesz. Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńCo do kóz, to trzeba jednak dobrze się zastanowić, bo kozy są dość kłopotliwe i wymagające a w duecie z kozłem rozmnażają się z prędkością królików :)
Nie da się ukryć, lubię coś upichcić i lubię, aby było ładnie. Czy mam talent? Aż tak szumnie bym tego nie nazywała :-) Kóżka to mi się marzy raczej jako zwierzątko do przytulania, najchętniej by była cały czas małą, słodką kózka, ale pewnie tak się nie da ha ha ha. Dzięki za wizytę :-)
UsuńTarty wyglądają przepięknie i na pewno świetnie smakują. U mnie buraki na kilogramy , bardzo je lubimy, więc na pewno spróbuję je i w takiej cudnej postaci :D
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness <3
Polecam Ci szczerze ten przepis :-) buziaki!!
Usuńwow wygląda wspaniale, koniecznie muszę wypróbować tego przepisu;)
OdpowiedzUsuńSzkolenia na to stulecie? Na teraz? Komunikacja, komunikacja, komunikacja.
OdpowiedzUsuńผ่านเว็บ B2BET
Wygląda świetnie i zapewne jeszcze lepiej smakuje!:)
OdpowiedzUsuń