Droga blogerko wnętrzarska...
Droga blogerko wnętrzarska!
Dziękuję ci za wszystkie posty o tym jak mam urządzić mieszkanie.
Dziękuję ci za wszystkie złote rady odnośnie najmodniejszego koloru sezonu, który muszę mieć
na ścianie. Albo chociażby w dodatkach. Dziękuję ci, że uświadomiłaś mi co jest niemodne i czego
nie wypada mieć we wnętrzu. Wszak to jest najważniejsze, prawda? Aby wnętrze było modne.
Do tego wszyscy dążymy, o tym marzymy, na to ciułamy, a naszą największą życiową ambicją
jest to, by nasze multi-funkcyjne pokoje nazywane salonami znalazły się w kolorowym czasopiśmie.
dziedzinach. To nic, że nie masz kierunkowego wykształcenia. Tysiące godzin spędzone na
oglądaniu zagranicznych blogów wnętrzarskich dają ci przecież mandat,
wszak nie święci garnki lepią.
Drogi aparat czyni cię fotografką. Przelew od producenta towaru X czyni cię ekspertką
od towaru X. To zrozumiałe. Ba! To Dziękuję ci więc za Twoje rady, za pomoc, za szczere opnie.
Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez ciebie.
Już sama myśl o tym napawa mnie jakimś dziwnym niepokojem.
Takim, który po chwili przeradza się w odkrycie, że ja wcale ciebie nie potrzebuję.
Nie potrzebuję tracić czasu na czytanie tych wszystkich pseudo-odkrywczych mądrości i oglądanie
kalkowanych wnętrz. Nie, nie kręci mnie to. I proszę nie mów mi, co powinno się znaleźć w moim mieszkaniu.
Bo ja to dobrze wiem.
Każdy, kto ma choć odrobinę zdrowego rozsądku i choć odrobinę indywidualizmu, to wie.
Może to będzie dla ciebie szok, ale prawdziwe wnętrza nie zmieniają się
z sezonu na sezon w pogoni za modą, rodzinne zdjęcia z wakacji nie ustępują miejsca
czarno-białym fotografiom Kate Moss, pamiątki z podróży (może i tandetne) nie są wypierane
przez czarno-białą ceramikę, która ładnie prezentuje się na zdjęciach.
Najnormalniejszą rzeczą na świecie jest to, że z biegiem lat wnętrza "obrastają".
W kwiaty (niekoniecznie te, które akurat zrobiły się "modne"),
czarno-białym fotografiom Kate Moss, pamiątki z podróży (może i tandetne) nie są wypierane
przez czarno-białą ceramikę, która ładnie prezentuje się na zdjęciach.
Najnormalniejszą rzeczą na świecie jest to, że z biegiem lat wnętrza "obrastają".
W kwiaty (niekoniecznie te, które akurat zrobiły się "modne"),
bibeloty, znaleziska z pchlich targów, książki, kufle, przygarnięte meble...
Mało, która z tych rzeczy pasuje do całej reszty, ale co z tego? Przecież nie to jest najważniejsze.
I dzięki tobie właśnie to wiem. Dlatego bardzo ci dziękuję.
Mało, która z tych rzeczy pasuje do całej reszty, ale co z tego? Przecież nie to jest najważniejsze.
I dzięki tobie właśnie to wiem. Dlatego bardzo ci dziękuję.
była czytelniczka
A tak już zupełnie na serio... Miałam taką fazę. Chłonęłam te wszystkie wystylizowane wnętrza
pełne przedmiotów z kategorii must-have. Chłonęłam bezkrytycznie do tego stopnia,
że nie zauważałam, że one przecież wszystkie są identyczne. I, o zgrozo, też tak chciałam!
Byłam gotowa ślepo realizować to, co akurat nakazywały blogowe trendy. Ile czasu bezpowrotnie
straciłam na wertowanie wirtualnych stron dając się ogłupić hasłami
musisz-to-mieć-by-mieć-modne-wnętrze ?
Jak bardzo się ciesze, że ten etap mam już za sobą,
że nie czuję już tej presji robienia czegoś, przemalowywania, przekładania, po to tylko,
by pokazać na blogu. Tak, zdecydowanie był to okres, kiedy urządzanie wnętrz nazywałam swoją
pasją a magazyny wnętrzarskie kupowałam hurtem. Teraz ilość kupowanych przeze mnie czasopism
wynosi 0 (słownie:zero). Ostatnie kupiłam będąc jeszcze w Niemczech i to one właśnie sprawiły,
że po polskie już nie sięgam (no, może za jednym wyjątkiem), bo niestety ich poziom, mówiąc
delikatnie, jest żenujący. W mieszkaniu zmieniam, czy raczej poprawiam tylko to, co muszę.
Program minimum. Kupuję tylko to, co muszę. Również program minimum.
I bardzo, ale to bardzo chwale sobie taki stan rzeczy.
Do tej pory pokazywałam swoje cztery kąty sporadycznie. Wydawało mi się, że skoro nie mieszczą
się w żadnym z głównych nurtów wnętrzarskich, a tym bardziej w scandi, nie są wierną kopią
katalogowych stylizacji, nie ma to po prostu sensu. Ale to było na etapie mojego ogłupienia.
Nasze wnętrza są wypadkową nas - całej naszej trójki. Nasze upodobania są równoprawne,
w związku z czym eklektyzm rozwija swoje skrzydła. Od zawsze pełno u nas roślin.
Pamiątek z licznych podróży. Niedobranego oświetlenia. Znalezisk ze strychu.
Obrazków pamiątkowych z Pierwszej Komunii Świętej. Sztuk trzy. Poplątanych kabli.
Brzydkich listw przypodłogowych. Wczorajszych skarpetek. Starych książek uratowanych
przeze mnie przed wyrzuceniem (bo przecież spłowiały kolor kartek jest taki piękny).
Moich kolczyków szukających pary. Filcowych podkładek. Pościeli z kory. Drzwi w kolorze wenge.
Szyby zamiast płytek na ścianie w kuchni. I nikt nie będzie mi mówił, że muszę to
wyrzucić/zmienić/przemalować bo jest passe. Bo to wstyd. Bo jak tak można mieszkać.
Ja się raczej pytam: jak można wypisywać takie bzdury?
Kończąc dzisiejszą pisaninę mam nadzieję, że nikt nie poczuje się dotknięty personalnie.
Wiem, że więcej w Was zdrowego dystansu i poczucia humoru i dlatego tu wpadacie.
Bo nadajemy na podobnych falach. Bo wiemy, że są rzeczy ważne i ważniejsze,
a z tych mało ważkich można sobie podworować. Wszak śmiech to zdrowie.
Większość z Was pewnie ma podobne podejście:
wnętrza nie muszą być modne, muszą być "nasze"
a podążanie za trendami jest bezsensowne.
Ale może jednak znajdzie się ktoś, kto uważa inaczej?
Ktoś kto nieustannie wyłapuje nowinki wnętrzarskie i chce być w pierwszym szeregu?
Ktoś, dla kogo nieustanne zmiany we wnętrzu są sensem życia?
Ktoś, kto wyda ostatni grosz na kosz Mojżesza czy inny bardzo "potrzebny" gadżet?
Odezwijcie się proszę.
Dziękuję za uwagę.
Do następnego razu.
XOXO
Brawo ! 3 X tak !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze swego zielonego (jakże niemodnego ) domu !
Pozdrawiam Ciebie i Twój zielony domek. Buziaki!!
UsuńUrządzanie swojego wnętrza nie polega przecież na dostosowaniu się do mody. To wszystko zalezy od nas samych, bo to sprawa wielce indywidualna. To, że jednym podoba się skandynawska interpretacja wnętrza nie oznaczą, że ktoś inny musi ją lubić. To osoba mieszkająca ma czuć się swobodnie w czterech ścianach a mieszkanie powinno "dostosować się" do niej. Nie odrotnie. To co jest modne teraz za pare lat przestanie, a to, czy czujemy się dobrze w swoim domu powinno trwać nieustatnnie. Nie trzeba mieć nowej podłogi, kolejnego graficznego plakatu i innych duperelek aby kochać swoje wnętrze i się w nim odnaleźć.
OdpowiedzUsuńSzanuje Twoją opinię Madziu, ale nie dokonca się z nią zgadzam. W kazdym domu, może być pięknie bez wszystkich tych nowości. Istnieje przecież tyle różnych stylów (vintage, industrial, shabby chic, etc..) i właśnie indywidualność jest najbardziej wyjątkowa, bo pokazuje charakter osób mieszkających.
Marysiu, z tego co piszesz wychodzi na to, że myślimy tak samo. Jak najbardziej w każdym mueszkaniu/domu może być puęknie, bez względu na styl a nawet jego brak. Bo czy trzeba koniecznie na siłę wybierać/określać styl wnętrza? Absolutnie nie. I to jest najfajniejsze :-)
UsuńDom jest dla nas, nie my dla domu, dlatego sama robię wiele przydatnych przedmiotów, wymyślam, żeby było trochę inaczej, niż u innych. Lubię otaczać się rzeczami, które są niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju, nie kupuję w normalnych sklepach, tylko na targach staroci, tylko to, co mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńMoże jednak komuś te porady się przydają? Może ktoś nie ma pojęcia, od czego zacząć urządzanie mieszkania, a wtedy sięga do
gotowców i znajduje jakiś drogowskaz. Z czasem pewnie odnajdzie swój styl, ale nie wszyscy dają sobie radę sami.
Serdecznie pozdrawiam.:)
Wyobrażam sobie Celu jak bardzo Twoje cztery kąty są przytulne i nietuzinkowe:-) pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńHe he he dobre :D Właśnie za to kocham moją kuchnie - nie jest biała a bardzo kolorowa - nie wpisuje się w najnowsze trendy, ale chyba nie o to chodzi, ale o to, jak się czujemy we własnym domu...Każdy lubi co innego, ale muszę przyznać, że odważna jesteś :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Ps. Doskonały post na poprawę humoru ;)
Jeśli rzeczywiście post wywołał Twój uśmiech to bardzo mnie to cieszy, znaczy, nie przynudziłam za bardzo :-) z odwagą tego raczej nie łączę, wszak mamy wolność słowa i można swoje zdanie wyrażać. Moje jest akurat takie, mam do tego prawo jak każdy do swojego i tyle. Pozdrawiam cieplutko!!
UsuńJa urządzam swój dom sercem. Biorę to co wywołuje ciarki, nęci w żołądku. Hi i najczęściej nie są to najnowsze terndy, wręcz przeciwnie nęcą mnie starocie. Każdy to wie kto mnie zna i cóż ze teraz modny jest styl scandi. Gdzieś coś mi się podoba, niektóre rzeczy nawet bardzo ale to nie powód bym wywracała moje kochane cztery ściany do góry nogami :))) Może temu mój blog marnie poczytny :))) bo nie w trendach. Ale on jest moim subiektywnym spojrzeniem co jest ładne, bo moje jest ładne według mnie i to mi wystarcza :))) A podoba mi się wiele wnętrz,stylów ale do swojego domu wybieram to najbardziej mi w duszy gra. A na blogu pokazuje to co mi się podoba... może komuś tez przypadnie do gustu a jak nie to trudno. Pozdrawiam. Piękny świecznik na pierwszym zdjęciu :)))
OdpowiedzUsuńI takie podejście bardzo mi się podoba-nie dla lajków a z serducha. Brawo:-)
UsuńJa też tak kiedyś wszystko śledziłam, no może nie wszystko, bo nie miałam tyle czasu :P Ale coś w tym jest, że jak widziałam produkt A czy B na jednym, drugim, trzecim blogu... też go chciałam. Ale miałam tak z różnymi rzeczami: nie tylko dodatkami do wnętrz, ale i zabawkami dla dzieci, gadżetami czy ubraniami (dla mnie), więc to chyba konsumpcjonizm, zakupoholizm? Leczyłam się z tego tym, że dawałam sobie czas - czy rzeczywiście np. po tygodniu dalej będę uważała, że coś jest potrzebne albo że to chcę. Nie zawsze to działa, przyznaję, ale przynajmniej w ten sposób uniknęłam jakiejś tam ilości zakupów. Więc traktuję to jako pewien sukces ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, czasami odnosi się wrażenie, że wnętrza są... takie same. Przeszkadza mi, kiedy wnętrze nie mówi mi nic o właścicielu - ale to nie tylko dotyczy wnętrz "modnych", "katalogowych", ale niektórych staromodnych, zamieszkiwanych przez niektórych rodziców moich znajomych czy samych znajomych... Kiedy nie ma na wierzchu książek (poza kilkoma takimi, co "wypada" - typu Biblia, "Pan Tadeusz" itp.), pamiątek, zdjęć... ani nawet plakatu, grafiki... żeby chociaż jakaś typografia mówiła, o czym ten mieszkający tu człowiek myśli!
Im więcej oglądam zdjęć z blogów i magazynów, tym bliżej mi do wnętrz eklektycznych - stanowiących mieszankę stylów, pozarzucanych "gratami", kolorowych, bez z góry ustalonego planu, którego potem trzeba się konsekwentnie trzymać. Trendy traktuję jako ciekawostkę, czasem są inspiracją i natchną do czegoś, ale już przestałam się ich uparcie trzymać. Mam szare ściany w pokoju dziennym, ale malowałam je, nim szary zaczął być modny. Ha. Brawo ja. Dalej mi z szarością po drodze i nie przejmuję się, jak mówią, że to już przebrzmiewa, że passe powoli. I co. Może kiedyś te ściany przemaluję, nie wiem, ale na razie mi tak dobrze. Za to meble maluję. Na kolorowo.
Brawo Ty!! Też udało mi się kilja lat temu zrobić kilka ruchów wyprzedzających ha ha no i właśnie mam białą kuchnię. Eklektyzm i mi jest coraz bliższy. Chyba po prostu jest szczery, nieudawany, niestylizowany. Buziaki!!
UsuńHa, trafne spostrzeżenia. oglądam blogi wnętrzarskie, lecz raczej z ciekawości "jak jest u ludzi". Chociaż miałam taki okres w życiu, że prawie wszystko podobało mi się w cudzych domach i było mi przykro, bo dochodziłam do wniosku, że u mnie jest brzydko!. Na szczęście "wyrosłam" z tych słabości i teraz oglądam, podziwiam, czasem trochę się zainspiruję oryginalnymi lecz prostymi pomysłami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI ja wyrosłam i cieszę się przeogromnie. A Twój dom jest bardzo ciepły i przytulny a to najważniejsze. Uściski!!
UsuńHa, ha Madziu, nie wiem jaki blog tak Cię zniesmaczył, ale ubawiłam się czytając Twoje refleksje na ten temat. ;)Bo we wszystkim trzeba znać granice.
OdpowiedzUsuńTak, te kable pod komodą, skarpetki i kłębowisko butów w przedpokoju, wieczny bałagan na biurkach (nie tylko dzieci) ;)... hmm, to życie? hmm, jakże niekatalogowe! Ale zawsze wolałam życie niż aranżację życia. :))
Buziaczki
Kochana, cała masa blogów:-) niestety...a aranżacja? Wiadomo-działa tylko przez chwilę. Pozdrowionka!!
UsuńMagda bardzo lubię sposób w jaki piszesz. Ten post jest potwierdzeniem, że dobrze ulokowałam swoje sympatie!
OdpowiedzUsuńUffff:-) postaram się Ciebie nie zawieść :-) ściskam mocno!!
UsuńUrządzanie i dekorowanie swoich czterech kątów jest bardzo fajnym zajęciem :)) No nikt mi nie powie,że nie lubi ;p A może jednak ? ;p
OdpowiedzUsuńZ każdego trendu można coś sobie uszczknąć i zaadoptować do swojego wnętrza- o ile nam się podoba i pasuje do nas samych i naszego domu-tak ja uważam :) Pomijając sam fakt,że akurat to coś jest na fali i wszyscy chcą mieć to samo-jeśli mnie zauroczy na tyle,żeby wydać na to kasę,to czemu nie ;p Albo zawsze można zrobić sobie swoją wersję tego czegoś-o ile się da ;p
Buźki posyłam!
P.s. podobny zegar był u dziadków mojego męża
No właśnie, nam blogerkom wydaje się, ze chyba każdy lubi urzadzac swoje kąty a ja znam wielu ludzi, którzy za tym nie przepadają albo jest im obojetne. Znam też takich, którzy np mają niemodną boazerię czy regał z prl-u i na szczęście mądrości typu "musisz się tego pizbyć" nie robią na nich żadnego wydarzenia, ale są i tacy, którzy ostatni grosz wydadzą byle tylko mieć modnie. Je jestem już na tym etapie, gdy takie rzeczy mnie po prostu śmieszą i już. Nic na to nie poradzę. I nawet nie chcę. Zegar przyjechał z nami z Niemiec :-) uwielbiam go :-)
UsuńNigdy nie wydałabym złamanego grosza na coś tylko dlatego,że jest modne ;) No bo jaki w tym sens i cel? Jeśli mi się podoba no to już można się zastanowić nad kupnem ;p
UsuńMnie denerwuje jeszcze inna kwestia,a mianowicie posty typu obciachy wnetrzarskie w polskich domach. Przykro się czyta jak ktoś krytykuje gust innych ludzi lub śmieje się z tego,że ktoś ma niemodnie. Nie licząc się z tym,że może kogoś nie stać na drogie nowe meble, remont itp. Pozdrawiam i dziękuję za taki wpia:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego typu posty mam na myśli. Sama mam nieczyste sumienie. Pozdrawiam cieplutko!!
UsuńMnie denerwuje jeszcze inna kwestia,a mianowicie posty typu obciachy wnetrzarskie w polskich domach. Przykro się czyta jak ktoś krytykuje gust innych ludzi lub śmieje się z tego,że ktoś ma niemodnie. Nie licząc się z tym,że może kogoś nie stać na drogie nowe meble, remont itp. Pozdrawiam i dziękuję za taki wpia:)
OdpowiedzUsuńO tak :)
OdpowiedzUsuńA.
:-)
Usuńale sie tu gorąco zrobiło Magda .....:) - dałaś czaddu - chwytliwy temat widac :)
Usuńpozdrowionka
A.
Wyjątkowo ciekawy blog, chciałabym, aby znalazł się na liście najlepszych blogów o wystroju wnętrz! Zapraszam na stronę http://dekordia.pl/najlepsze_blogi/, gdzie można pobierać odznakę Blogu na medal :)
OdpowiedzUsuńChociaż piszę bloga "wnętrzarskiego" (tak mi się wydaje), nie wzięłam pierwszej części postu do siebie. Bardzo mi się podoba ironia zawarta w tym tekście. I w zupełności się z tą treścią zgadzam.
OdpowiedzUsuńAle tak samo jest z modą ubraniową, modą na jakiś styl życia. Gonimy całe życie za czymś, a w sumie gonimy własny ogon, zamiast zastanowić się, co nam jest naprawdę potrzebne, co do nas pasuje. A tę wiedzę pomogą nam zdobyć niektóre blogi. Niektóre nas zainspirują, niektóre podpowiedzą jak co zrobić, a inne gdzie co trafić.
Ja sama na swoim blogu staram się propagować ideę odmiany otoczenia nawet wtedy, gdy mamy mało zasobny portfel. Stawiam na przerabianie, przemalowywanie (także mebli z płyty). Maluję dosłownie wszystko (ostatnio chciałam pomalować koronkowy lambrekin, ale na razie się powstrzymałam). Pokazuję to, co sama zrobiłam lub zaprojektowałam. Może komuś się spodoba, może kogoś zainspiruje? Chętnie dzielę się informacjami, jeśli gdzieś pokazało się coś fajnego w fajnej cenie. Może komuś przyda się ta wiedza? Ale nie chcę się przypodobać czytelnikom za wszelką cenę. Nie zabiegam o ilość wejść i komentarzy. Bo ten blog z założenia jest pamiętnikiem moich poczynań. Dokumentacją tego, co robię. Po to go utworzyłam. A że przy okazji komuś pomogę? To tzw. efekt uboczny :) Pomimo dużego doświadczenia (głównie życiowego, a i dekoracji wnętrz się uczyłam, mam na to papier) nigdy nie ośmieliłabym się krytykować czyjegoś domu, stroju, sposobu spędzania wolnego czasu), nie ośmieliłabym się mu mówić, że to jest modne, a to passe i że coś musi mieć. No, chyba że ktoś mnie o taką opinię poprosi.
Ale takie teraz czasy - w internecie każdy może być tym kim chce. "Autorytetem" w temacie dekoracji wnętrz także.
Pozdrawiam!
Bardzo mądre słowa!! Właściwie to mogłabym Twoim komentarzem spokojnie zatąpić cały mój post, bo i sama czuję się winna. Blogi inspirujące, pokazujące prawdziwe wnętrza są na wagę złota. Takich właśnie szukam i z chęcią wpadnę do Ciebie z wizytą :-) pozdrawiam serdecznie
UsuńAle pojechałaś teraz kochana! hehehe! ;)))
OdpowiedzUsuńDo tego co napisałaś, dolałabym jeszcze oliwy do ognia, bo trzeba blogerce wnętrzarskiej(lub z innej dziedziny) podziękować za uświadomienie, że absolutnym obowiązkiem jest posiadanie home page od bloga na Fejsie, newslettera, konta na Instagramie, czy Twitterze, dzięki którym kariera będzie galopować w niesamowitym tempie... A tak szczerze, to galopuje tylko wyścig w ilości dodawanych zdjęć, polubień i...... CZAS zainwestowany, który tam się straci.
Rozglądam się w okół i przestaję rozumieć obecny świat. Kupiłam ostatnio kawę rozpuszczalną i co widzę z tyłu na opakowaniu? Zdjęcie tej kawy w szklance i podpis - "Das perfekte Foto für Instagram". Wszelkie media wyznaczają nam jak mamy żyć, jak urzandzać, jak jeść, gdzie się urlopować, jak spędzać święta BN (co do tego ostatniego to szczena mi opadła, po krótkiej piśmiennej wymianie zdań z pewną panią prowadzącą baaaaaardzo poczytnego bloga, szczenę zbieram do tej pory).
W nocy czytałam tego posta chyba z dwa razy, niestety nie miałam siły już nic napisać. Teraz poczytałam komentarze, i.....? Ciekawe są co niektóre, hmmmm... tłumaczenia się? Chyba ta jesień tak wpływa na wiele z nas, że są przemyślenia czy ostre refleksje. Wiesz Magda, wiele z nas przechodziło tą samą drogę - na początku blogowania, fascynacje całą tą wnętrzarską gonitwą, dekorejszyn, potem (tak 3-4 rok blogowania)nachodzą wątpliwości, spostrzerzenia (czytaj: zdrowy rozsądek bierze górę). Wiele, po niedoczekaniu się kariery w kolorowych pismach, lub nadal mikrej liście obserujących na blogu, po prostu znika... Może to już taka kolej rzeczy, "fajnie było, ale się skończyło", powiem, że też rozważam tą ewentualność. Cóż, Ja kariery nie zrobiłam i raczej nie zrobię, bo co Ja mogę pokazywać nowego na moich 56 metrach kwadratowych? Nie mam ochoty zmieniać zbyt dużo, wielu przedmiotom jestem wierna jak pies Burek, mam je od lat i co z tego, że są już "bleeee", czy "feeee"... Kochana, Ja mam 43 lata i pewne inne spojrzenie na wiele spraw, którego nie mają 20-30stolatki, że......? Potrzebne mi zmiany. A po kiego mi one?! Nie wyrzucam mebli, bo zmieniła się moda i także już nie przemalowywuję, bo białe są teraz trendem. Nie mam na to ani środków finansowych, ani już potrzeby wewnętrznej. A i meblościankę którą wyrzuciłam (w zamian za ikeowskie witryny), żebym miała większy metraż, nigdy bym nie wywaliła. Była o wiele solidniejsza, niż to co mam teraz i miałabym świetną pamiątkę z lat 90-siątych. Ba! Jak widzisz uległam masowemu ogłupieniu... ;)
Co robię teraz? Podchodzę z dystansem do wielu spraw (nowości) pojawiających się w sieci. Mało mnie zresztą tutaj, bo na szczęście skłaniam się bardziej ku światu realnemu, niż temu wirtualnemu.
Serdeczności!
Dorotko, no cóż ja mogę dodać?? Amen amen amen. Dla takich komentarzy i takich Czytelniczek warto od czasu do czasu coś skrobnąć. Nie zamykaj bloga, to cząstka Ciebie, niepowtarzalne miejsce. Pewnie nie zakładałaś go po to, by być sławną (podobnie jak ja) i to, moim zdaniem daje mam przewagę. Zresztą, co to jest sława w internecie? Tak jak mówisz, czas stracony. Pozdrawim cieplutko!!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to czuc się we własnym domu dobrze. Nie powinniśmy zwracać uwagi do tego, że komuś się nie podoba. Moda jest chwilowa, a wszystko to co ma dla nas wielkie znaczenie, większy sentyment zostaje z nami na dłużej. Urządzając wnętrza, kierujmy się sercem przede wszystkim, a nie modą. Każdy ma inny gust prawda? Może komus się u mnie nie podobać, mogę miec tandetne dekoracje itp. A drugiej osobie może się bardzo podobać i może się mną zainspirować... uściski Madziu:)
OdpowiedzUsuńNatalio, zgadzam sie calkowicie z tym co piszesz. usciski:-)
UsuńMój dom- mój "bałagan". Lubię się czuć w nim dobrze i wracać do siebie, nawet jak książki leżą pod nogami, gdy siedzę przed komputerem a nie są ustawione na pięknym i modnym regale.
OdpowiedzUsuńLubię, odwiedzając kogoś- widzieć w jego mieszkaniu część jego samego. Trendy trendami, najważniejsze jest dobre samopoczucie. Gdybyśmy bezwiednie przenosili wszystko z pierwszych stron gazet czy blogów wnętrzarskich do siebie, byłoby wszędzie tak samo. Jak w latach 80-tych, w każdym mieszkaniu ta sama tapeta, ten sam segment na wysoki połysk- choć może powody inne, bo wtedy nic innego nie było, teraz nic innego nie wypada.
Lubię swoje mieszkanie, choć część rzeczy trąci myszką i może wypadałoby je wymienić, ale po co jak mi z nimi dobrze.
Dokladnie to samo pomyslalam-lata 80-te-wtedy musielismy miec wszystko takie samo a dzis?? chcemy?? hmmm
UsuńSkoro Ktoś lubi dawać rady - to daje, wcale nie trzeba z nich korzystać, ba! czytać ich nie trzeba ;)) ale.. zawsze jest to ale! może Ktoś chce, potrzebuje porad "Drogiej Blogerki". I co w tym złego?! absolutnie nic. Szanujmy się nawzajem - to wystarczy.
OdpowiedzUsuńps. wszyscy chyba znamy pewne powiedzenie o drzazdze i belce...
pozdrawiam, ania.
oczywiscie,ze nie trzeba czytac,choc madrej,profesjonalnej rady to ja z checia poslucham. wspomnialam tu o pseudoporadach. przyslowie jak najbardziej znam, belke w swoim oku widze, dlategovwlasnie powstal ren wpis-w wielkuej czesci jest autoironiă, stad wspominam o poczuciu humoru moich Czytelniczek, z nadzieja, ze zarozumia, wiekszosc, odnosze wrazenie, zrozumiala:-) pozdrawiam goraco
UsuńHaha! Normalnie padłam! Aż na początku miałam zamiar przejrzeć Twoje komentarze i sprawdzić, kto Ci tak podpadł :) A tak na serio, to piszesz całą prawdę. Ale ta prawda objawia się często po kilku latach blogowania. Od razu widać, jak się wiele osób zarzeka, że nie no gdzie tam! Ja przecież tak nie robię! No cholera, robimy wszyscy! Tylko niektórzy robią dla siebie, a niektórzy są na tyle bezczelni, że swoje zdanie próbują narzucać innym (bo dostają za to kasę?). Owszem, zdarza mi się pisać, co ja bym zmieniła, zrobiła inaczej. Ale zawsze zaznaczam, że to moje zdanie jedynie. Owszem, okleiłam sobie meble wenge i są teraz sonoma, ale mam małe mieszkanie i teraz pojaśniało. Owszem, pomalowałam ściany na szaro, ale po latach eksperymentów z kolorami w tym czuję się najlepiej. Wiele z nas podąża za trendami wyłapując ciekawe rozwiązania i przenosząc je na własne podwórko. To przecież nic złego. W końcu starocie też są modne. I DIY też. A gusta mamy wszyscy inne. We wszystkim trzeba zachować umiar. A link do Twojego posta chyba udostępnię, bo to świetny tekst.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Musze Cie rozczariwac-zadne konkretne "nazwisko" tu nie padnie, ot, caloksztalt, choc wolalabym jednak jednostkę:-) A ten znak zapytania w nawiasie nie jest potrzebny. nie mam nic przeciwko zarabianiu na blogu, ale lubie byc informowana o tym, jaki to jest post. umiar swieta rzecz. no i dystans. buziaki!!!!
UsuńŚwietnie napisane;) Zgadzam się;)
OdpowiedzUsuńMiło mi :-)
UsuńNie zaprzeczam, ze piekne zdjecia w naszym wirtualnym swiecie mnie inspiruja, ale po tylu latach blogowania zdrowy rozsadek zwycieza ;))) Uwielbiam zmiany i nie bronie sie przed tym, to moje hobby, tylko mam jedna zasade szukam prawdziwych okazji, szukam tych moich perelek za niewielkie pieniadze. W razie potrzeby sprzedaje za adekwatna cene i po krzyku ;))) Musialam zaakceptowac,ze blogowy swiat, to rowniez jeden wielki biznes, ale nie mnie osadzac nasze blogowe kolezanki, a takie posty staram sie omijac z daleka, nic innego nie pozostaje.Na rady, porady tych wszystkich "ekspertek" nie zwracam uwagi, ide swoja droga. Blog, czy insta, to taki moj pamietnik, moje zdjecia i nie mam ochoty na kradzione. Ogolnie na wszystko patrze z przymruzeniem oka.
OdpowiedzUsuńWszystko, co piszesz to również i moje zdanie. Twoje perełki uwielbiam, jakże im daleko od sztampy. To, że blogi są połączone z biznesem wydaje sie być juz normą, ok, jeśli ktoś ma sposobność i potrafi niech na tym zarabia. Ale zakladanie bloga tylko i wyłącznie dla zarobku? No może i tak tez można :-) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDzięki za ten tekst, bo już myślałam, że tylko ja zauważam te klony. Osobiście nie czuję się nigdy zobligowana przez blogosferę do zmian i zakupów. Mam do tego dystans, jak widzę że wieje nudą i na blogu pojawiają się tylko nowe, gadżety ze sklepów, to sorry...Podoba mi się styl skandynawski jako baza, białe lub szare ściany, ale nie tylko, brak firaneczek, jasne drewno, to zawsze jest super. Reszta powinna wypływać już z nas samych, z naszych potrzeb i upodobań. Najbardziej cenię, nie nowy zakup nowej rzeczy z sklepu, tego to w ogóle nie pokazuję na blogu, ale kreatywność. Najciekawsze dla mnie są przeróbki, metamorfozy i nieszablonowe wykorzystanie przedmiotów. W tym mistrzunią dla mnie jest Paulina (Recital style) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDystans fantastyczna rzecz-ja już chyba też mam choć oczywiście przeszłam przez fazę głupawki-stąd ten tekst. Niech żyje kreatywność! Dzięki za ten komentarz! Buziaki!
UsuńPoczątek powyższego postu sprawił, że o mało nie oplułam się kawą czytając go. :))) Brawo Magdo, trafiłaś w samo sedno przysłowiowej śliweczki na torciczku. :) A swoją drogą... Dawno temu pewna dość znana kreatorka mody powiedziała: "Moda przemija, styl pozostaje". I nie jest ważne, czy nazwiemy to stylem, czy gustem - ważne, by płynął on z głębi nas, był naszym wyborem i składową tego, co ważne w naszym życiu, co istotne w naszej przeszłości. Dom w którym mieszkamy również nie jest "dżazy" bo uważamy, że dom to nie muzeum ani wystawa. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za chwilę spędzoną na smakowaniu nietuzinkowego tekstu i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Dziekuję Ci za ten fantastyczny komentarz-idealnie dopełnienie tego, co napisałam. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam częściej. Na kawkę :-)
UsuńIdąc Twoim tokiem myślenia (że nikomu nie potrzeba porad), praktycznie każdy blog ekspercki mijałby się z celem. Tymczasem ludzie lubią czytać, co inni mają do powiedzenia na interesujący ich temat. I niekoniecznie nawet się do tego stosować, bo osobiście nie znam nikogo, kto miałby takiego hopla na punkcie urządzania sobie mieszkania, żeby wydawać na to każdy grosz.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój punkt widzenia, bo mnie również denerwują pseudoeksperci w różnych dziedzinach, ale z drugiej strony - akurat w tej kwestii (urządzania wnętrz) nikomu krzywdy nie zrobią swoim nieprofesjonalizmem. Najwyżej sobie. :)
Fajnie, że masz swój pomysł na mieszkanie i dobrze się w nim czujesz. Do mnie styl skandynawski przemawia, bo lubię niezagraconą przestrzeń, biel i drewno, ale rzeczywiście moda na to jest olbrzymia.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
W poście jest mowa o blogach pseudo-eksperckich a to zupełnie co innego, prawda? Fachowe porady i ja z chęcią przeczytam. Pozdrawiam serdecznie i dziekuję za komentarz.
UsuńJak się cieszę, że do Ciebie trafiłam, tekst faktycznie napisany w punkt! :)
OdpowiedzUsuńMuszę go ukryć przed Mężem, bo on widząc jak zaglądam na różne blogi wnętrzarskie śmieje się od dawna, że po co tyle stron mam otwartych jak na każdym to samo! Zatem prawda znana nie od dziś, ale że człowiek jest istotą lubiącą estetykę to lubi się napatrzeć na to co mu się podoba :)
Oj...gdybyś tak zobaczyła nasze wnętrze chałupki ;) nic modnego, no NIC, absolutnie nic...pozbierane meble, których inni się pozbywali, wciąż wyszukujemy miejsca nowego na książki-których inni także pozbywając się przywożą do nas-bo wiedzą, że my przygarniemy, bo lubimy!
Już dawno też pisałam o tym, że to co pokazujemy na blogach to często wystylizowana rzeczywistość...nie co dzień piję kawę pośród bukietów kwiatów, ale to nie znaczy, że wcale tak nie jest...dlatego bardzo lubię te momenty kiedy tak jest :) podobnie się ma sprawa "sielskiego, wiejskiego życia"...bo przecież jak miałabym pokazać codzienny obrządek przy zwierzakach, no co najmniej "rzesze" mogłabym zniesmaczyć, haha. Także tekst tak prawdziwy, że aż mi humor poprawił :)
Pozdrawiam ciepło!
I ja się cieszę :-) Jestem pewna, że spodobałoby mi się Twoje wnętrze i na pewno wpadnę z odwiedzinami. Wirtualnymi na razie :-) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńDobry post! Dający do myślenia :) najpierw się zdziwiłam a potem pokiwałam przytakująco głową. Co więcej zainspirowałaś mnie do nowego posta. Takiego nie idealnego.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś mi mówi, że go zainspirowałam to jest to dla mnie największy komplement :-) zatem dziękuję pieknie :-)
UsuńGenialny wpis! Trzeba przyznać, że osobiste wnętrza, domy urządzone na swój własny sposób, są najpiękniejsze. Wszystkie drobiazgi dodają uroku. Wiem po sobie. Trzymam w pokoju wiekszosc pluszaków. Moje rówieśniczki powiedziałby, że to dziecinne, ale to jestem cała ja! C:
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj! Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo :-)
UsuńDobrze napisane. Ja wiele blogów przeglądam, ale z niewieloma mi już po drodze. Trochę zmian sama u siebie zrobiłam w domu, ale to mój dom. Co z tego że meble ze Szweda. Mam go niedaleko. Nie po drodze mi z meblami z czasów PRL, za którymi wszyscy się teraz rozglądają. Kupując krzesła wybrałam sklep producenta, który produkuje je odkąd pamiętam. Są najwygodniejsze na świecie.
OdpowiedzUsuńMam taki dom na jaki mnie stać. I coraz bardziej go kocham. Jest taki mój.
Nie mam plakatów motywujących i modnych ostatnio map, ale mam tablice kierunkowe kolejowe i mapę kolei, bo to lubię. Każdemu życzę takich swoich czterech kątów :)
Beata
I ja właśnie do takiego stanu wracam-nic na siłę, nic z prądem, po swojemu, bez presji. Brawo Ty!!!
UsuńOdetchnelam z ulgą bo chociaż mam bloga " wnetrzarskiego" to jakoś nie czuję się dobrze w stylizowanych pomieszczeniach pełnych modnych gadżetów i często ich wogole nie znam. Kibicuję wszystkim którzy robią po swojemu malują meble na biało lub różowo skoro tak lubią bo najważniejsze to być ze sobą u siebie a gdy jeszcze dochodzi satysfakcja że sami coś kreatywnie przerobiony- to już pełen odlot pozdrawiam wszystkie balaganiary które mają sentyment do kiczu i może tandetnych ale osobistyc h dodatków
OdpowiedzUsuńMałgosiu, zaczynam dochodzić do wniosku, że kicz jest pojęciem względnym :-) Pozdrawiam Cię cieplutko i dziekuję za pozostawione słowo!
UsuńMagda, chcąc nie chcąc, wpisałaś się w najświeższy trend, czyli NIE podążanie za trendami... taki mały paradoks ;) Ja też tak zwana blogerka wnętrzarska, nigdy przez gardło mi nie przeszło, że "musisz to mieć". Mój blog jak i inne powinny inspirować osoby, które urządzają swoje cztery kąty od podstaw i potrzebują jakiegoś drogowskazu lub dla tych, którzy czują potrzebę jakiejś zmiany, ale nigdy z sezonu na sezon. Wręcz uważam, że powinno się takie rzeczy wybijać z głów naszych czytelników ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i gratki za dobry post!
Basiu, raczej nie chcąc, to zdecydowanie potrzeba wynikająca pewnie z braku akceptacji dla trendów i ich masowości. Już po prostu mnie to znudziło a poza tym myślę, że warto pokazać, że nie tylko wnętrza scandi mogą mieć "wzięcie", że warto pokazywać na blogach także te prawdziwe, nie goniące za trendami. dziekuję za odwiedziny i miłe słowo!
UsuńJeśli "blogi wnętrzarskie" zastąpisz "modowymi", a blogerki wnętrzarskie - szafiarkami wyjdzie na to samo. Jedni lubią wystrój wnętrz, inni modę, jeszcze inni wzorki na paznokciach. Są też tacy, których jara łowienie ryb i piszą o tym blogi - naprawdę nie ogarniam, czemu uczepiłaś się wnętrz.
OdpowiedzUsuńWyjdzie na to samo. Uczepiłam się wnętrz bo sama byłam "wnętrzarką" i takie blogi "czytałam. Nie mam pojęcia o blogerach "rybnych". Czy to dobre wytłumaczenie?
UsuńHej, wpadłam zaintrygowana tematem :) Jestem chyba 1 raz u Ciebie :) Ale to nie pierwszy wpis tego typu - publikowany przez blogerów lifestylowych czy wnętrzarskich jaki w ostatnich miesiącach napotykam. Natomiast pierwszy raz zachciało mi się napisać komentarz. Masz siłę ;)
OdpowiedzUsuńJa zrozumiałam to co napisałaś jak pewne oskarżenie dla tych co reklamują za pieniądze produkty i piszą, że je lubią, polecają, robią zdjęcia aranżacji i nazywają, że tak mieszkają... takie mam wrażenie, że dałaś się gdzieś tam komuś wciągnąć w takie klimaty i nawet chciałaś też zasmakować takiego stylu prezentacji bloga. Ale się chyba zawiodłaś. I jakaś gorycz się wylała w tym wpisie. Nikogo palcem nie pokazujesz, uogólniasz i siebie prezentujesz jako bardzo uczciwą w podejściu do czytelnika. A te oto osoby - blogerów - trochę stawiasz w świetle oszustów rzeczywistości. Jeszcze na dodatek biorą za to kasę, bo coś reklamują. Chyba jednak jakaś szala przelała się w Tobie i trochę "pojechałaś" po blogerach wnętrzarskich - tylko zastanawiam się po co ? Zawsze takie wpisy oceniam "zaczepnie". Czy uważasz, że wypowiedziałaś prawdę ? Znasz tych ludzi co piszą, tworzą, pokazuja pseudo-odkrywcze mądrości ? A czyjś stan wiedzy - oparty być musi na wykształceniu ? To nie może być doświadczenie ? Bądź odważna - zacytuj kto mówi Ci co powinnaś mieć w mieszkaniu ? Kto Cie tak denerwuje ? To jest okropnie perfidne mówić, że ktoś przemalowuje w mieszkaniu, by pokazac to na blogu. Uważasz, że ludzie zastępują zdjęcia rodzinne Kate Moss ? A ceramikę układają pod zdjęcia ? No to jedziesz równo i uważam, że masz problem. No to go sobie opisałaś na swoim blogu. I masz prawo. Osobiście jako blogerka - nie ważne czy lifestylowa czy wnętrzarska, bo nie wiem jaką mam kategorię - uważam, że PRZESADZIŁAŚ :) Zbieraj sobie kufle, graty, pamiątki i stylizuj swój dom po swojemu. Chcemy zobaczyć to, a nie czytać takie oskarżenia. Udowodnij, że potrafisz z wielu ulubionych rzeczy stworzyć DOM, a nie graciarnię. Porozglądam się tu trochę, bo mnie zaciekawiłaś :) Pozdrawiam serdecznie i oczywiście nie urażaj się. Bo to jest blog by wyrażać swoje opinie. isz
Droga deco-szuflado, niestety muszę Cie rozczarować, ale wszystkie Twoje podejrzenia co do źródła tego tekstu są nietrafione :-) myślę tez, że nie do końca zrozumiałaś o czym piszę. zarabianie na blogu jest normalną sprawą (samej mi się to zdarza), ale staram się to robić tak, by moi Czytelnicy o tym wiedzieli - po prostu nie wcisne im każdego kitu tylko dlatego, że mi za to płacą a dobrze wiem, że takie blogi istnieją i nie widzę potrzeby wytykania ich palcem, bo to nie jest przestepstwo. Nie wiem co tak bardzo Cię zdenerwowało - w końcu każdy ma prawo do własnych obserwacji i wniosków, a jeśli w dodatku jest to poparte wiedzą w danym temacie a nie wyssane z palca, tym bardziej. Nie uważam, że przesadziłam, ba! wiem, że nie przesadziłam i zapewniam Cię, że tak właśnie się dzieje - całkiem możliwe, że odebrałaś ten post az tak personalnie, bo jesteś "Bogu ducha winna". Jeśli Cię to w jakis sposób uspokoi (nie chciałabym abyś się tak bardzo przejmowała, w końcu to tylko jakiś post, jeden z miliarda innych) to z całą pewnością nie jesteś adresatką z prostej przyczyny-nie znam Twojego bloga (w wolnym czasie wpadnę). Oczywiście, nie czuję się urażona-sama przecież zapraszam do dyskusji osoby o odmiennym zdaniu i nie uważam, że krytyka czy inne spojrzenie jest hejtem. Ot, taki ze mnie dziwoląg. Mój blog, moje miejsce, ale otwarte dla wszystkich. Merytoryczne komentarze i konstruktywna krytyka zawsze mile widziane. PS-kufle zbiera mój mąż-to pamiątka po naszym pobycie w Bawarii. Gratów na dzień dzisiejszy nie mamy, no chyba, że stuletni zegar? Niektórzy zapewne mogą uznać za grat. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za głos w dyskusji. Jeden z niewielu, który stanął po stronie blogerek wnetrzarskich. To miłe :-)
UsuńI ja zostawię słowo od siebie, bo też mam niemodne mieszkanie... owszem pojawiają się u mnie "modne" akcenty, głównie w pokoju dziecka...i co ciekawe te posty mają najwięcej wejść- teoretycznie powinnam pójść tą drogą i całą chałupę przemalować na biało, żeby więcej osób do mnie wpadało :\ Oglądam wiele blogów i niektórych już nie odróżniam, bo po prostu są identyczne. Natomiast postów sponsorowanych zwyczajnie nie czytam, tak samo jak nie oglądam reklam w tv. Natomiast mój blog pokazuje moje wnętrze, to co mnie kręci, to do czego zmierzam... jeśli komuś ze mną po drodze, to fajnie, jak nie... trudno
OdpowiedzUsuńDziękuję za ślad. Bardzo cenny. Pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńMam problem z tym minimalizmem, ale kupuję to, co podoba się mnie, a nie akurat jest modne. Kiedyś w moim mieszkaniu było dużo kolorów, teraz najlepiej czuję się otoczona bielą i pastelami. Dziękuję Ci, Kochana, z ten rewelacyjny i refleksyjny wpis. Pozdrawiam ciepło, Ania :-)
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję Ci Aniu za ten komentarz-dzięki niemu wiem, że warto od czasu do czasu taki post "popełnić" Pozdrawiam serdecznie!
UsuńA ja tak zupełnie z innej beczki:) Ten świecznik z pierwszego zdjęcia jest cudny!
OdpowiedzUsuńDziękuję. To "zdobycz" z niemieckiego Flohmarkt'u, jedna z moich ulubionych :-)
UsuńTo ja przyłączam się do pozdrowień z niemodnego domu :D Już pisałam wcześniej, nasz dom to też wypadkowa przeróżnych upodobań, trudno to połączyć, może i jest chaos, ale przyjemny :D
OdpowiedzUsuńPrzyjemny chaos od dziś jest moim ulubionym okresleniem wnętrzarskim :-) ściskam mocno!
UsuńZ taaaaakim poślizgiem komentuję, ale... Jak zawsze się z Tobą zgadzam. Jakiś czas temu zrobiłam porządki na liście czytelniczej. Prawie wszystkie wnętrzarskie wyleciały ;) Człowieka tam zera, a do inspirujących zdjęć to jest pinterest ;)
OdpowiedzUsuńAłć to bolało, skopałaś mi tyłek niemiłosiernie!!
OdpowiedzUsuń,,wnętrzarska,, jestem, co prawda nie do końca, ale troszkę mnie w Twoim poście jest.
W tym co piszesz jest dużo racji,ale czy jest coś złego w tym,że lubię od czasu do czasu zmieniać coś w swoim domu ? Myślę,że nie. Lubię to ,sprawia mi to przyjemność i jest to dla mnie odskocznią od szarej codzienności. Muszę i chcę to robić, w przeciwnym razie całkiem bym zwariowała.Rutyna mnie dobija, bliscy nie dostrzegają niczego co robię, lub twierdzą,,że to strata czasu, a mnie to po prostu odpręża. Tutaj czuję się rozumiana i wiem, że warto było
zarwać kilka godzin by zrobić coś co sprawia radochę :)
Pozdrawiam gorąco.