Haxe, Schnitzel, Spätzle & Weissbier

Witajcie :-)

Uprzedzam - ten post nie jest wskazany do oglądania na czczo :-)
Dziś słów kilka o tradycyjnej kuchni bawarskiej.
Jeśli kiedyś zdarzy Wam się odwiedzić Bawarię (a warto!)
i spróbować tutejszej kuchni,
a nie jesteście szczególnie mięsożerni,
to możecie mieć problemy z wyborem dania w typowo bawarskiej restauracji.
Tak, to jest raj dla golonko- i sznyclo-żerców,
czyli nie dla mnie :-)



Schweinshaxe, czyli golonka - pieczona, często podawana w sosie, czasami w panierce, obowiązkowo z knedlem bułczanym, czyli Semmelknodel i kiszoną kapustą, zasmażaną, z dużą ilością kminku.



Szpecle, czyli coś w rodzaju kluseczek kładzionych, podawane z serem i podsmażaną cebulką.
To oczywiście opcja dla mnie :-)


Sznycel, czyli poczciwy schabowy, podawany w mega porcji.
Wariacji sznyclowych jest wiele, w.jednej z tutejszych restauracji raz w tygodniu jest Schnitzel Tag
i wtedy można wybierać wśród 20 różnych opcji :-)


Kuchnia bawarska zdecydowanie nie należy do lekkich i dietetycznych.
Taka porcja zieleniny na talerzu tym bardziej mile widziana :-)


Weissbier, czyli piwo pszeniczne, tutaj wszechobecne!!
Pyszne, bez cienia goryczki, zupełnie inne od naszych rodzimych piw.



Ile kalorii ma taki przeciętny posiłek bawarski??
Chyba wolę nie wiedzieć :-)
Pozdrowionka!!!
Cdn jutro :-)

XOXO

Komentarze

  1. Uwielbiam Spätzle ,faktycznie na Bawarii smakują wyśmienicie.U nas na północy Niemiec takich nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i to jest kawał mięcha! Ja bym na pewno zeżarła:))) A do Bawarii od lat marzy mi się jechać. Póki dzieci małe, to na objazjdówkę nie chcemy się pchać, ale mam nadzieję, że za kilka lat się uda. Uściski!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To się nazywa posiłek;)Jak dla mnie to na cały dzień;)pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat wczoraj mój tato marudził mi cały dzień, że golonki by zjadł ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic tu po mnie:)) ani to piwo ani mięcho do mnie nie przemawia (choć mięso jadam, ale nie takie:)))
    Ps. Poczekam na deser:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na deser już nie było miejsca :-) Szpecle polecam :-)

      Usuń
  6. przepysznie :) choć golonka nigdy nie jadłam i nie zamierzam...kojarzy mi się z wielką ilością tłuszczu :P
    ale piwko chętnie skosztuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ pysznosci, pojadłabym :))) chociaż golonki to ja nigdy nie jadłam.
    Udanego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Madziu, to raj dla facetów, ja też raczej nie jadam ale jak bym była w Bawarii to pewnie bym sie skusiła, póki co mam bawarski serwis:)

    OdpowiedzUsuń
  9. za to smakowicei ,a kalorie... a co tam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Madziu, jak dobrze, ze jestem już po obiedzie... Takie smakołyki tu nam serwujesz dziś:):):):) Chociaż golonku nigdy nie jadłam i nie zjem... ale reszta MNIAM!!!
    ściskam cieplutko kochana

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja uwielbiam taką kuchnię i zawsze gdy jesteśmy w górach, w schroniskach wsuwam schabowego naszego. Pewnie nie ma to jak bawarski sznycel, ale daje radę, a potem ile energii do zdobywania kolejnych szlaków :) Piwo pszeniczne uwielbiam też :)) Smakowito zaczął się u Ciebie tydzien Madziu :) buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja od jakiegoś czasu lubię golonkę, ale tę część bez tłuszczu:)))
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że jestem po obiedzie hahaha!!! Jem mięso ale tak z raz w tygodniu, ja warzywna i mączna dziewczyna jestem ;) Ale golonkę uwielbiam (od czasu do czasu można zaszaleć ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Golonka,ulubione danie mojego męża:)) Smakowite zdjecia,pozdrawiam;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja bym taką goloneczkę mogła przynajmniej raz w tygodniu wciągnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmm golonka moze niekoniecznie,ale Spaetzle bym zjadla!i to piwko tez mi pasuje:)sliczne zdjecia as allways:)Marta

    OdpowiedzUsuń
  17. Oprócz tego, że wygląda apetycznie to jeszcze pięknie podane...

    OdpowiedzUsuń
  18. No ładnie! Przeczytałam co prawda ostrzeżenie, ale moja ciekawość zwyciężyła...ja bym tą golonką w tym momencie nie pogardziła a i zieleninę tak apetyczna bym wsunęła raz dwa...

    OdpowiedzUsuń
  19. No dla mnie to chyba te sznycle jak już i zielenina:)Ale przypomniałaś mi moje ulubione weissbier.Jak mieszkaliśmy w Kolonii to uwielbiałam zamawiać je ze zmiksowanym bananem.Tylko tam takie piwo piłam.
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja lubię goloneczkę:) choć nie często, ale lubię od czasu do czasu z kapustką...
    a piwko, och tak, ale tylko z malinowym soczkiem, wiem, wiem to zbrodnia, ale co ja za to mogę, kiedy inaczej nie przełknę...:)?
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dania na Twoich zdjęciach prezentują się fantastycznie, a niestety oglądam je na czczo...i apetycik naszedł mnie nieziemski:)))
    Pozdrawiam Cię serdecznie Moja Droga.

    OdpowiedzUsuń
  22. Golonki nigdy nie jadłam. Na Twoich zdjęciach wszystko wygląda smakowicie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz