Międzynarodowe metamorfozy z naciskiem na klasykę


Tak! Mam ręce pełne gałeczek i nie zawaham się ich użyć! Straszyłam, straszyłam i oto są. 
Pierwsze doniesienia z frontu robót. Roboty to oczywiście taka nazwa-kamuflaż. 
Tak naprawdę to rodzaj terapii. Na doła, na chandrę i tęsknotę (np za widokiem Alp) 
nie ma nic lepszego niż robota
Najlepiej jakaś przyjemna czyli np zmiany w domu. I tutaj moja rada w tym temacie: 

nie stosujemy terapii szokowej

Mąż może tego nie znieść za dobrze. Stosujemy więc metodę małych kroczków. 

Moje kroczki wyglądały tak:


1. "organizujemy" sobie mebelek, w tym przypadku sosnową komodę

2. przekonujemy męża, że ta komoda bardzo nam się przyda w Polsce 
(argument: "jako szafka pod TV" zadziała zawsze!)

3. po jakimś czasie zaczynamy delikatnie wspominać o konieczności renowacji mebelka

4. kupujemy szlifierkę, farbę (w odcieniu, który wymusi kolejne zmiany), działamy

5. zauważamy konieczność zmiany uchwytów na "takie bardziej pasujące i nadające elegancji"

6. pozwalamy mężowi na udział w wyborze uchwytów

7. przywozimy mebelek do miejsca docelowego (czyli domu/mieszkania, niepotrzebne skreślić)

8. delikatnie sugerujemy konieczność dopasowania tapety do koloru mebelka, który, ups, 
jest antracytowy i nijak się ma do brązowych pasów tapety obecnej

Osiem kroków to nie tak dużo a ile niewymiernych korzyści! Bezcenne!



Ok, tak, tu mnie macie. To chyba dlatego nie zostałam wziętą blogerką wnętrzarską 
(jak przez mgłę pamiętam, że kiedyś miałam takie "ambicje") bo w całym tym urządzaniu, 
metamorfozachzmianach, przemianach nie zapominam, że nie jestem sama. 

Nie mogę i nie chcę mieć wyłączności na decydowanie o tym 
jak mieszkamy. 

Czasami się "obrażam", że moje wizje wnętrzarskie nie znajdują uznania, no ale jak argument
"ale to jest takie ładne" ma wygrać z argumentem "ale to jest niepraktyczne"? Kiedyś, przyznaję, 
uparcie forsowałam swoje pomysły i teraz sama żałuję wielu rozwiązań w naszym M. 

Ale to jest temat na zupełnie osobny post. Tyle tego jest! Cha cha cha. Do czego zmierzam? 
Ano, do tego, że nie ma już na to szans, że moje nasze wnętrza kiedykolwiek będą modne, 
z blogerskiego punktu widzenia. Zgadnijcie jak bardzo nad tym ubolewam (śmiech).



No kurczaczki, ale się rozpisałam. A miało być tylko i wyłącznie o gałeczkach. A gałeczki są 
piękne! Szare. Klasyczne. Ceramiczne. Może i skusiłabym się na bardziej "szalone", np żółte, jak 
sugerowała przemiła Pani Magda, właścicielka sklepu Regałka.pl, ale założenie jest takie: 

idziemy zdecydowanie w stronę klasyki i ponadczasowości

 I tak, niemiecka komoda dostała takie oto polskie gałeczki.
 Dostała też niemiecką farbę kredową (marki Quick. Znacie takową?). 
Na początku byłam wniebowzięta. Pięknie kryła, była super wydajna. 
Niestety, choć bardzo dobrze zabezpieczona, nie wytrzymała trudów przeprowadzki. 
Widać to zresztą doskonale na zdjęciu poniżej (jakieś dziwne plamy, otarcia).
Cała moja praca poszła na marne i znów czeka mnie malowanie, 
ale zdecydowanie nie będzie to już farba kredowa. Polecacie coś?




I ta skromna, aspirująca do eleganckiego klasycznego mebla komoda to wszystko, co na obecną 
chwilę mogę Wam pokazać (obok stoi jeszcze stos kartonów i generalnie panuje twórczy 
rozgardiasz). Zapytacie może: "a po co ta cała akcja z malowaniem starego mebla, 
transportowaniem ponad tysiąc kilometrów?" A po to, żeby mieć coś innego. 

Niemasowego. Drewnianego. 

Zamiast ikeowskiego expedit'a, któremu powiedzieliśmy bye-bye.


Jeśli i Wy rozważacie zakup uchwytów meblowych to z czystym sumieniem polecam Wam 
sklep REGałka a właścicielce, Pani Magdzie, dziękuję za perfekcyjną komunikację, miłą obsługę, 
zrozumienie i błyskawiczną przesyłkę. No i za gałeczki. Ja z pewnością tam jeszcze wrócę po więcej!

A jaki byłby Wasz gałeczkowy wybór do takiej komody?
Klasyczny czy wręcz przeciwnie?
Napiszcie koniecznie, bo ja z chęcią się dowiem czy aby nie jestem osamotniona 
w tym starym nowym trendzie?

XOXO






Komentarze

  1. Piękne te gałeczki. Super wyszło!
    buziaki Madziu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ty rudy lisku :) Takie tu pomysły wprowadzasz? - wiedz że zastosowane będą też w innym mieszkaniu ! :) B)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...hehe! Lubię sobie poczytać Twoje wpisy, takie są...hmmmm... życiowe ;). Mam bardzo podobne gałeczki i kupione nie w PL tylko tutaj w Dänisches Bettelager, nawet kolor ten sam... hihi! ;) Ozdobiłam nimi szafkę na buty (to był ten czas, jak jeszcze chciało mi się coś większego przemalowywać).Meble sosnowe (i świerkowe i piniowe i olchowe etc.)w domu mam, ale nie będę ich przemalowywać. Czas mija i mody meblowe razem z nim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO z życia wzięte, cóż, taka proza...a komodę musiałam przemalować, bo juz naprawdę lata świetności miała za sobą, ponadto, jakoś sosna gryzła mi się z resztą, choć nie jestem zwolenniczką komplecików, oj nie, ale jak widać, blat zostawiłam drewniany i taki efekt mnie zadowala - na zasadzie mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko :-) masz rację - mody przemijają, drewno zawsze będzie na czasie!

      Usuń
  4. Mam ostatnio fazę na turkus, więc kolor bardzo mi się podoba. doskonale rozumiem Twoje rozważania na temat rodzinnych, wnętrzarskich kompromisów. Sporo wymuszam, ale i ustąpić muszę, bo mam w domu zapalonego elektronika i niefotogeniczne kable są wszędzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och kable, wiem, zmora, ale co zrobić? No nie wygonisz z domu przecież :-)

      Usuń
  5. Na zdjęcie gałki wyglądają na niebieściutkie:) Ja jestem za takimi zmianami, a Twoje metody "negocjacyjne" podziwiam:) U mnie też urządzamy razem, czasami jestem stopowana i wybieramy wspólny kompromis.W przypadku malowania szafy w sypialni ten kompromis nie wyszedł mi na dobre, bo jasny szary wygląda jak jasny niebieski, a ja chciałam od początku biały. No cóż będzie znowu malowanie:) Ja często maluję dekoralem albo śnieżką do drewna. Jest trwalsza niż farby kredowe:) Pozdrawiam Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, troszeczkę wpadają w niebieski odcień. Dzięki za podpowiedzi odnośnie farb! Skorzystam :-)

      Usuń
  6. Lubię takie metamorfozy i Twoją pisaninę.... pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Na doła też najbardziej lubię przeprowadzać jakieś zmiany w domu :) A Twoja komoda z nowymi gałeczkami wygląda ślicznie :) A co do malowania mebla, to ja wiosną malowałam drewniany stół na popielaty kolor. Użyłam zwykłej farby do drewna i metalu o matowym wykończeniu i do tej pory jestem bardzo zadowolona - a ze stołu korzystamy codziennie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedzi - wkrótce będę malować ponownie :-) pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. Gałeczki cudne:) Mnie tez ostatnio "nosi", zmian mi się chce, choćby przestawienia donic z miejsca A na miejsce B, przewietrzenia naszych wnętrz. Czasem zdjęcie zasłon wystarczy...
    A propos... zawsze zastanawiało mnie, dlaczego w mojej meblowej branży sezon zaczyna się od jesieni. To oczywiste! po wakacjach, lecie, napatrzeniu się na inne, to aż w dołku ściska, żeby i u siebie odświeżyć meble, dodatki, kolory ścian... Bo ja tak mam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sama nie wiem, czy mi się chce, czy po prostu to wynika ze zmiany upodobań, które gdzies tam po drodze się narodziły podczas pobytu w Bawarii. To chyba to...przedtem byłam za bardzo nowoczesnymi wnętrzami, teraz ciągnie mnie w zupełnie inną stronę...no i masz babo placek!

      Usuń
  9. Gałeczki oczywiście, że klasyczne. Nowoczesność mnie zupełnie nie kręci. Ale też żadne "rokokoko" i przesada w zdobieniach! Prosto, klasycznie, elegancko - tak jest najlepiej. Z kredówkami dobrze, że mówisz, bo też mam dwa mebelki do pomalowania i już takowe farby rozważałam. Ale jakby mi miało coś się porysować i przebarwić potem, to szlag by mnie trafił jak nic :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, hmmm, nie chcę Cię do złego namawiać albo zniechęcać, bo wiem, że dziewczyny kredówek używają i chyba jako tako to wygląda. Ja zdecydowanie już nie zaryzykuję drugi raz, przynajmniej nie przy dużych gabarytach narażonych na codzienne użytkowanie.

      Usuń
  10. Oj miód na me serce, bo nieraz mam wrażenie, że tylko ja tak mam, że wizja to jedno, a realia to drugie (bo wizja tylko moja a nie reszty rodziny ;) ) Metoda małych kroczków jest mi znana i często stosowana, bo jakżeby inaczej :D Zmartwiłaś mnie tą farbą kredową bo właśnie przymierzam się do pierwszego kroczku na drodze zmiany koloru mebli w pokoju mojej nastolatki. A jak nie kredowe to co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, a jak nie kredowe to...dziewczyny w komentarzach podają kilku sugestii. Ja pomalowałam tez inny mebelek farbą Altax i jestem mega zadowolona.

      Usuń
  11. drewno to drewno....a co do mebli z Ikea to owszem i mam i lubię, ale te kupione na starociach, czy allegro, są niepowtarzalne a to uwielbiam....co do farb, to ja od paru lat niezmiennie używam emalii akrylowej "śnieżki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam kiedyś ogromna fazę na ikea, myślę, że 40% naszych mebli pochodzi stamtąd właśnie, no ale nie ukrywajmy, czynnikiem motywującym jest cena.Na szczęście już mi przeszło i doceniam teraz bardziej materiały naturalne i ponadczasowe. Pozdrawiam cieplutko i dzieki za podpowiedź!

      Usuń
  12. Ojej, strasznie się poobijała. Nie wiem dlaczego, ja malowałem farbą kredową swoją szafę i przy przeprowadzce nic się jej nie stało. Może kiepska farba po prostu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, być może to farba (ale kosztowała 10 euro za 250 ml więc moznaby się spodziewac dobrej jakości), być może to kolor, na którym wszystko tak bardzo widać, trudno powiedzieć - jedno jest pewne; trzeba przemalować i już :-)

      Usuń
  13. Komoda jest boska,uchwyty zresztą też.Nigdy nie malowałam farbą kredową ale słyszałam tyle niepochlebnych opinii że nie będę nigdy nawet próbować
    Wogóle farby które można zmyć z wałka wodą są do kitu.Ja maluję zawsze alkidową.Smierdzi prawie jak dawna olejna.Warstwa schnie dobę.Ale po pomalowaniu jest piękna satynowa i nie do zdarcia.Wżera się w mebel na amen;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa - komodę trochę się dopracuje i będzie miodzio :-) Ja na razie jestem na etapie rozczarowania kredówką, byc może jeszcze do niej wrócę, ale z pewnością będa to tylko jakieś małe projekty, raczej nie meble mocno eksploatowane każdego dnia. Pomyślę o alkidowej, dzięki za podpowiedź!

      Usuń
  14. Piękny mebel z prawdziwą drewnianą duszą : ) W dobie wszędobylskiej Ikei takie cuda są na wagę złota. A farba, choć nietrwała, fajnie kontrastuje z kolorem drewna. Co do gałek, to wolę nowoczesne uchwyty, ale akurat do tej komody pasują wyłącznie klasyczne. Dobry wybór : ) Poza tym, podoba mi się opis negocjacji z mężem. Nie sztuką jest przepchnąć na siłę swoje wizje wnętrzarskie, które po czasie okazują się znacznie bardziej chybione niż praktyczne męskie rozwiązania. Sztuką jest wypracować wspólny styl, w którym oboje czujemy się dobrze, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Gałki mają cudowny kolor! A podobne meble można dostać też w Polsce, na przykład TU, naturalne, trwałe i eko a do tego można sobie ozdobić jak się chce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za namiary:-) sprawdzę z chęcią :-)

      Usuń
    2. Zerknij, może coś Ci się przyda :) można tam też zamówić takie surowe, nielakierowane meble, to może łatwiejsze do ewentualnych przeróbek DIY?

      Usuń
  16. Ja malowałam łóżko córki i jej meble (płyta meblowa początek lat 90) emalią akrylową dekorala i duluxa - ze względu na kolory dwie różne firmy i polecam szczerze. Bez lakieru na wierzch, nic się nie rysuje, nie ma plam. Używane intensywnie ponad 4 lata. Rewelacja. Błyszczą, ale można matowy lakier na wierzch dać, by był inny efekt. Za to ze Śnieżką mam kiepskie doświadczenia, tak samo jak z Luxens- marką własną Leroy Merlin- piękna jest. Wygląda jak kredowa, ale trzeba grunt najlepiej w tym samym kolorze, źle kryje (ma być jednowarstwowa, trzy warstwy jako tako kryją i trzeba by więcej), maże się przy malowaniu i nie do końca tak się trzyma jak powinna. Malowana tak samo jak te dwie pierwsze.
    Więc zamiast kredy polecam akryl. Łatwy, wodorozcieńczalny, nie śmierdzi, i odporny. Z tym że nie każdy, te tańsze słabe. Na wierzch nic, lakier lub wosk w zależności od efektu jaki chcesz osiągnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie takiej farby potrzebuję! Bardzo dziękuję, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami - wiem czego unikać teraz! Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  17. Gałeczki są cudowne! Coś mi się wydaje, że będę częstym gościem w tym sklepie, a gałeczki będę wymieniać co sezon ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Też bym chciała drewniane meble, ale jakoś w moich potrzebach tego chcenia jestem osamotniona;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze by był kompromis...czyli po naszemu, hi hi hi buziaki!!

      Usuń
  19. Ja ostatnio zastosowałam terapię szokową. Wrócił z pracy, a ja w drzwiach spytałam czy mnie nie rzuci. On na to od razu spytał, co znowu przemalowałam. Nie rzucił więc tym razem jeszcze mi się udało:)Gałeczki piękne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę ryzykować, hi hi hi Pozdrawiam gorąco!!

      Usuń
  20. gałki genialne, u znajomych w kuchni widziałam każdą gałkę inną, też fajnie wyglądało, tylko że wtedy meble białe były. Co do gałek zajrzę do regałki, ale fajne można czasem w TKMAXX'ie trafić:-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz