Heather&pumpkins

Witajcie!!

Pomyślicie zapewne, że przez nieuwagę wkleiłam nie te zdjęcia, co trzeba.
Otóż nie, wszystko jest na swoim miejscu.
To jest tak zwana rustykalna tarta, którą chciałam zrobić/upiec/wypróbować
od kiedy tylko gdzieś tam w sieci ją zobaczyłam.
Przede wszystkim ze względu na walor estetyczny; to rustykalne, nieskomplikowane, niewydumane piękno.
Ach, i walor smakowy też tu miał znaczenie (jak zawsze z resztą!), ale nie mogę powiedzieć,
żeby jakoś szczególnie odróżniał się od tego zwykło-tartowego.
Chociaż, jakoś tak smakowało inaczej... bardziej....może to ten rustykalny pierwiastek??
Spróbujecie tarty w takim prostym wydaniu. Koniecznie!!!
Przecież tu nawet nie potrzeba formy:-)
Po więcej inspiracji zapraszam Was TUTAJ.


No tak, teraz należałoby pewnie nawiązać troszkę do tematu posta?
Czy są u mnie w domu wrzosy i dynie??
Ano są. Co prawda nie te blogerskie osławione, pożądane baby boo, tylko takie zwykłe, małe, ozdobne w typowo dyniowym kolorze (przyznaję, farba tablicowa była przez chwilę rozważana).
Są też wrzosy - sztuk cztery - posadzone w szklanych lampionach.
Wyjątkowo w tym roku długo się trzymają w domu, pewnie dlatego, że zapominałam o ich podlewaniu (zazwyczaj mam skłonności do przesadzania w temacie podlewania).
Nie mam jednak żadnego dowodu na obecność tych jesiennych atrybutów w moim domu.
Nie mam dowodów w postaci zdjęć i stosownego posta, choć w zeszłym roku, i dwa lata temu również, takie posty popełniłam, a jakże!!
Wrzos z resztą był chyba pierwszą roślinką jaką kupiłam na Bawarii:-)


No i co takiego się stało??
No, w sumie nic.
Tylko brak tych żelaznych postów ( czyli idzie jesień, blogosfera żyje wrzosami i dyniami, idzie zima, żyjemy ozdobami choinkowymi, oczywiście z roku na rok granica się niezdrowo przesuwa, itd, itp) coś mi uzmysłowił - wypadłam z typowego blogo-obiegu (tak naprawdę to wypadłam jeszcze z kilku innych obiegów), ale ten wypad akurat był świadomy, co przecież wiecie doskonale, 
bo w ostatnim poście o tym wspomniałam, prawda?
Wiecie, wszystkiemu winne są zmiany. We wnętrzu. Tyle tylko, że tym razem chodzi o to wnętrze wewnętrzne (kradnę sobie to podejście od Madzi z Mile Maison, Madziu mogę??).
Niektórzy mają tak, że zmiany są procesem długotrwałym, rozciągniętym w czasie.
Niektórzy może nawet mają tak, że nie potrzebują zmian.
Niektórzy mają tak (patrz: ja), że jeden impuls, jedno zdarzenie wywołuje lawinę, a lawiny zatrzymać przecież się nie da, żadna siła na świecie nie jest w stanie tego zrobić.
Lawina sama musi ostygnąć, sama się zatrzymuje....
Wygląda więc na to, że na dzień dzisiejszy wszystkie tematy okołoblogowe straciły dla mnie na ważności.
To oczywiście nie znaczy, że zaprzestanę Was odwiedzać!!
Będę wpadać i dobre słowo zostawiać. Amen!


A co właściwie robi tutaj ta tarta??
To taki pożegnalny wypiek - jakiś czas temu pożegnałam słodkości (znowu!!), więc trzymajcie kciuki:-)

Dziękuję Wam za tyle dobrych słów i maili, które od Was dostałam w czasie mojej nieobecności tutaj!!! To przez Was znów zasiadłam do bloggera :-)

Do usłyszenia!!!
XOXO

Komentarze

  1. ech Magda, dlaczego mi to robisz???!!! dlaczego znikasz, no weź nooo... brakuje mi Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. no w końcu się pojawiłaś! brakowało mi Ciebie :)
    a tarta wygląda naprawdę bardzo kusząco! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki! Ja też próbuję ograniczyć ciastka i słodkości, tylko z marnym skutkiem... Takie to wszystko pyszne ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, ile razy już próbowałam zerwać ze słodyczami :) Niestety nie mam na tyle silnej woli... Nawet jak już jakiś czas wytrzymam, to i tak zawsze wracam...
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Tarta wygląda smakowicie, nie pomyślałabym, że można ją zrobić w ten sposób. Nie mam formy a tartę chciałam zrobić już dawno. Aż dziwne, że człowiek nie wpada na takie proste pomysły;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taka tarta to coś dla mnie, bo bez formy której nie mam ( piekarnik w końcu mam, ale formy jeszcze żadnej) :) co do blogowych tematów, to też miałam odwyk, ale wróciłam z nową energią, czasem tak trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tartę ostatnio robiłam z gruszkami, a ta ma fajną formę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Magda nie uciekaj , przeczekaj ;) a tarte zrobie bo zrobila na mnie wrazenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli jeszcze raz wyrzuci mnie po napisaniu długaśniego komentarza- będę ryczeć:( Albo zacznę się streszczać;)
    Tarta wygląda apetycznie, ciekawa jest też ta jej forma bez formy:) Swoją drogą nieraz zastanawiam się, czytając przepisy, czy przymiotnik "rustykalny" to tylko określenie, czy może dodatkowy składnik- bo widuję go często przy przepisach znanych mi od lat, gdzie jedyną nowinka jest właśnie owa świeżo nadana rustykalność;)
    W tym roku sama uległam baby boo- mój brat mawia na nie "te blogierskie dyńki";) Ale różnica tkwi w tym, że na własnej działce hodowałam je od wiosny i raczyły obrodzić- teraz zajadamy się nimi namiętnie, kilka zaatakowałam tez wiertarką:)
    Brakowało mi Twoich postów:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie żartuj !!!!!!
    Pisz !!!!! Nie codziennie, hi hi hi ale raz na jakiś czas !!!!! plisssssssssssssssssss
    Smaka mi narobiłaś !!!!!!!!! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam tarty na wszystkie sposoby! Dobrze, że jesteś ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Pyszne obrazki !!!
    Mimo wszystko liczę na długaśne posty :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak tu nie jeść słodkiego ;p Ja nie mam tak silnej woli żeby zrezygnować ze słodkości ;p A przydało by się,chociażby dla oczyszczenia organizmu z nadmiaru cukru.Ale nie mogę ;p
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno pyszna ,ja słodyczy nie jem[ od czasu do czasu gorzką czekoladę ] idzie żyć oby tylko takie były problemy trzymaj się Madziu ,ściskam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  15. ale wygląda! :)
    zapraszam na włoski obiad :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tarta mega apetyczna:))

    OdpowiedzUsuń
  17. mniam, wygląda magicznie :)
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  18. Mega rustykalnie przepysznie ;))

    OdpowiedzUsuń
  19. Widziałam taką tartę u jednej z blogerek, nawet sobie przepis gdzieś zapisałam... Dobrze kochana, że przypomniałaś mi o nim! Wygląda tak niesamowicie smacznie, że muszę ją zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  20. Madziu kochana, wreszcie jesteś!!!! Już stęskniłam się za Tobą i Twoimi pięknymi zdjęciami!!!
    tarta wyglada wspaniale i na pewno jest obłędnie smaczna!!!
    ściskam mocno!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak siedzę sobie właśnie i myślę co tam u Ciebie słychać, że już dawno się nie pokazywałaś..i mówie a wejdę i coś pod starym postem napiszę.. a tu wchodzę i widzę nowy post! A moja lista blogów coś nie funkcjonuje dobrze, bo nie zauważyła Twojego nowego wpisu :/
    Pysznie wygląda Twoja tarta! Trzymaj się cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wygląda obłędnie !!! Teraz gdy tak siedzę przed komputerem wciągnęłabym sobie takie pyszności ...

    OdpowiedzUsuń
  23. Na prawdę świetnie się prezentuje Twoja rustykalna tarta i na pewno dobrze smakuje. Ja lubię każde ciasto z jabłkami :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz, że nigdy wcześniej nie sprawdziłam znaczenia słowa "heather"? Nie wiem, jakim cudem, bo pojawia się wokół mnie regularnie (pracuję "wśród" tkanin obiciowych, co któraś ma odcień heather...). A dzięki Tobie już wiem!
    Ostatnio również rozmyślam nad istotą mojego blogowania. Wciąga mnie ten świat, a ja staram się opierać. I pisać po swojemu. I żyć codziennością, stojąc na ziemi. Przyjemności podczas Nieobecności:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale apetycznie wygląda ta tarta! Trzymam kciuki za wstrzemięźliwośc od słodyczy! Ja nie umiem się opanować :-(

    OdpowiedzUsuń
  26. Zmieniamy się. Życie nas zmienia i ciągle zmienia się patrzenie na własne priorytety i czas. Ja właśnie żeby zmienić coś w życiu zaczęłam blogować i ciągle jeszcze mnie to bawi. A ty piszesz, że czas przystopować... Dobrze że umiesz wsłuchać się w siebie. Mi to idzie po grudzie, ale nie poddaje sie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Pychota :))) Ja rowniez w ostatim czasie malo bloguje, ale skrobne cos od czasu do czasu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Fajny, niespieszny post, taki raw food dla duszy. Oklepane, żelazne posty raczej omijam :)
    A tarta... wygląda smakowicie...My zjadamy pieczoną dynię bez zbędnych dodatków - tylko z ziołami. A na chwilową jesienną ozdobę w koszyku zaległa Hokkaido - długo nie poleży, do kolejnego posiłku ;-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Pierwsze zdjęcie tarty wygląda niezwykle... Jestem zauroczona jej prostotą!

    OdpowiedzUsuń
  30. ...i oto znowu prostota wygrała:) smacznie wygląda ta tarta:) a jeśli chodzi o dynie...u mnie stoi piękna pomarańczowa...
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Filozoficznie... Bardzo tak lubię, więc dziękuję za te kilkanaście niespiesznych zdań:-)
    Wracając na ziemię i do garów:-) A ja robię takiego kształtu tartę od lat, bo nie chce mi się wylepiać blaszek etc., ale! ale dodaję do niej nieco startego ostrego w smaku żółtego sera. Polecam. Niby nie pasuje, a pasuje:-)
    Serdeczności ślę:-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jasne, że możesz Madziu :))))) tylko Ty mi tego nie rób, że Ty całkiem znikniesz :( ale tak nie będzie prawda? Nie trzeba pisać o baby boo, wrzosach i innych choinkowych tematach, o czym już na pewno niedługo wszędzie będzie pełno. Ja w tym roku to jakoś nie planuję typowo. Nawet w sklepie jeszcze nie mam świątecznej półki, chociaż wszyscy już chyba mają. Ale dla mnie to za wcześnie, więc nie mam. Pojawi się wtedy, gdy poczuję, że to ten moment. Zupełnie nie biznesowe podejście, no ale trudno. Jest moje. Zresztą Ty to wiesz, a ja wiem, że człowiek musi w zgodzie ze sobą, i że zmian czasem potrzebuje i że różnie się dzieje czasem. Trzeba siebie słuchać, podpatrywać z czym nam po drodze, a z czym nie i serca słuchać. Więc każdą Twoją decyzję wspieram całą swoją mocą. Jednak jednocześnie proszę, byś była. Tak, jak tego potrzebujesz, ale żebyś była. BUZIAK!!!!!!! :**************************************************************************

    OdpowiedzUsuń
  33. Zmieniaj ile się da, w końcu, blogowanie powinno być przygodą, a nie jakimś standardowym sztywniactwem. Czasami też przychodzi mi pomysł na r e w e l a c y j n e danie, z tym, że jest ono typowo letnie, a za oknem śnieżna zawierucha. No i co robię? Nie mogę przecież czekać do lata, bo do tego czasu gdzieś mi się pomysł zagubi, albo może wcale nie będę już blogowała... Taką tartę wypróbuję ze względu na jej piękny kształt :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. ja wracam ,a Ty zmykasz ...czasem trzeba oderwać się od bloga ,a czasem blog służy oderwaniu się od codzienności :)))) aktualnie ja nacieszam się małą białą blogerską dynią, bo pełna uroku ci ona ....a w dodatku sama sobie wyhodowałam !!!! mam nadzieję że będziesz zaglądać !!!!

    OdpowiedzUsuń
  35. Brakowalo cie bardzo Madziu:) Ciesze sie, ze jestes:) A tarte zapisuje i w sobote upieke. :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ależ zawile dzisiaj napisałaś :-) a mnie boli głowa i nie ogarniam :-)
    Tarta cudo ... z dynią :-)?
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  37. Ty tu bzdur nie wymyślał. Z tematów blogowych sobie wypadaj i własnym rytmem żyj. Nikt tu nie zagląda "bo jesteś na czasie" tylko żeby Ciebie poczytać. I tak ma być. I już i koniec i kropka.
    A przy okazji - nie zabij mnie. Ja te fotki już zrobiłam nawet, tylko przez chorowanie Młodego wypadłam z rytmu i nie mam kiedy zgrać na kompa tych fotek. Może jutro się uda w końcu.

    OdpowiedzUsuń
  38. No i skusiłaś mnie tą tartą,a też powinnam pożegnać się na jakiś czas z wypiekami:/
    ściskam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Jestem w -jak to ujęłaś - w blogosferze od niedawna, w związku z czm nie byłam Twoim gościem wcześniej. Natomiast teraz bardzo często wchodzę tu i podczytuję stare wpisy ... bardzo mi pasuje Twoje pisanie :) Pisanie bloga ma sens, gdy jest potrzeba jego pisania. Tak, że rozumiem Twoją motywację. Mnie blog pozwala ... przeżyć bardzo trudny czas, odrywam się przy nim od rzeczywistości nazwijmy to niewirtualnej. Twoje wpisy bardzo mi się podobają, a więc mam nadzieję, że chęć pisania wróci ... w innej odsłonie skoro ... lawina ruszyła :)
    Pozdrawiam i życzę rychłego znalezienia 'nowej ścieżki'.

    OdpowiedzUsuń
  40. Madzia-powiem krótko: Ty się nie wygłupiaj ze znikaniem:-) Uwielbiam wpadać do Ciebie!!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  41. Uroczy ten placuszek tarta zwany. ja tez wypadam z róznych obiegów, ciężko się pozbierac jesienią, czas nagli, szykować się do zimy trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  42. Kochana tarta mniam, muszę jutro coś upiec, a tą też wypróbuję napewno. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  43. Rustykalna tarta bardzo apetycznie wygląda :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz